Biało-czerwona Lady

Jacek Dziedzina

GN 40/2013 |

publikacja 03.10.2013 00:15

Trudno uwierzyć, że do tej pory nie powstał film fabularny o Lady Ryder. Życiorys „angielskiej Matki Teresy” to materiał co najmniej na hollywoodzką produkcję.

Biało-czerwona Lady Andrzej Rybczyński /PAP

Margaret Susan Ryder. Tak funkcjonowała w metryce urodzenia i oficjalnych dokumentach. W pamięci osób, które miały szczęście ją spotkać, pozostała jako Sue Ryder. Drobna, ciepła, ale ponadprzeciętnie twarda i aktywna kobieta skończyłaby w tym roku 90 lat. Filantropka i założycielka setek domów pomocy, szpitali i ośrodków rehabilitacyjnych na całym świecie. Organizatorka pomocy dla walczącej w powstaniu Warszawy. Współpracowniczka cichociemnych. Po wojnie przygarniająca ocalałych więźniów obozów koncentracyjnych, a jednocześnie ratująca życie skazanym na śmierć w obozach alianckich w Niemczech... Lista jest jeszcze dłuższa. Chciała umrzeć w Polsce, swojej „adoptowanej”, drugiej ojczyźnie. Nie zdążyła kupić biletu w jedną stronę. Zmarła w Wielkiej Brytanii w 2000 roku. Wystarczy jednak posłuchać osób znających Lady Ryder i spojrzeć na „spis treści”, który po sobie zostawiła, żeby utwierdzić się w przekonaniu, że z tym umieraniem to tak nie do końca...

Polskie drogi

Urodziła się we wschodniej Anglii, w rodzinie ziemiańskiej. Nie oznacza to bynajmniej, że wzrastała w środowisku arystokratów oderwanych od „zwykłych zjadaczy chleba”. Przeciwnie, w jej domu czymś naturalnym była wrażliwość na los pokrzywdzonych.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.