Szpiedzy w Warszawie

Andrzej Grajewski

GN 48/2014 |

publikacja 27.12.2014 00:15

Aresztowanie dwóch osób podejrzanych o szpiegostwo na rzecz Rosji stawia pytanie o skalę zagrożeń oraz sposoby przeciwdziałania penetracji ośrodków państwowych przez obce wywiady.

Stanisław Sz. prowadzony przez funkcjonariuszy ABW po rozprawie przed Sądem Okręgowym, który zaakceptował wniosek prokuratury o jego aresztowaniu Stanisław Sz. prowadzony przez funkcjonariuszy ABW po rozprawie przed Sądem Okręgowym, który zaakceptował wniosek prokuratury o jego aresztowaniu

Biografie oskarżonych o szpiegostwo mogą być interesującym przyczynkiem do studiów na temat obszarów zainteresowań, a także metod, jakimi posługuje się rosyjski wywiad w swej działalności.

Krety

Stanisław Sz., prawnik o podwójnym polsko-rosyjskim obywatelstwie, do Polski przyjechał w latach 90. Studiował w Szczecinie, otrzymał polskie obywatelstwo. Szybko dał się poznać jako sprawny prawnik oraz rzutki działacz społeczny. Był związany z kancelarią prawniczą, która zajmowała się m.in. obsługą ministerstw: Finansów, Rozwoju Regionalnego oraz Sportu i Turystyki, a także ZUS, Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, Polskich Linii Lotniczych LOT i PKP Intercity. Brał udział w pracach zespołu prawnego obsługującego budowę terminala gazowego w Świnoujściu. Starał się również o pracę w Ministerstwie Gospodarki, brał udział w posiedzeniach sejmowej komisji gospodarki, szczególnie interesując się podkomisją ds. energetyki. Przez kilka lat współpracował z renomowanym kwartalnikiem „Nowa Europa Wschodnia”, publikował także na portalach internetowych. Przez wiele lat budował wizerunek fachowca od spraw wschodnich, znającego tamtejsze realia oraz potrafiącego pomóc ludziom zainteresowanym tamtymi rynkami.

Nie mniej ciekawa jest biografia drugiego aresztowanego, ppłk. Zbigniewa Z., pracującego w wydziale kultury i oświaty departamentu wychowania i promocji obronności Ministerstwa Obrony Narodowej. Z tytułu swych zawodowych funkcji brał udział w różnych imprezach kulturalnych i oświatowych, także za granicą. Opracował film promujący wojskowość, za co otrzymał w 2008 roku nagrodę międzynarodową. Przy jego udziale opracowywano programy kształcenia i formowania wojskowych. Zajmował się m.in. dyscypliną wojskową, badał nastroje w wojsku, a także nadzorował wojskowy telefon zaufania. Prawdopodobnie miał również dostęp do wojskowych systemów informacyjnych. Kilka tygodni przed aresztowaniem został odznaczony Medalem Złotym za Długoletnią Służbę. Obaj przebywają obecnie w areszcie i czeka ich proces, który jak zwykle w takich okolicznościach będzie tajny.

Skala zagrożeń

W ocenie gen. Zbigniewa Nowka, w przeszłości szefa Urzędu Ochrony Państwa, a później szefa Agencji Wywiadu, zagrożenie szpiegostwem to poważny problem. Przypomina, że rosyjska placówka wywiadowcza w Warszawie została w bardzo poważnym stopniu osłabiona w styczniu 2000 roku, kiedy szef rezydentury i 11 innych dyplomatów rosyjskich, którzy ewidentnie zajmowali się działalnością szpiegowską, musieli z Polski wyjechać. To na długi czas sparaliżowało jej działania. – Ale jak widać – dodaje – Rosjanie skutecznie potrafili odrobić utracone pozycje. – Posiadanie szpiega w Ministerstwie Obrony, na jakimkolwiek stanowisku, zawsze jest marzeniem każdego wywiadu – mówi były szef Agencji Wywiadu. – Nie tylko ze względu na dostęp do tajnych materiałów, leżących w jego szafie. Musimy pamiętać, że ten oficer miał dostęp do wielu ważnych osób. To byli po prostu jego koledzy. Co więcej, mając certyfikat bezpieczeństwa, był przez nich traktowany jako osoba godna zaufania. Przy wódeczce, przy kawce, na imieninowym spotkaniu opowiada się także o sprawach zawodowych. Tutaj wszyscy wszystkich znają i wiele wiedzą o sobie. Jeśli zaś chodzi o Stanisława Sz., uważam, że dopuszczanie kogoś z podwójnym obywatelstwem do dostarczania sprzętu elektronicznego dla instytucji państwowych jest wielkim zaniedbaniem. Niech więc nikt mi nie mówi, że to tylko detal. Wejście do systemu informatycznego jest dzisiaj marzeniem każdego wywiadu, a możliwości Rosjan w tej dziedzinie są ogromne. Jeśli zaś prawdziwa jest informacja, że u Stanisława Sz. znaleziono listę osób przeznaczonych do typowania, to znaczy, że mamy do czynienia z bardzo poważnym szpiegiem. Być może nawet oficerem, gdyż zwykły agent nigdy nie odgrywa takiej roli.

Zmiana kursu

W działaniach wywiadu ważne są nie tylko spektakularne akcje, powodujące dotarcie do pilnie strzeżonych tajemnic czy pozyskanie wpływowych osób. Znaczenie mają także pozornie nieistotne przedsięwzięcia, powodujące osłabienie państwa oraz dezinformację opinii publicznej. Na ten aspekt działalności Stanisława Sz. zwraca uwagę Piotr Niemczyk, po 1989 r. twórca Biura Analiz i Informacji UOP, później jeden z szefów wywiadu, obecnie szef spółki Niemczyk i Wspólnicy.

– Stanisław Sz. budował sobie opinię wiarygodnego i cenionego eksperta. Mógł mieć także wpływ poprzez osoby, które go znały i ufały mu, m.in. na ekspertów oraz media czy parlamentarzystów, do których przecież również docierał. Pośrednio mógł wpływać na pewne szczegółowe, cząstkowe decyzje podejmowane w zakresie polityki energetycznej państwa. Te szczegółowe, nieraz drobne decyzje, w pewnym momencie kumulujące się, dają nam efekt, który można nazwać efektem zmiany kursu tankowca. Ileś drobnych, z pozoru mało znaczących decyzji powoduje, że tankowiec zbacza z kursu i kilometr później skręca w prawo lub w lewo. My zaś nie potrafimy nawet wskazać, jaki był faktyczny powód tego ruchu. Stanisław Sz. umiejętnie budował swoją legendę, przekonując otoczenie, że jest ekspertem, który dociera do pism eksperckich, do środowisk opiniotwórczych. Budował ją nawet wbrew obowiązującym w pracy wywiadowczej regułom, nakazującym pozostawanie w cieniu. On wybrał inny sposób, jak się okazało, nie mniej skuteczny. Gdyby dalej działał, szkody z tego wynikające mogły być duże. Wiadomo, że był ekspertem kancelarii prawniczych, mających w jakiś sposób do czynienia z budową gazoportu w Świnoujściu. Nie lekceważmy przy tym słowa „agent”. To nie był jakiś agent wpływu czy lobbysta, jak czasami starają się jego działalność przedstawić media. Jeżeli pozostawał w zależności od obcych służb, czy dlatego, że otrzymał za swe usługi pieniądze, czy może ktoś dał mu gwarancję nieujawnienia kompromitujących go materiałów, to znaczy, że był po prostu ich agentem, starającym się działać na szkodę naszego państwa – przekonuje Niemczyk.

Aktywa długo zbierane

Na inny aspekt tego problemu zwraca uwagę gen. Marian Zacharski, związany z wywiadem PRL, a w latach 90. kluczowa postać w grze operacyjnej przeciwko rosyjskiemu wywiadowi, której celem było unieszkodliwienie ich współpracownika o pseudonimie „Olin”. Oskarżonym o szpiegostwo został wówczas premier Józef Oleksy. Operacji jednak nie udało się doprowadzić do końca, a prokuratura śledztwo w tej sprawie umorzyła. Gen. Zacharski podkreśla, że służby rosyjskie działają u nas od dawna. – Na to składa się historia – mówi – począwszy od Ochrany, bardzo silnej służby w czasach carskich, po której pojawił się okres intensywnej penetracji polskiego społeczeństwa, a zwłaszcza jego elit w czasach stalinowskich oraz później, aż do 1989 roku. Musimy także pamiętać, że Rosjanie, którzy uważają się za supermocarstwo, prowadzą wywiad globalny. W związku z powyższym nie ma u nich przerwy w działaniach operacyjnych. Będąc służbą profesjonalną, zdecydowanie prącą do celu, nigdy by sobie nie pozwolili, aby opuszczając jakieś terytorium, zwłaszcza skoro byli tutaj tak mocno osadzeni, nie zostawić sobie na przyszłość źródeł osobowych czy innych aktywów operacyjnych. Zresztą to, co mówię, odnosi się nie tylko do Polski, ale do całego dawnego bloku wschodniego. W podobny sposób postępują zresztą także inne silne służby.

Jak się przed tym bronić?

W jaki sposób można bronić się przed tym zagrożeniem? – W obecnej sytuacji rząd powinien zrewidować podejście do służb, a przede wszystkim znacznie zwiększyć budżety wywiadu i kontrwywiadu cywilnego, które dotychczas były najbardziej efektywne w zdobywaniu informacji i zwalczaniu zagrożeń ze strony służb rosyjskich, mówi gen. Nowek. Budżety te przez ostatnie lata były zamrożone, a nawet zmniejszyły się. Teraz więc, w sytuacji zagrożenia i nasilających się prowokacji wobec krajów NATO sąsiadujących z Rosją, należałoby je natychmiast podwoić, postuluje.

Podobnego zdania jest Piotr Niemczyk, który podkreśla, że skuteczne przeciwdziałanie może następować przede wszystkim metodami służb specjalnych. – Nie ograniczajmy więc, w imię wolności słowa i ochrony dóbr osobistych, ich kompetencji, przekonuje. Pozwalajmy im interesować się życiem publicznym w Polsce oraz interweniować w uzasadnionych przypadkach, gdy zachodzi obawa penetracji naszego kraju przez obce służby. Z kolei gen. Zacharski zwraca uwagę, że działania służb nie będą skuteczne, jeśli będą prowadzone w społecznej próżni. Dlatego należy uświadamiać społeczeństwu, że współpraca z kontrwywiadem oraz jednostkami policji, specjalizującymi się m.in. w zwalczaniu szpiegostwa, jest powinnością obywatelską, a nawet zaszczytem i powodem do dumy, przekonuje gen. Zacharski.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.