Islamski kocioł

Jacek Dziedzina

GN 25/2013 |

publikacja 20.06.2013 00:15

Wojna w Syrii to nie tylko polityka. Ogromną rolę odgrywają podziały religijne wśród muzułmanów.

Zwolennicy prezydenta Baszara Al-Asada świętują odbicie z rąk rebeliantów strategicznego miasta Al-Qusair, w czym armii syryjskiej pomogły bojówki libańskiego Hezbollahu pap/epa Zwolennicy prezydenta Baszara Al-Asada świętują odbicie z rąk rebeliantów strategicznego miasta Al-Qusair, w czym armii syryjskiej pomogły bojówki libańskiego Hezbollahu

Dla przeciętnego mieszkańca Zachodu islam jest monolitem. Zarówno w znaczeniu teologicznym, jak i politycznym. Tymczasem konflikt w Syrii nie tylko ujawnił odwieczne podziały wśród muzułmanów, ale jeszcze bardziej je pogłębił i uwydatnił. Podziały te są tym ostrzejsze, że na różnice religijne nakładają się stare i nowe podziały polityczne. Tym bardziej że w Syrii już od dawna nie toczy się żadna wojna domowa, tylko konflikt, w który zaangażowany jest niemal cały Bliski Wschód. Można śmiało powiedzieć, że główną linię syryjskiego konfliktu wyznacza podział na sunnitów i szyitów. Każdy z tych dwóch nurtów islamu związany jest również z poszczególnymi krajami muzułmańskimi. I od tego związku zależy też poparcie udzielane stronom konfliktu przez siły zewnętrzne (poszczególne państwa i organizacje), z których jedne poprzestają na kibicowaniu, inne czynnie włączają się w wojnę, dostarczając broń i ochotników do Syrii. O tym, jak ostry jest to podział, świadczy między innymi fakt, że w wojnie syryjskiej nagle po dwóch stronach barykady stanęły dwie antyizraelskie organizacje: szyicki Hezbollah oraz sunnicki Hamas. Nienawiść do Izraela przestała być już dla nich wystarczająco silnym spoiwem w obliczu innych podziałów.

Hamas sojusznikiem... USA?

Uwidacznia się to w zaskakujących wręcz sojuszach: na przykład mający dotąd w Damaszku swoją bazę lider Hamasu, korzystający do niedawna z parasola ochronnego prezydenta Syrii, teraz schronił się w Katarze, którego emir (czyli władca emiratu), zresztą właściciel telewizji Al-Dżazira, ma dobre układy z Izraelem i USA oraz zbroi syryjskich rebeliantów, walczących z niedawnym dobrodziejem Hamasu. Co więcej, brytyjski „Times” ujawnił niedawno (powołując się na kilka źródeł dyplomatycznych), że terroryści z wojskowego skrzydła Hamasu walczą u boku tychże rebeliantów. Ponadto doradcy Hamasu wykorzystali w Syrii swoje umiejętności budowania tuneli, zdobyte przy okazji budowy tuneli przemytniczych na granicy Egiptu ze Strefą Gazy, służących m.in. do transportu broni, aby przygotować rebeliantom grunt do ataku na centrum Damaszku. W naturalny więc sposób Hamas stał się nagle przeciwnikiem libańskiego Hezbollahu (Partii Boga), który konsekwentnie wspiera syryjskie władze, popierane również przez Iran – wielkiego patrona Hezbollahu. Zarówno bowiem Hezbollah, jak i ajatollahowie irańscy reprezentują islam szyicki, konkurujący z islamem sunnickim o dominację w świecie muzułmańskim.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.