Prorok szaleństwa

Jacek Dziedzina

GN 13/2015 |

publikacja 26.03.2015 00:15

Rosja nie jest zainteresowana istnieniem niepodległego państwa polskiego w żadnej formie. Rosja nie zatrzyma się w swoim wyzwoleńczym „marszo-zrywie” na terytorium Krymu ani na Dnieprze, ani nawet na zachodnich granicach eks-Ukrainy… To wizja głównego ideologa eurazjatyckiego imperium, którą realizuje Władimir Putin.

Szaleństwa Aleksandra Dugina (na zdjęciu) znalazły ujście w wielu decyzjach Władimira Putina Heikki Saukkomaa /LEHTIKUVA/east news Szaleństwa Aleksandra Dugina (na zdjęciu) znalazły ujście w wielu decyzjach Władimira Putina

Aleksander Dugin, rocznik 1962, filozof, socjolog, geopolityk, ezoteryk, neopogański nacjonał-bolszewik, okultysta... I nie wiadomo właściwie, ile jeszcze tytułów i nurtów ideowych wymienić, by w pełni oddać pojemność wizji, która stała się teoretyczną podstawą imperialnej strategii dzisiejszych elit politycznych w Rosji.

Starcie cywilizacji

W znakomitym studium idei „Eurazjatyckie imperium Rosji” prof. Ryszard Paradowski pisze, że łatwiej wymienić to, czego w kosmosie ideowym Dugina na pewno nie ma: chrześcijańskiej miłości bliźniego i szacunku dla sprawiedliwych praw. Całość jego wizji sprowadza się do tezy: jeśli Rosja zostanie uratowana, to tylko jako mocarstwo eurazjatyckie. Eurazja, której Rosja jest osią i fundamentem, to „Cywilizacja Lądu”. Po drugiej stronie jest „Cywilizacja Morza”, obejmująca świat zachodni ze Stanami Zjednoczonymi włącznie. Pośrodku znajdują się „elementy”, które muszą się określić, jeśli nie mają zostać zmiecione z powierzchni ziemi. I na przykład Polsce Dugin łaskawie daje rację bytu, pod warunkiem, że będzie albo proniemiecka, albo prorosyjska.

Niezależna i niepodległa zawsze będzie przeszkadzać tym dwóm cywilizacjom. Przy czym konfrontacja z tą zachodnią też jest nieunikniona, a wręcz wskazana. To, co przez zachodnich pięknoduchów uznawane jest być może ciągle za marginalne i egzotyczne wariactwo szaleńca, w Rosji traktowane jest jako użyteczna ideologia, która uzasadnia widoczną gołym okiem ekspansję. Wystarczy wspomnieć, że „Podstawy geopolityki” Aleksandra Dugina to obowiązkowa lektura dla studentów akademii wojskowych i dyplomatycznych w Rosji oraz podręcznik polecany na wszystkich uniwersytetach.

Dugin łączy Rosjan

Dugin nie wziął się znikąd. Ideę eurazjatyzmu rozwijał przed nim na początku lat 90. XX w. Lew Gumilow, geograf, etnograf i historyk wrażliwy na różne nurty religijne i filozoficzne. Sięgając jeszcze dalej wstecz, antyzachodni nacjonalizm eurazjatyzmu rozwijały już kręgi rosyjskiej emigracji w latach 20. i 30. XX wieku. Jak to się stało, że Duginowi udało się odnowić i nadać jej bardziej współczesne oblicze do tego stopnia, że stała się wsparciem dla imperialnych zakusów Putina? – Rosja w latach 90. XX w. nie rozumiała samej siebie – mówi GN dr Maria Rogińska, antropolog kultury w Instytucie Filozofii i Socjologii na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie. – Rozpadła się idea komunistyczna, wyrosło bezideowe, konsumpcyjne „pokolenie pepsi”, nie było jednak niczego, co mogłoby połączyć Rosję, imperium składające się z licznych narodów. Wprawdzie Putin sam nie jest wyznawcą żadnej idei, ale szukał silnej ideologii dla Rosji. Były różne pomysły – projekt „modernizacji konserwatywnej”, próby połączenia tradycyjnych wartości religijnych, konserwatywnych, wspólnych dla prawosławnych, muzułmanów i buddystów. Forsował to sam patriarcha Cyryl. Ale to się nie przyjęło, bo Cerkiew ma jednak znikomy wpływ na masy. Okazało się, że przyjął się wojujący nacjonalizm Dugina – tłumaczy dr Rogińska. Czy to oznacza, że Dugin stał się nieformalnym szamanem Kremla, szarą eminencją mającą bezpośredni wpływ na prezydenta Rosji? Na pewno nie bezpośredni – choć faktem jest, że jego eurazjatycka ideologia zyskała sympatię bardzo różnych środowisk politycznych: od komunistów Ziuganowa, przez nacjonalistów Żyrinowskiego, po Jedną Rosję Putina. – Myślę jednak, że sam Dugin był zaskoczony tym, że Putin właściwie realizuje nakreślony przez niego plan – uważa Rogińska. – W pewnym momencie cieszył się: Putin postępuje po mojej myśli. Wreszcie doczekaliśmy się, że jest tak, jak przewidywałem. I był taki czas, że zachęcał Putina publicznie, codziennie wpisując to na Facebooku, żeby ten wprowadził wojska na Ukrainę. W swoim szaleństwie wołał: „Ukraińców należy zabijać, zabijać i zabijać. Mówię to jako profesor”. Kiedy zobaczył, że Putin nie wprowadza wojsk od razu i otwarcie, nie krył rozczarowania – dodaje. Faktem jest, że długo przed wojną z Ukrainą Dugin bywał częstym gościem na Kremlu, stał się też ekspertem doradzającym różnym instytucjom związanym z polityką zagraniczną i armią, a nawet doradcą przewodniczącego Dumy. Przez dłuższy czas kierował również zakładem socjologii i stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Moskiewskim. Po tym, jak jego „Podstawy geopolityki” stały się podręcznikiem zalecanym na wszystkich uczelniach, czołowe rosyjskie tytuły prasowe zaczęły określać ruch eurazjatycki jako „intelektualną partię władzy”, a sam Dugin zyskał miano ideologa Putina.

Rozłożyć polski katolicyzm

Kilkanaście lat temu Aleksander Dugin, w wywiadzie dla „Frondy”, tak mówił o „problemie z Polską”: „Polska nie może w pełni zrealizować swej eurazjatycko-słowiańskiej istoty, gdyż przeszkadza jej w tym katolicyzm, ani swej zachodnioeuropejskiej tożsamości, gdyż przeszkadza jej własna słowiańskość, tzn. język, zwyczaje, archetypy, klimat miejsc itd. To położenie na granicy między Rosją a Niemcami sprawia, że zawsze w historii będzie występował problem rozbiorów Polski między Wschód i Zachód. Jest to skutek owej dwoistości sakralno-geograficznej i geopolitycznej. Cywilizacja środkowoeuropejska jest zbyt słaba, by wytrzymać napięcie między Wschodem a Zachodem. Kraje tego regionu muszą się określić: albo tu, albo tam”. Ale jest też bardziej konkretna groźba: „W tym wielkim starciu cywilizacji atlantyckiej i kultury eurazjatyckiej to wszystko, co znajduje się między nami – Polska, Ukraina, Europa Środkowa, a kto wie, może nawet Niemcy – musi zniknąć, zostać wchłonięte”, mówi Dugin. Zaraz jednak daje „receptę”, jak uniknąć tego czarnego scenariusza dla Polski: „Trzeba rozkładać katolicyzm od środka, wzmacniać polską masonerię, popierać rozkładowe ruchy świeckie, promować chrześcijaństwo heterodoksyjne i antypapieskie. Katolicyzm nie może być wchłonięty przez naszą tradycję, chyba że zostanie głęboko przeorientowany w kierunku nacjonalistycznym i antypapieskim”. Bez zbędnej skromności tłumaczy też powód, dla którego Polska jest skazana na określenie, z którym z imperiów chce trzymać: „My, Rosjanie, i Niemcy rozumujemy w pojęciach ekspansji i nigdy nie będziemy rozumować inaczej. Nie jesteśmy zainteresowani po prostu zachowaniem własnego państwa czy narodu. Jesteśmy zainteresowani wchłonięciem za pomocą wywieranego przez nas nacisku maksymalnej liczby dopełniających nas kategorii. Rosja w swoim geopolitycznym oraz sakralnogeograficznym rozwoju nie jest zainteresowana istnieniem niepodległego państwa polskiego w żadnej formie. Nie jest też zainteresowana istnieniem Ukrainy. Nie dlatego, że nie lubimy Polaków czy Ukraińców, ale dlatego, że takie są prawa geografii sakralnej i geopolityki”, mówił w rozmowie z Grzegorzem Górnym.

Konkurencja w szaleństwie

Niektórzy uważają, że Dugin funkcjonuje już dzisiaj w Rosji bardziej jako pożyteczny idiota niż mający ciągły wpływ na otoczenie Putina ideolog. Być może faktycznie on sam jest rozczarowany „minimalizmem” Kremla w realizacji nakreślonej przez niego wizji. Nie zmienia to jednak faktu, że przez lata „szalony profesor” był wspierany przez instytucje rządowe, także finansowo. Jak pisze prof. Ryszard Paradowski we wspomnianym na początku „Eurazjatyckim imperium Rosji”, kierowane przez Dugina wydawnictwo i czasopismo dostawały pieniądze m.in. od Ministerstwa Obrony Rosyjskiej Federacji. Rozwijanie i propagowanie ideologii nacjonalistycznej jest przecież jak najbardziej na rękę sferom wojskowym w Rosji. „Dugin – pisze Paradowski – to uosobienie całej politycznej formacji, formacji antyzachodniej, antydemokratycznej, antyliberalnej, zorientowanej na restaurację dawnej światowej potęgi Rosji”. Wydaje się jednak, że Dugin spełnił już swoje zadanie: uzasadnił ideologicznie naturalną od wieków na Kremlu potrzebę ekspansji. Teraz profesor ma jednak prawdziwego konkurenta do miana szarej eminencji. Jest nim z pewnością Władisław Surkow, jeden z najbliższych ludzi Putina. – To on był jednym z twórców imperium absurdu i manipulacji, które trzyma na smyczy wszystkie partie i środowiska polityczne w Rosji – ocenia Maria Rogińska. – To Surkow jest rzeczywiście blisko Putina. – Jego idea jest prosta: nie ma nic prawdziwego, są tylko pozory, wszystko jest wyłącznie piarem. Dugin wyznaje filozofię post-postmodernistyczną. Krytykuje europejskie oświecenie za utratę tradycji, a w postmodernizmie widzi zapowiedź powrotu do archaiki. I chce powrócić do tradycji, archaicznego społeczeństwa. To zupełnie różni go od Surkowa, dla którego wszystko jest względne. W ten sposób można wykreować cokolwiek – „russkij mir”, kult Putina czy mit ukraińskich faszystów. I to jest ta koncepcja współczesnej Rosji, której realizatorami są służby specjalne – dodaje antropolog kultury. Co do tego, że obie koncepcje – i Dugina, i Surkowa – są dla świata skrajnie i realnie niebezpieczne, nikt nie ma już chyba wątpliwości.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.