Wtedy TO się stało

Przemysław Kucharczak

GN 42/2013 |

publikacja 17.10.2013 00:15

Wiesiek Szlosarczyk wyjechał spośród płomieni dodge’em. Staranował płot i w szoku dotarł pod swój dom 6 km dalej.

Michał Kobiela Józef Wolny /GN Michał Kobiela
z domu w odległym od Czechowic o 6 km Kaniowie obserwował pożar w rafinerii i modlił się, żeby jego tacie nic się nie stało. Po latach doprowadził do wydania albumu poświęconego tym, którzy wtedy zginęli

Bracia wyciągnęli go, poparzonego, z szoferki, na podwórku ich domu w Bestwinie.

Janek Janeczko przebiegł podobny dystans, siadł pod remizą w Kaniowie i płakał: „Nie ma kolegów, nie ma samochodów, wszystko zginęło!”. Kto jeszcze pamięta największy pożar przemysłowy w historii Polski?

Jasno jak w dzień

Ten pożar wybuchł po południu w sobotę 26 czerwca 1971 r. w rafinerii w Czechowicach-Dziedzicach na Śląsku Cieszyńskim. Najgorsze nastąpiło w nocy, parę minut po godzinie pierwszej 27 czerwca.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.