Kierowcy dnia następnego

Szymon Babuchowski

GN 45/2014 |

publikacja 06.11.2014 00:15

Według OBOP aż 78 proc. nietrzeźwych kierowców to ci jeżdżący na kacu. W wielu przypadkach nie zdają sobie sprawy z zagrożenia, które stanowią, i z faktu, że popełniają przestępstwo.

Kierowcy dnia następnego ISOPIX /EAST NEWS Jeśli pijemy alkohol wieczorem, następnego dnia musimy sprawdzić, czy już możemy prowadzić samochód, nawet jeśli sądzimy, że jesteśmy trzeźwi

Żadne tam wielkie pijaństwo – zwykła impreza po zdanej maturze, w której uczestniczyła popularna piosenkarka. Alkohol, owszem, był, ale – jak twierdzi młoda gwiazda – jakieś 6–7 godzin przed uruchomieniem auta. A jednak to wystarczyło, by zasnąć za kierownicą, a potem, budząc się, zobaczyć przed maską drzewo.

Nie wystarczy karanie

Na szczęście wtedy skończyło się na poturbowaniu, z którego artystka szybko wyszła. Ale bywa, że finał takich sytuacji jest tragiczny. W wypadkach drogowych spowodowanych przez nietrzeźwych giną nie tylko sprawcy, ale również niewinne osoby. Tak było m.in. 1 stycznia w Kamieniu Pomorskim, gdzie pijany kierowca zabił sześcioro pieszych, w tym dziecko.

Do końca roku mają zakończyć się prace nad rządowym projektem nowelizacji kodeksu karnego, zwiększającym dotkliwość i nieuchronność kar dla nietrzeźwych kierowców. Jak zapowiedział Witold Pahl, szef sejmowej Komisji Nadzwyczajnej ds. zmian w kodyfikacjach, za tego typu przestępstwa będą przewidziane kary ograniczenia wolności, prace na cele społeczne, potrącanie określonej kwoty z wynagrodzenia, dozór elektroniczny czy bardzo wysokie grzywny – nawet do kilkuset tysięcy złotych. Jest szansa, że przepisy te wejdą w życie już od początku przyszłego roku. Natomiast od połowy roku sądy mają przestać orzekać wyroki w zawieszeniu – dzięki temu kary mają być bardziej skuteczne.

Nie wystarczy jednak samo karanie, by zwiększyć bezpieczeństwo na drogach. Równie ważne jest uświadamianie kierowców o konsekwencjach „pijanej jazdy”. Policjanci przyznają, że liczne kampanie społeczne dotyczące tego tematu odniosły pozytywny skutek. – Zdarza się nawet, że wśród tysiąca kierowców przebadanych w ciągu jednego dnia nie ma nikogo, kto jechałby po alkoholu – podkreśla komisarz Jacek Pytel, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Katowicach. – Najczęściej jednak jest to kilka osób. Zwykle tłumaczą się, że wypiły jedno piwko albo że są „wczorajsze”.

Piłeś wczoraj – nie jedź dzisiaj

Według OBOP aż 78 proc. nietrzeźwych kierowców to ci jeżdżący na kacu. W wielu przypadkach nie zdają sobie sprawy z zagrożenia, które stanowią, i z faktu, że popełniają przestępstwo. A jeśli nawet już sobie to uświadomią, tłumaczą się koniecznością: trzeba było przecież wrócić z imprezy, dotrzeć do pracy, odwieźć dziecko do przedszkola. Twierdzą, że wypili niewiele, więc alkohol na pewno już nie krąży w ich żyłach.

Tymczasem wystarczą dwa piwa, by mieć we krwi promil alkoholu. A nawet stężenie 0,2–0,5 promila za kółkiem traktowane jest jako wykroczenie, karane grzywną do 5 tys. zł i utratą prawa jazdy do 3 lat. Zaś przekroczenie połowy promila jest przestępstwem zagrożonym karą do 2 lat pozbawienia wolności! Takiego stężenia wcale nie tak łatwo się pozbyć. Tradycyjne sposoby, takie jak spożycie obfitego posiłku czy zimny prysznic, na niewiele się tu zdadzą. Na spalenie choćby pięćdziesiątki wódki czy jednego piwa potrzebujemy przeciętnie około 3 godzin. Zaś po wypiciu półlitrowej butelki mocnego alkoholu można z reguły wsiąść za kółko dopiero po upływie 24–25 godzin.

Wiele jednak zależy od czynników takich, jak zmęczenie, stres, choroba czy używki opóźniające proces spalania. Do tego dochodzą indywidualne właściwości organizmu, które sprawiają, że nie da się tu zastosować uniwersalnych obliczeń. Najlepiej więc w ogóle zrezygnować z picia, jeśli następnego dnia zamierzamy prowadzić auto, lub zabezpieczyć sobie inny środek transportu. Ważne też, by bliscy reagowali, widząc, że osoba, która wcześniej spożywała alkohol, próbuje wsiąść za kierownicę. Ci, którzy mają wątpliwości, czy wypite procenty na pewno zostały spalone, mogą określić stężenie alkoholu we krwi, korzystając z alkomatu. Kto nie posiada takiego urządzenia, zawsze może udać się w tym celu na najbliższy komisariat. – Coraz więcej osób przychodzi, by poddać się badaniu. Zdarza się jednak, że przyjeżdżają na nie samochodem i po negatywnym wyniku tracą prawo jazdy – mówi komisarz Jacek Pytel. Pamiętajmy więc: „Piłeś wczoraj – nie jedź dzisiaj”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.