Cierpienia współczesnego człowieka

Justyna Nowicka

publikacja 28.02.2013 22:53

Łzy mogą mieć głębię... Droga Krzyżowa.

Cierpienia współczesnego człowieka Agencja GN

Wejście na Drogę Krzyżową nie jest rozdrapywaniem Ran Chrystusa. Nie jest pożywką dla emocji, żeby się powzruszać nad tym „biednym człowiekiem”. To wejście na drogę cierpienia i nadziei, na drogę osamotnienia i zjednoczenia z Jezusem.
 
 
Stacja pierwsza: Jezus na śmierć skazany.
 
Pogoń za pieniądzem, chęć bezwzględnego zwyciężania, zdrada, dwulicowe gesty, zachowawczość, umywanie rąk... historia lubi się powtarzać, prawda? Przecież to znam. Ile takich wyroków już zapadło? Zostałem skazany i skazywałem... na śmierć przez zapomnienie, odebranie dobrego imienia, rozpacz.
 
Jezu, niesprawiedliwie skazany... ogarnij owocami Twojej Męki, wszystkie te śmierci.
 
 
Stacja druga: Jezus bierze krzyż na swoje ramiona.
 
Kto chciałby cierpieć? Mało... kto chciałby cierpień za czyjeś winy? Cierpienie jest raczej niechciane, odpychane, zakrywane, usuwane za wszelką cenę. Jest jakieś wstydliwe. Jest dla słabych. Tego uczy nas kult siły, młodości i happy endów. Ale krzyż jest częścią życia, czy tego chcemy czy nie. Można od niego uciekać, ale można też wziąć go na swoje ramiona. Ale nie samemu. On już tam jest, już niesie mój krzyż.
 
Chryste, podejmujący krzyż… daj mi odwagę szalonej miłości, by móc brać cierpienie moje i cierpienie braci na swoje ramiona.
 
 
Stacja trzecia: Jezus upada pod krzyżem.
 
Upadek to spotkanie z twardą ziemią. Upadki bywają zderzeniem z twardością życia. Jest wtedy ból, jest zranienie, ale przy upadku można też dotknąć tego, po czym stąpam w życiu. Można na nowo uświadomić sobie, dotknąć, zanurzyć się w tym, co jest moją opoką, moim oparciem.
 
Jezu, upadający pod krzyżem... nadaj sens moim życiowym upadkom.
Stacja czwarta: Jezus spotyka Matkę.
 
Matki zapomniane, niechciane, opuszczone.
Matki narkomanów, bezdomnych, alkoholików.
Matki nienarodzonych dzieci, dzieci cierpiących, dzieci skrzywdzonych.
Matki złodziei, łapówkarzy, oszustów.
Matki prostytutek, klientów domów publicznych, aborcjonistów.
Matki cierpiących, zrozpaczonych, umierających.
 
Matki, których serca przenika miecz boleści.
 
Chryste, spotykający Matkę... spraw, by nigdy nie zabrakło matczynej miłości na naszych drogach życiowych.
 
 
Stacja piąta: Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż.
 
Praca – dom. Dom – praca. Codzienność bywa męcząca. A tutaj na drodze pojawia się ktoś kto każe mi nieść cierpienie, w dodatku czyjeś. Można iść obok przymuszonym do niesienia krzyża, być oddzielonym murem obojętności, poczucia niesprawiedliwości, złości na tego, któremu pomagamy nieść krzyż. Gdybyśmy tylko wiedzieli Kim On jest... Gdybyśmy tylko pamiętali, że cokolwiek uczyniliście jednemu z braci moich najmniejszych...
 
Jezu, przyjmujący pomoc człowieka... otwórz moje serce, by nie gardzić potrzebującymi.
 
 
Stacja szósta: Weronika ociera twarz Jezusowi.
 
Nie miała markowych ubrań, nie miała jedzenia z górnej półki. Ot, zupełnie przeciętne zakupy w siatce.
Dała kanapkę, trochę słodyczy i swoje rękawiczki. A mały, umorusanych chłopak zostawił uśmiech odciśnięty w jej sercu - na zawsze.
 
Chryste, któremu Weronika otarła twarz chustą... niech oczekiwanie docenienia i wdzięczności w zamian za pomoc, nie zamknie mnie na bezinteresowne gesty.
Stacja siódma: Jezus upada pod krzyżem.
 
Czasami człowiek się zaplącze. Krzyż przygniata, człowiek próbuje jeszcze iść, jeszcze coś załatwić, jeszcze zapomnieć, jeszcze przykryć ból rozrywką. Ale słabnie. Nogi się uginają i upada. Przyjmuje obelgi i wyszydzenie z powodu swojego upadku.
 
Jezu, po raz kolejny upadający pod krzyżem... ukryj mnie w Twoich Ranach.
 
 
Stacja ósma: Jezus pociesza płaczące niewiasty.
 
Jak często łzy są tylko użalaniem się nad sobą. Albo jedynie poruszeniem z powodu oszpeconej twarzy, poddaniem się ogólnemu nastrojowi. Można ślizgać się po powierzchni. Ale by płacz mógł być leczący, trzeba sięgać do korzenia cierpienia, do przyczyn, do całej wewnętrznej prawdy sumienia.
 
Łzy mogą mieć głębię, mogą płynąć ze źródła cierpienia i być jak ożywczy deszcz dla ginącego drzewa.
 
Chryste, pocieszający płaczące niewiasty... dotknij źródeł moich łez.
 
 
Stacja dziewiąta: Jezus upada pod krzyżem.
 
Kiedy cierpienie staje się wszystkim są tylko dwa wyjścia – można je przyjąć do końca albo zejść z krzyża. Przy najcięższych upadkach największa jest pokusa, by oddalić kielich. A paradoksalnie te najcięższe upadki są najbliżej uzdrowienia i zbawienia, najbliżej zmartwychwstania.
 
Jezu, po raz trzeci upadający pod krzyżem... niech zjednoczenie z twoją Męka nie pozwoli mi zejść z krzyża.
Stacja dziesiąta: Jezus odarty z szat.
 
Ciała obnażone. Ciała wyśmiewane. Ciała potraktowane jak przedmiot. Ciała pobitych dzieci, ciała zgwałconych kobiet, ciała skatowanych mężczyzn. Ciała odarte z szacunku, ale zachowujące godność. Godność, którą wszystkim obnażonym nadał Syn Boży, włączając to cierpienie, w drogę zbawienia.
 
Chryste, któremu odebrano szaty... otul płaszczem godności, to co w nas zostało odarte z szacunku.
 
 
Stacja jedenasta: Jezus przybity do krzyża.
 
Wybacz im, bo nie wiedzą co czynią. Nie wiedzą, co czynią, kiedy zabijają we mnie zaufanie, kiedy do krzyża przybijają poczucie sprawiedliwości. Nie wiedzą, co czynią, kiedy kpinami plują mi w twarz, kiedy przegniatają mnie ciężarem spojrzeń. Nie wiedzą, co czynią, kiedy chcą zabić we mnie człowieka, kiedy chcą ukrzyżować moją wiarę w Boga.
 
Jezu, Ukrzyżowany... niech brak przebaczenia nie zatruje życia mojego i innych.
 
 
Stacja dwunasta: Jezus umiera na krzyżu.
 
Pragnę.
Czego pragnę? Spokoju, pieniędzy, dobrej pracy, rodziny, zdrowia? To ważne rzeczy, ale po co to wszystko, jeśli nie pragnę życia wiecznego? Czym wtedy jest życie tutaj na zimi, kolekcjonowaniem doznań?
Jezus pragnie ramionami rozciągniętymi na krzyżu ogarnąć świat. Pragnie ogarnąć może życie zbawieniem.
 
Jezu wywyższony na krzyżu... naucz mnie pragnąć tego, co najważniejsze.
Stacja trzynasta: Zdjęcie Jezusa z krzyża.
 
Jeśli cierpienie zaprowadziło aż na krzyż, to ma ono swój kres. Nie ma kresu jedynie cierpienie wynikające z nieugaszonej, wiecznej tęsknoty za Bogiem, którego się odrzuciło.
Każdy krzyż ma swój kres, po którym Matka bierze każdego z umęczonych, przybranych synów w ramiona.
 
Chryste zdjęty z krzyża... niech moje cierpienie będzie przeniknięte nadzieją.
 
 
Stacja czternasta: Złożenie Jezusa do grobu.
 
Kiedy cierpienie osiąga apogeum, kiedy ciemność ogarnia wszystko, nastaje bezruch, cisza. Gdzieś może krzątają się ci, którzy jeszcze podtrzymują bezwładne ciało, gdzieś dochodzi zapach wonnych  ziół. Ale to wszystko dzieje się jakby obok. Tutaj trwa oczekiwanie na Zmartwychwstanie. Oczekiwanie już spełnione, bo gwarantowane obietnicą Boga, którą wypowiedział w Synu.
 
Jezu, złożony do grobu... daj mi pewność nadziei zbawienia.