Nosem w przemytnika

Ks. Piotr Sroga; GN 32/2012 Olsztyn

publikacja 18.08.2012 07:00

Wyglądają spokojnie i sympatycznie, ale są najskuteczniejszą bronią w walce z kontrabandą. Wszystko przy tym traktują jak zabawę.

Nosem w przemytnika Ks. Piotr Sroga/ GN Pies pracujący na granicy w Grzechotkach – specjalizacja: wykrywanie tytoniu.

W Grzechotkach znajduje się przejście graniczne między Polską a Rosją. W tym miejscu można przejechać do obwodu kaliningradzkiego. Od 27 lipca istnieje mały ruch bezwizowy. Mieszkańcy przygranicznych powiatów mogą wyrobić sobie kartę, która umożliwia wjazd o Rosji bez konieczności posiadania zaproszenia i wizy. To samo dotyczy drugiej strony. Czy łączy się to z otworzeniem granic i lżejszą kontrolą służb granicznych? Nic podobnego. Polska granica jest w tym miejscu jednocześnie granicą Unii Europejskiej. Intensywna kontrola pozostanie. Kilka przejść granicznych w województwie warmińsko-mazurskim należy bowiem do najczęstszych punktów przerzutów na trasach przemytu papierosów i narkotyków. Oprócz ludzi pracują tu także psy, przed którymi respekt czuje każdy przestępca.

Niezwykłe zdolności

– Pieski kupujemy w większości przypadków z hodowli prywatnych. Najczęściej trzymiesięczne. Trzeba najpierw jednak rozeznać, czy nadają się do pracy w służbach granicznych. Specjalny instruktor z ośrodka w Kamionie testuje zwierzę. Osobnik musi posiadać pewne cechy: pasję poszukiwawczą, zainteresowanie aportem, brak lęku przed hałasem i otwartość w stosunku do ludzi. Gdy instruktor uzna, że pies się nadaje, rozpoczyna się jego przygotowanie do służby – mówi Beata Lachowska, koordynator ds. psów służbowych Izby Celnej w Olsztynie. Najważniejszy w pracy na granicy jest psi nos. Dobrze wyszkolone zwierzę posiada umiejętność identyfikacji indywidualnego zapachu. Szczególne zdolności czworonogów można zilustrować na zasadzie porównania. W nabłonku węchowym człowieka znajduje się około 5 milionów komórek węchowych. Natomiast na przykład owczarek niemiecki ma ich około 220 milionów. Podstawą dobrego obchodzenia się z psem służbowym jest polubienie go i zrozumienie jego psychiki. Przewodnik zobowiązany jest dokładnie poznać charakter, przyzwyczajenia i skłonności swojego psa, ażeby do tego odpowiednio dostosować swoje z nim postępowanie. Podczas wykonywania przez funkcjonariusza zadań związanych z przewodnictwem zwierzęcia, pies służbowy ma prawo wstępu do wszystkich pomieszczeń służbowych razem ze swoim przewodnikiem.

Psia szkoła

Kiedy zostanie podjęta decyzja, że dany szczeniak nadaje się do szkolenia, wędruje on do przewodnika i kilka miesięcy spędza z osobą, z którą będzie pracował. – Nie jest to jeszcze czas szkolenia. Przewodnik musi także przejść pomyślnie testy i dopiero wtedy zaczyna się współpraca. Pies mieszka u funkcjonariusza. Przyzwyczaja się w tym czasie do miejsca pracy, jeździ na granicę. Poznaje teren i warunki tam panujące. Przewodnik nie może w tym czasie popełnić błędów, które potem trudno będzie nadrobić. Dostaje instrukcje, jak postępować z psem. Nie może uczyć na przykład szukania i innych czynności. Przyjdzie na to czas później – mówi pani koordynator. Po tym czasie zapoznania się i oswojenia rozpoczyna się kurs. Jeśli jest to pies „na tytoń”, przechodzi kurs podstawowy. Natomiast „na narkotyki” musi przejść jeszcze kurs doskonalący. Jak nauczyć zwierzę rozpoznawania zapachów? – Chodzi o aport. Dany zapach wiąże się z aportem i zabawą. Pieski nie są faszerowane żadnymi narkotykami ani innymi środkami. Jest to dla nich zabawa. Często przewodnicy rzucają paczki papierosów do aportu. Pies po to szuka, aby bawić się z przewodnikiem. Chodzi o wyspecjalizowanie na konkretny zapach – wyjaśnia Beata Lachowska.

Pies na celowniku

Najwięcej psów w Polsce pracuje na terenach Warmii i Mazur. Jest ich obecnie 21. Służą na przejściach granicznych w Bezledach, Gronowie, Gołdapi i Grzechotkach oraz na terenie całego województwa w zespołach kontrolujących drogi w terenie. Najczęściej wykorzystywane są labradory, owczarki niemieckie, owczarki belgijskie, malinois, teriery. Przykładowe imiona piesków to: Tigra, Tiga, Szirka, Cedar, Fuks, Fart, Kora, Kuga, Bary, Bono. Głównym celem wprowadzenia czworonogów do służby granicznej jest uszczelnianie granic. – Największym problemem jest przemyt papierosów. Człowiek nie zawsze jest w stanie wykryć kryjówki przemytników. Trzeba by rozbierać każdy samochód na części. Pies natomiast przejdzie spokojnie i jeśli coś wyczuje, zadrapie w danym miejscu. Najczęściej trafi a w dziesiątkę – mówi funkcjonariuszka służby celnej z Olsztyna. Specyfika pracy pociąga za sobą także pewne zagrożenia. Psy są wielką pomocą w wykrywaniu przemytu, co wystawia je na niebezpieczeństwo ze strony kontrabandy. Na granicy w Gronowie przemytnik rozpylił w samochodzie środek paraliżujący. Pies sprawdzając pojazd, zaczął się dziwnie zachowywać. Przewodnik zauważył to i wyniósł go z samochodu. Szybka wizyta u weterynarza uratowała zwierzę, które wróciło po pewnym czasie do służby. Czasem przemytnicy stosują wręcz wojenne metody. Zdarzało się, że do domu jednego z psich opiekunów wrzucono koktajl Mołotowa – zapaloną butelkę z benzyną.

Zawodowe sukcesy

Psie sukcesy z ostatnich lat potwierdzają skuteczność pracy zwierząt. Rok temu jeden z mobilnych zespołów kontrolował samochód ciężarowy z Litwy. Przewodnik zauważył, że pies kierował się cały czas w kierunku przodu. Gdy sprawdzono, okazało się, że tam właśnie znajdowały się tysiące papierosów. Także 26 października 2009 roku funkcjonariusze grupy mobilnej prowadzili rutynowe działania na drogach powiatu oleckiego. Tuż po godz. 9.00 celnicy wytypowali do kontroli samochód osobowy marki Ford Scorpio. I tu do akcji wkroczył czteroletni pies służbowy – specjalista w wykrywaniu wyrobów tytoniowych. Kontrabanda ukryta była w nietypowym miejscu – w głośniku systemu audio typu „tuba”. Wyciągnięto prawie 400 paczek różnych marek, bez polskich znaków akcyzy. Kilka godzin później pies znów zwęszył wyroby tytoniowe, tym razem w samochodzie VW Jetta. Papierosy ukryte były w butli gazowej w liczbie 600 paczek bez polskich znaków akcyzy. Także 10 grudnia 2009 roku, o piątej nad ranem na „zielony pas” na drogowe przejście graniczne w Bezledach wjechał autobus turystyczny relacji Bagriationowsk–Bezledy na rosyjskich numerach rejestracyjnych. Doświadczony celnik zauważył jednak coś niepokojącego w zachowaniu mężczyzny i jego 2 pasażerów, więc skierował pojazd do budynku kontroli szczegółowej. Tam do pracy zabrał się czekoladowy labrador retriever. Tytoniowy specjalista potwierdził przypuszczenia celnika i szczekając „oznajmił”, że coś jest ukrytego w dachu autobusu. Funkcjonariusze wyciągnęli ponad 4000 paczek papierosów rosyjskich Jin Lingów.

Przemytnicy próbują oszukać czworonogich celników i spryskują towar różnymi substancjami lub zatapiają w paliwie. Narkotyki bywają ukrywane na przykład w butlach gazowych. Jednak funkcjonariusze mają i na to swoje sposoby. – Psy służą około dziesięciu lat. Ich praca z różnymi substancjami chemicznymi powoduje także uszczerbek na zdrowiu. Generalnie jednak zwierzęta pracujące u nas żyją dłużej od tych wylegujących się na kanapach. Po przejściu na emeryturę pies zostaje ze swoim przewodnikiem, który roztacza nad nim opiekę. Fałszywe były wiadomości medialne o usypianiu starych psów w naszym resorcie – mówi Beata Lachowska.