Jakaś unia musi być

Franciszek Kucharczak

GN 18/2014 |

publikacja 30.04.2014 08:55

Prawdziwy patriotyzm okazuje się nie w gadaniu, tylko w głosowaniu.

Jakaś unia musi być rysunek franciszek kucharczak /gn

Nieżyjący już ksiądz, wielki oryginał, miał w zwyczaju śpiewać rozbudowane wezwania modlitwy powszechnej własnego pomysłu. Na przykład: „Módlmy się za naszego księdza Janusza, któóóry wychowuje kleryków w seminarium, aaaale czy on to dobrze robi, tego ja nie-e wieeeeem”. Przypisuje mu się też taką modlitwę: „Móóódlmy się za perszingi przelatujące nad Polską, aby im nie zabrakło pali-i-waaaa”.

Cóż, wielu jest takich, którzy sądzą, że Polska może być pośrodku, i nic się nam nie stanie. Że wszelkie rakiety – bojowe czy duchowe – przelecą nad naszymi głowami, a my z Rotą na ustach niezłomnie podążać będziemy do kościołów. Dlatego nie musimy, a nawet nie możemy zawierać politycznych sojuszy, zwłaszcza ze zgniłym Zachodem, bo zgnijemy razem z nim. Oni nas zdeprawują, rozkupią naszą ziemię i wyrwą Boga z naszych serc.

Jeśli tak, to ja pytam, jak to się stało, że najbardziej chrystianofobiczny rząd (Millera) i najbardziej lewicowego prezydenta (Kwaśniewskiego) wybraliśmy, gdy jeszcze nie byliśmy w Unii Europejskiej?

Mija 10 lat od naszego wejścia do UE. W referendum akcesyjnym byłem „za” i byłbym również dzisiaj – nie dlatego, że tak mi się podobają „brukselskie porządki”, lecz dlatego, że – jak widać – my, Polacy, potrafimy sami siebie załatwić na cacy zupełnie bez pomocy Zachodu.

Oczywiście unijne struktury mają wiele wad i są dla nas zagrożeniem, ale mają też zalety – i bywają dla nas ochroną. Nie czarujmy się – jeśli nie Zachód, to Wschód. A Rosja to żadna tam moralność i zdrowe zasady. To kraj przeżarty niewyobrażalną na Zachodzie korupcją, o kręgosłupie przetrąconym aborcją o gigantycznej skali, zdemoralizowany sowieckim i postsowieckim zamordyzmem, owładnięty imperialną obsesją, wybitnie podatny na cyniczną propagandę władzy. Oto czego chcą dla Polski ci, którym się wydaje, że możemy funkcjonować jak twierdza wolności i moralności.

Jeśli Unia zagrozi naszym moralnym wartościom, to wtedy, gdy my sami wyrzekniemy się tych wartości i sprzedamy je za byle co. Czy to Zachód kazał nam dyskutować o eutanazji, czy też Tusk z Owsiakiem? Czy to w Brukseli piszą nam kłamliwe szmatławce, za nas je kupują i czytają? To nie UE, lecz przez nas wybrana władza forsowała „związki partnerskie”. Jeśli te rzeczy do tej pory nie przeszły, to tylko dlatego, że się ludzie sprzeciwili i władza odczuła to w słupkach poparcia. Bo sprzeciwić się też umiemy, i to oddziałuje na inne narody, nawet gdy nas okrzykną oszołomami.

Jan Paweł II opowiadał się za wejściem Polski do UE i daremnie gadać, że dziś by nie chciał. Bo dziś jeszcze lepiej niż wtedy widać, że coś tu od nas jednak zależy. Przykład Węgier pokazuje, że Unia Europejska nie musi się składać z lewackich elit, rządzących bezwolnymi społeczeństwami. Można się postawić i – jak widać po coraz lepszym stosunku Polaków do życia nienarodzonych – da się odwrócić ciąg ku szaleństwu i zagładzie.

Jeśli nie obronimy wartości w UE, tym bardziej nie zdołamy tego zrobić poza nią.

Nie zabite, a martwe

Członkowie Fundacji Pro – Prawo do życia są oskarżeni przez rzeszowski szpital Pro-Familia o zniesławienie. W szpitalu tym dokonuje się aborcji, a zniesławieniem ma być… organizowanie pikiet przeciw zabijaniu tam dzieci. Bo – jak z tego wynika – aborcja w rzeszowskim szpitalu to coś innego niż zabijanie dzieci. Po tym „zabiegu” kobieta po prostu nie jest w ciąży. Nie mówmy o tym, pomówmy o czymś przyjemnym. Cieszmy się, że kobieta jest odciążona. A dziecko? Cóż… Nie ma. A co się z nim stało? A to już pytanie do Rzecznika Praw Dziecka.

Recenzja gender

We wrześniu pierwszoklasiści mają otrzymać jeden wspólny „darmowy” podręcznik. Choć do nowego roku szkolnego jest już mało czasu, nie wiemy, jak będzie wyglądał w całości i co będzie zawierał ten elementarz. Maria Lorek, jego autorka, powiedziała, że jest wyczulona na problem „równości szans kobiet i mężczyzn”. Co to znaczy, dowiemy się dopiero pod koniec sierpnia, bo wtedy podręcznik będzie w całości dostępny. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że obok recenzentów od spraw polonistycznych, matematycznych, przyrodniczych, podręcznikiem zajmuje się recenzentka do spraw równościowych, specjalistka… Gender Studies na UAM w Poznaniu. No to choć nie wiemy, czy elementarz będzie indoktrynował dzieci pod kątem pomieszania płci (tak, tak, jasne, gender to coś innego, my się nie znamy, bla, bla, bla), to wiemy na pewno, że nie będzie tam nic, co genderystów mogłoby pogniewać. A już to stanowi wystarczający powód, żeby się niepokoić. Na stronie citizengo.org jest możliwość podpisania petycji do premiera pt. „NIE dla genderowej deprawacji w darmowym podręczniku dla pierwszoklasistów!”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.