Omodlone pędzlem

Agata Ślusarczyk; GN 20/2012 Warszawa

publikacja 25.06.2012 07:00

Kiedy maluje, Matka Boża jakby mówi do niej z obrazu. A i ona szepce Jej o swoich troskach. W ten przedziwny sposób obydwie kobiety coraz bardziej się poznają.

Omodlone pędzlem

Spod pędzla Bożeny Aleksy pierwsza wyszła Matka Boża Częstochowska. Agata Ślusarczyk/GN

Nie wyobrażam sobie życia bez pędzla. A raczej bez modlitwy pędzlem – mówi Bożena Aleksy, plastyczka z Bemowa. Kiedy to sobie uświadomiła, przyszło kolejne zlecenie. Na prośbę Instytutu Prymasa Wyszyńskiego od 4 lat maluje podobizny koronowanych przez kard. Wyszyńskiego Madonn. Do końca maja efekt jej pracy można było obejrzeć w Galerii Anielskiej przy kościele pw. Matki Bożej Królowej Aniołów na Bemowie. Całość zbioru trafiła potem do Domu Pamięci Kardynała Wyszyńskiego w Częstochowie. – Mam wrażenie, że sama Matka Boża prowadzi pędzel – uśmiecha się artystka. I to nie tylko po płóciennym obrazie...

Szeptem do obrazu

Na ceglanych ścianach galerii wisi ich 31. W sumie ma być ich 47 – tyle Madonn przez cały czas swej posługi w Kościele koronował Prymas Tysiąclecia. Koronował, czyli – jak sam mówił – „ubezpieczał w macierzyńskich dłoniach wszystko, co Polskę stanowi”. Malując obrazy, pani Bożena także powierza siebie i swoich bliskich „ubezpieczycielce”. Przed Żegocińską Matką Różańcową w sercu modliła się o łaskę zdrowia dla synowej. Zdrowia nie otrzymała. W zamian dostała wieczną radość. – Widocznie tak miało być – mówi.

Omodlone pędzlem

Wyrzeźbiona w kamieniu Matka Cyganów stoi w pomorskim Rywałdzie, tam gdzie w 1953 r. był internowany kard. Wyszyński. Agata Ślusarczyk/GN

Kiedy na płótnie zaczął pojawiać się zarys Czarnej Madonny, przypomniała sobie, jak wiele łask, klęcząc całą rodziną pod jasnogórskim tronem, uprosiła. Zawieszone po obydwu ścianach podłużnej sali wizerunki robią wrażenie. I choć nie są to wierne kopie koronowanych Madonn, zachwyca ich różnorodność i tajemnicze piękno. – Starałam się jak najwierniej oddać szczegóły i maryjną podobiznę. Wiele sanktuariów odwiedziłam osobiście, ale najczęściej posługiwałam się reprodukcjami. Nie wszystkie były dobrej jakości. Poza tym moje dzieła różnią się od oryginałów, m.in. wielkością i techniką wykonania – wyjaśnia Bożena Aleksy i dodaje: – Niektóre koronowane wizerunki to przecież rzeźby. Niestety, nie można dowiedzieć się tego, oglądając wystawę. Pod wizerunkami Madonn brakuje szczegółowych opisów.

Łaskawym wzrokiem

W domu jest ciasno. Tak po ludzku. W trzech pokojach na warszawskim Bemowie często przebywa 8 osób. Trójka wnuków, którymi wraz z mężem opiekuje się artystka, pokonuje ustawiony ze sztalug tor przeszkód. – Zgiełk zazwyczaj mi nie przeszkadza. Ale zdarza się, że wstaję o świcie, żeby jeszcze przed wszystkimi mieć chwilę dla siebie. Poza tym mąż bardzo mi pomaga, także finansowo. On wie, że to jest moja pasja – wyjaśnia Bożena Aleksy. Najbardziej lubi „twórcze podniecenie”. Zanim zacznie malować, sięga po ilustrowany album z polskimi Madonnami. Każda ma swoją niepowtarzalną historię…

W starej, typowo pomorskiej wsi Rywałd króluje od 300 lat niewielka rzeźba Madonny z Dzieciątkiem na ręku. To Pani Rywałdu – Matka Cyganów. Policzki ma mocno zarumienione, na głowie czarną perukę i dużą koronę. Jak mówią podania, w 1930 r. pod figurę z umierającym dzieckiem przybiegła Cyganka. Błagała o zdrowie. Kiedy otrzymała łaskę, natychmiast obcięła sobie warkocz i dowód wdzięczności położyła u stóp Maryi. Od tej pory do najwierniejszych pielgrzymów w Rywałdzie należeli Cyganie. A Madonna zyskała miano „cygańskiej”.

Rozłożone ręce Matki Bożej jakby chcą przygarnąć modlących się u stóp owalnego obrazu w Sanktuarium Matki Bożej Łaskawej na stołecznej Starówce. Przyjechał do Polski z Włoch, gdzie kult Matki Bożej Łaskawej był już rozpowszechniony. W stolicy o pomoc do Bożej Rodzicielki zwrócono się w 1664 r., kiedy miasto dziesiątkowała zaraza. Wyniesiono maryjny obraz aż pod bramy miasta, by zagrodzić chorobie wstęp do stolicy. Epidemia rzeczywiście ustała, a Maryję obwołano patronką Warszawy.

Z kolei przed Madonną z Wiślicy „często o północy krzyżem leżał, z płaczem i wzdychaniem modlił się o pomoc potrzebną” Władysław Łokietek. Kiedy tak leżał, razu pewnego Matka Boża przemówiła do niego: „Wstań Władysławie, idź, zwyciężysz”. Jako podziękowanie za wysłuchane prośby król ufundował kościół, a późniejsi władcy Polski przyjeżdżali na Kielecczyznę pokłonić się „Łokietkowej Madonnie”.

– Z każdym obrazem odkrywam, jak bardzo Maryja obecna jest w historii naszego narodu. Dzięki temu moja wiara umacnia się, a na wiele spraw potrafię spojrzeć „łaskawszym wzrokiem” – zdradza Bożena Aleksy. I dodaje: Poza tym, kiedy poznaję Matkę Bożą, coraz bardziej na co dzień czuję Jej opiekę.

Omodlone pędzlem

Z historią m.in. koronowanego wizerunku Matki Bożej Pocieszenia warto zapoznać się jeszcze przed obejrzeniem wystawy. Agata Ślusarczyk/GN

Papieski cud

Pasję do malarstwa sakralnego odkryła kilkanaście lat temu w Rzymie, gdzie razem z mężem, z zawodu wojskowym, przez cztery lata mieszkała. – Dzieci były już dorosłe, więc na powrót do pędzla zrobiło się więcej czasu. I więcej miejsca – wyjaśnia. Malarstwo od zawsze jej towarzyszyło. Choć z wykształcenia jest nauczycielem plastyki, brała udział w zajęciach z malarstwa u prof. Ewy Wróblewskiej, a podczas pobytu we Włoszech jej płótna wypełniały się pod okiem polskiego malarza na emigracji Józefa Natansona. Najczęściej malowała pejzaże i martwą naturę. Ale odkąd zaczęła odwiedzać Watykan, wiele się zmieniło...

– Kiedy przez plac przejeżdżał Ojciec Święty, w sercu prosiłam go o modlitwę. Zostałam wysłuchana. Nie wiem, czy to był cud, ale zapragnęłam wówczas malować papieskie portrety. Poza ogromną wdzięcznością dobrze czułam także jego duchowość – wspomina Bożena Aleksy. I tak się zaczęło. Wzorując się na fotografiach, namalowała ich kilkanaście. Najwięcej na prywatne zamówienie. Inne wiszą w kościołach na Dolnym Śląsku, z którego pochodzi artystka, dwa znajdują się w michalickiej świątyni na Bemowie. Swoją podobiznę autorstwa stołecznej artystki, podczas prywatnej audiencji, dostał także sam Jan Paweł II. – Trzęsłam się jak galareta. Mało z tego pamiętam. Papież pokiwał głową i uśmiechnął się – wspomina.

Hinduskie sari

Nie wyobrażała sobie innego zajęcia. I innego życia. Będąc na emeryturze, namalowała ponad 150 obrazów. Nie tylko papieskich. Swój wizerunek mają także Jezus Miłosierny, Matka Boża z Guadalupe czy Madonny rzymskie. A także członkowie rodziny. Były też nietypowe prośby. – Jedna z pań zażyczyła sobie Czarną Madonnę w hinduskim sari. Z kolei młody kleryk zapragnął kopii obrazu „Narodzenie Matki Bożej” – mówi. Do odwzorowania czeka jeszcze 16 koronowanych Madonn. – Jeśli znajdą się sponsorzy, kolejna będzie Matka Boska Smardzewicka – zapowiada artystka.

Skupionej na maryjnym portrecie babci przygląda się Milenka. Małą rączką na kartce próbuje kreślić figurę Madonny, trzymającej na ręku Dziecię. – Dobra kreska – ocenia babcia. I dodaje: – Ja także od dziecka lubiłam rysować.

Omodlone pędzlem

Malując Żegocińską Matką Różańcową, Bożena Aleksy modliła się o zdrowie dla synowej. Agata Ślusarczyk/GN

Korona Królowej

Koronacja obrazów Najświętszej Maryi Panny jest przejawem szczególnej czci oddawanej w danym miejscu Matce Bożej. Praktyka ta rozpowszechniła się na przełomie XVI i XVII wieku na Zachodzie. Papież Klemens VIII ozdobił czczony wizerunek maryjny w Bazylice Matki Bożej Większej w Rzymie drogocenną koroną z kamieni szlachetnych. Jednak apostołem obrzędu był pewien kaznodzieja kapucyński. W kazaniach zachęcał do zbierania srebra, złota i szlachetnych kamieni na korony dla Maryi i Dzieciątka Jezus. Później pozwoleń na koronację najbardziej czczonych wizerunków maryjnych udzielała Kapituła św. Piotra w Watykanie. Do rozwoju koronowania wizerunków Maryi przyczyniło się zainteresowanie papieży tą kwestią. Pierwszej koronacji w Polsce dokonano na Jasnej Górze 8 września 1717 roku. W sumie papieskimi koronami w Polsce jest ozdobionych 217 wizerunków.