Krótkie kroki Obamy

GN 24/2014 |

publikacja 12.06.2014 00:15

O obietnicach Baracka Obamy z dr. Grzegorzem Kostrzewą-Zorbasem, amerykanistą, absolwentem uniwersytetów Georgetown i John Hopkins w USA, wykładowcą Wojskowej Akademii Technicznej rozmawia Jacek Dziedzina.

Grzegorz Kostrzewa-Zorbas PIOTR BłAWICKI /east news Grzegorz Kostrzewa-Zorbas

Jacek Dziedzina: Po co właściwie prezydenci USA przylatują do Polski? Bo chyba nie po to, żebyśmy poczuli się szczęśliwsi?

Grzegorz Kostrzewa-Zorbas: Po to, by prowadzić politykę zagraniczną, zmieniać świat w interesie Stanów Zjednoczonych, dla swojego bezpieczeństwa i dla swojego dobrobytu. Także po to, żeby zdobywać poparcie grup etnicznych zamieszkujących w USA – wśród nich ważna jest m.in. amerykańska Polonia.

A prezydent USA nie przyjeżdża także jako reprezentant przemysłu zbrojeniowego? Rozstrzygają się właśnie nowe kontrakty na zakupy dla polskiej armii. A przez łatwość, z jaką kupujemy od Amerykanów różnej jakości sprzęt, przypięto nam już łatkę „najtańszego sojusznika USA”...

Nie aż takie znowu duże pieniądze wchodzą w grę w tych przetargach.

Ziarnko do ziarnka...

Myślę, że mimo wszystko ważniejsza jest obecna kampania przed listopadowymi wyborami do Kongresu USA. Poza tym trwają już przygotowania wstępne do kampanii prezydenckiej w 2016 roku. Obama wprawdzie już nie będzie kandydować, ale będzie chciał, by jego partia utrzymała się Białym Domu. Ale to jest tylko jeden z powodów tej wizyty w Polsce.

Czuje się Pan bezpieczniej po wzniosłych przemówieniach Obamy? „Polska już nigdy nie będzie osamotniona”. To okolicznościowa deklaracja czy rzeczywiście mocne zobowiązanie?

Przemówienia nie mają żadnego znaczenia. Chyba że ogłasza się w nich nowe fakty i konkrety. Akurat nie w trakcie przemówienia, ale w innych momentach tej wizyty w Polsce Obama trochę konkretów ogłosił, ale jednak za mało. Jeden ich zbiór to plan dalszego rozwoju obecności wojskowej USA w Europie Środkowo-Wschodniej oraz na przyległych morzach – Bałtyku i Morzu Czarnym. Jako uzupełnienie – druga część tego planu – dalsze wzmacnianie sił zbrojnych i potencjału obronnego trzech państw blisko współpracujących z NATO, czyli Ukrainy, Gruzji i Mołdawii. Nazywam to jednym planem w różnych częściach, bo cel jest ten sam. Powodem jest oczywiście agresja Rosji na Ukrainę i groźby podobnej agresji pod adresem innych krajów, na przykład Estonii i Łotwy, ale też Gruzji. Tym jednym celem jest powstrzymanie dalszej rosyjskiej agresji i pomoc dla Ukrainy oraz dla Gruzji, aby odzyskały regiony, które Rosja zajęła.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.