Fedrowanie po czesku

Szymon Babuchowski

GN 16/2015 |

publikacja 16.04.2015 00:15

Jeszcze kilka lat temu kopalnia „Silesia” typowana była do zamknięcia. Odkąd wykupili ją czesi, stała się jedną z najnowocześniejszych w Polsce.

Fedrowanie po czesku  Henryk Przondziono

Jednostajny stukot, ciemność rozjaśniana małymi lampkami, zmieniająca się temperatura. Dla górników to chleb powszedni, dla nas – niemała atrakcja. Podwieszaną kolejką spalinową jedziemy w głąb kopalni. Od ściany 102, w której górnicy fedrują, czyli wydobywają węgiel, dzielą nas trzy kilometry. Gdybyśmy mieli iść pieszo po grząskim, nierównym podłożu, zajęłoby nam to dobre dwie godziny. – Do roboty idzie się z zupełnie innym nastawieniem, gdy ludzie wiedzą, że zostaną wwiezieni i wywiezieni – mówi Zbigniew Ciepliński, kierownik robót górniczych ds. infrastruktury w kopalni „Silesia” w Czechowicach-Dziedzicach, trzydzieści kilometrów od granicy polsko-czeskiej.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.