Musimy się wspierać

Piotr Legutko

GN 09/2012 |

publikacja 01.03.2012 00:15

O tym, co daje pomaganie potrzebującym i pieniądzach z 1 procenta z Anną Dymną, prezesem Fundacji „Mimo Wszystko”, rozmawia Piotr Legutko

Musimy się wspierać Marek Kowalski Anna Dymna, prezes Fundacji „Mimo Wszystko”

Piotr Legutko: Na większości plakatów zachęcających do przekazania 1% organizacjom pożytku publicznego widać cierpienie i ból. Kampania „Mimo Wszystko” jest radosna i optymistyczna, choć Pani podopieczni także cierpią.

Anna Dymna: – Każdy człowiek boi się cierpienia. Chcemy być bogaci i piękni, żyć bez stresów – to naturalne. Nie chcemy słuchać o czyimś nieszczęściu, intuicyjnie od tego uciekamy. Dlatego epatowanie cierpieniem wywołuje odwrotny skutek. Założyłam fundację po to, żeby ci ludzie tak boleśnie doświadczeni przez życie byli szczęśliwsi, bo oni tego potrzebują i – co ważne – oni to potrafią. Nie trzeba wciąż mówić o nieszczęściu, bo go od tego nie ubędzie. Wolę pokazywać, jak się można od bólu uwolnić. Jak mimo kalectwa normalnie funkcjonować, osiągać sukcesy, być szczęśliwym.

I udaje się to Pani?

– Wciąż się staram i czasem się udaje. Trzeba znaleźć przestrzeń, która uwalnia radość, obala bariery, w której nieważna jest jakakolwiek niepełnosprawność i inność. Tak jest w przypadku mojego Festiwalu Zaczarowanej Piosenki. Utalentowani wokaliści niepełnosprawni, na wózkach, niewidomi, chorzy śpiewają z wielkimi gwiazdami. Po chwili nie widać żadnego kalectwa, żadnej różnicy.

Wie Pani, jak rozmawiać z osobami niepełnosprawnymi. Nie jest to powszechna umiejętność. Zazwyczaj boimy się tych ludzi.

– Każdego traktuję osobno i specjalnie. Ale najważniejsze, by przełamać barierę, która jest w nas, a nie w nich, starać się rozmawiać z nimi jak z normalnymi ludźmi. Przecież każdy z nich to zwyczajny, pełnoprawny człowiek, tylko w innej niż nasza, trudnej sytuacji. To oczywiście nie jest proste. Często źle traktowani przez codzienność bywają najeżeni, egocentryczni, pełni żalu i pretensji do świata. Ale mają ku temu powody, a my nie mamy cierpliwości, żeby to znosić. Podstawowa sprawa: nie wolno się zrażać, trzeba dać im trochę czasu, oswoić i siebie, i ich. A jak już pozwolą się do siebie zbliżyć, to tyle od nich dostajesz, że może to zmienić całe twoje życie. Moje już zmienili. Odkąd znam tych ludzi, nie narzekam, więcej jestem w stanie znieść, mam dużo więcej sił i pozytywnej energii

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.