publikacja 12.04.2012 00:15
Z Betlejem do Fatimy idzie się minutę. Takie rzeczy tylko w parku miniatur.
Przewodnik Piotr Kaleta wśród miniatur bawarskiego Altötting
Roman Koszowski/GN
Ziemia Święta, Rzym i Asyż, Lourdes i Santiago de Compostela… W oddali widać Jasną Górę. Pasuje do tego krajobrazu, choć ona akurat jest prawdziwa. Świetny pomysł mieli twórcy Parku Miniatur Sakralnych, by właśnie w Częstochowie umieścić tę atrakcję. Bo przecież niejeden pątnik modlący się przed obrazem Czarnej Madonny zechce tu zajrzeć, korzystając z niewielkiej odległości. Dla niektórych będzie to pielgrzymowanie do miejsc, w które dotrzeć trudniej. Dla innych – sentymentalna podróż, porównywanie kopii ze wspomnieniem oryginału.
Park w kamieniołomie
Polska jest prawdziwym zagłębiem parków miniatur – mamy ich w naszym kraju kilkanaście. Jednak tylko ten gromadzi kopie najbardziej znanych katolickich sanktuariów. Na pomysł jego stworzenia wpadli Lilianna i Jerzy Kolberowie, małżeństwo z Andrychowa. Pani Lilianna jest z wykształcenia psychologiem, ale architektura to jej pasja. Jako wiceprezes firmy paliwowej, która wykupiła cztery hektary wyrobiska po dawnym kamieniołomie, mogła zrealizować swoje marzenie. Park powstał w ciągu pół roku. W otoczeniu wapiennych skał wiją się teraz alejki, wzdłuż których ustawiono 16 miniatur. Wkrótce pojawi się 17. – bazyliki św. Piotra.
– Proces tworzenia miniatury zaczyna się od dokładnego obfotografowania obiektu – tłumaczy przewodnik Piotr Kaleta. – Architekci analizują zdjęcia, używając programów graficznych. Gdy gotowy jest projekt, rozpoczyna się budowa obiektu. Większość pracy to misterna, ręczna robota. Używa się do niej różnych materiałów: tworzyw sztucznych, żywicy, metalu. Duże elementy, takie jak ściany, wykonuje się za pomocą ploterów, frezarek czy pistoletów natryskowych.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.