Jak nie należy pomagać

Maciej Legutko

GN 25/2015 |

publikacja 18.06.2015 00:15

Po opublikowaniu raportu na temat ogromnej skali marnotrawstwa pomocy humanitarnej dla Haiti przez Amerykański Czerwony Krzyż na świecie kolejny raz rozgorzała dyskusja nad wątpliwą skutecznością działania międzynarodowych organizacji charytatywnych.

Amerykański Czerwony Krzyż zebrał setki milionów dolarów na odbudowę zrujnowanych w 2010 r. przez trzęsienie ziemi haitańskich miejscowości. Domy nie powstały, a ofiary kataklizmu do dziś mieszkają w namiotach Damon Winter /The New York Times/east news Amerykański Czerwony Krzyż zebrał setki milionów dolarów na odbudowę zrujnowanych w 2010 r. przez trzęsienie ziemi haitańskich miejscowości. Domy nie powstały, a ofiary kataklizmu do dziś mieszkają w namiotach

Od lat na Haiti skupiają się jak w soczewce wszystkie bolączki Ameryki Środkowej: bieda, przestępczość, okradający własny kraj dyktatorzy i katastrofy naturalne. 12 stycznia 2010 r. mały, przeludniony kraj dotknęło potężne trzęsienie ziemi. Zginęło ponad 300 tys. osób. Prawie jedna trzecia z 10-milionowej populacji została ranna lub straciła dach nad głową. Stolica kraju Port-au-Prince legła w gruzach. Była to największa klęska żywiołowa w historii całej zachodniej półkuli. Z pomocą ruszyły największe organizacje humanitarne. W charytatywne inicjatywy zaangażowały się gwiazdy muzyki i ekranu. Według statystyk podawanych przez amerykańską stację CNN do końca tej dekady na Haiti popłynie wsparcie szacowane na 13 mld dolarów.

Amerykański serwis dziennikarzy śledczych Propublica ujawnił jednak, że ogromne pieniądze zostały bezpowrotnie roztrwonione. Niechlubnym liderem nieudolności jest Amerykański Czerwony Krzyż (American Red Cross – ARC). Organizacja zebrała dla poszkodowanych na Haiti aż pół miliarda dolarów. Dziś okazało się, że owoce wielkiej zbiórki są zawstydzające. ARC zmarnował setki milionów dolarów. Symbolem klęski okazała się haitańska miejscowość Campeche, którą odwiedzili dziennikarze Propublica. Zamiast obiecanych przez Czerwony Krzyż 700 nowych domów dla ofiar trzęsienia zbudowano tylko 6.
 

Mycie rąk bez wody

W 2011 r. American Red Cross szumnie ogłosił realizację w zrujnowanym Haiti programu LAMICA (akronim zwrotu w języku kreolskim „lepsze życie w mojej okolicy”). Jego celem była kompleksowa odbudowa całych regionów. Okazało się jednak, że jedną trzecią zebranych pieniędzy pochłonęło samo rozkręcenie działalności, czyli budowa własnych biur, wykup gruntów pod planowane domy i drogi oraz zawarcie umów z podwykonawcami projektów. ARC podjął fatalną w skutkach decyzję, by działać na podstawie strategii z góry ustalonej w Waszyngtonie i z wykorzystaniem niemal wyłącznie przyjezdnego personelu – a bezrobocie wśród Haitańczyków sięga ponad 40 procent. Pociągnęło to za sobą nie tylko wzrost kosztów, ale przede wszystkim brak rozeznania potrzeb ofiar katastrofy. W personelu organizacji brakowało osób znających język francuski lub kreolski. Dlatego realizowano niepotrzebne, oderwane od rzeczywistości inicjatywy. Na przykład mycie rąk z użyciem mydła propagowano w wioskach, do których po trzęsieniu w ogóle nie docierała woda. Całkowitym fiaskiem zakończyły się nie tylko plany budowy domów, czego symbolem jest wioska Campeche, ale również inwestycje drogowe. W większości przypadków do dziś nie wykupiono nawet gruntów pod inwestycję, nie mówiąc o jakichkolwiek pracach przy budowie dróg.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.