publikacja 09.10.2014 00:15
O deficytach demokracji w Brukseli z posłem do Parlamentu Europejskiego Kazimierzem M. Ujazdowskim rozmawia Andrzej Grajewski
jakub szymczuk /foto gość Kazimierz M. Ujazdowski – nauczyciel akademicki, dr hab. nauk prawnych. Minister kultury i dziedzictwa narodowego w rządach Jerzego Buzka, Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego. Poseł PiS do Parlamentu Europejskiego.
Andrzej Grajewski: Jednym z elementów demokracji bezpośredniej, wprowadzonym przez traktat lizboński, było prawo inicjatywy obywatelskiej. Skorzystało z niego wielu Europejczyków, wspierając inicjatywę „Jeden z nas”, której celem było zablokowanie finansowania z budżetu UE aborcji i eksperymentów na ludzkich embrionach. Komisja Europejska jednak ten projekt odrzuciła, co w tej sprawie można jeszcze zrobić?
Kazimierz M. Ujazdowski: Tej sprawy nie można tak zostawić, jeśli chcemy, aby obywatelska inicjatywa europejska była czymś realnym, a nie martwym zapisem. Tworząc traktat lizboński, deklarowano, że będzie to instytucja ożywiająca Unię Europejską, dająca jej obywatelom realny wpływ na stanowienie w niej prawa. Tymczasem inicjatywa „Jeden z nas”, podpisana przez blisko 2 mln osób, spotkała się z wrogością Komisji Europejskiej, która nie przyjęła jej do dalszych prac ustawodawczych.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.