publikacja 01.12.2011 00:15
Jak jest sztorm, to człowiek czuje się jak robaczek, i wiesz, że twoje życie zależy tylko od Boga – mówi ks. Artur Jeziorek.
archiwum ks. artura jeziorka Ks. Artur Jeziorek prosi księży zainteresowanych pracą w duszpasterstwie morza o bezpośredni kontakt na adres: artur@stellamaris.tv
Joanna Bątkiewicz-Brożek: Ksiądz na statku – to brzmi atrakcyjnie.
Ks. Artur Jeziorek: – Tak, tak (śmiech). Bo cię ludzie w białym mundurze zobaczą, w słońcu. Ale to ciężka praca! Są dni, kiedy nie wiem, czy jest dzień, czy noc. W kabinie nie mam okien, bo pomieszczenia z oknami są zajęte przez pasażerów.
Jak wygląda Księdza dzień na statku?
– Wstaję o 8 rano, biegnę na kawę i do kaplicy na brewiarz. Potem praca w biurze (kapelan jest oficerem odpowiedzialnym za welfare, czyli sprawy socjalne załogi, więc pracy, także tej biurowej, mu nie brakuje), spotkania z marynarzami. O 12.00 obiad. Jeśli jesteśmy w porcie, mogę gdzieś wyskoczyć. O 15.00 znowu biuro, brewiarz. O 18.00 Msza dla pasażerów – jeśli statek jest w morzu. O 19.00 kolacja. Od godz. 20 do 21 czas wolny. Organizuję też katechezy, karaoke, cine-forum – żeby ci ludzie mieli kulturę. Kapelan musi raz w miesiącu zorganizować wycieczkę. Zdarza się, że bierzmuję na statku. To jest praca przez całą dobę.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.