Sądny dzień w sądach

Piotr Legutko

GN 28/2015 |

publikacja 09.07.2015 00:15

1 lipca weszła w życie reforma procesu karnego. Mówi się głównie o przejściu na „amerykański styl” prowadzenia rozpraw, ale to uproszczenie. Gra idzie o wyższą stawkę.

Sprawa Amber Gold będzie rozpatrywana według starej procedury, ponieważ trafiła do sądu przed 1 lipca br. Liczące 16 tys. stron akta przywieziono do sądu w Gdańsku 26 czerwca Karolina Misztal /REPORTER/east news Sprawa Amber Gold będzie rozpatrywana według starej procedury, ponieważ trafiła do sądu przed 1 lipca br. Liczące 16 tys. stron akta przywieziono do sądu w Gdańsku 26 czerwca

W tej reformie chodzi o dużo więcej, także o zmianę filozofii karania, tak by było ono realne i egzekwowalne, oraz o usprawnienie procedur. – Teraz powinno być mniej spraw, powinny być one szybciej rozpoznawane, a prawomocny wyrok miałby zapadać w zdecydowanie krótszym czasie – zachwala zmiany prof. Michał Królikowski, były wiceminister sprawiedliwości, który jest ich współautorem.

Ostrożny optymizm prezentują sędziowie i adwokaci, a zwłaszcza radcowie prawni, którzy zyskają nowe uprawnienia. Zupełnie odwrotne nastroje panują natomiast wśród prokuratorów. Uważają oni, że nowelizacja Kodeksu postępowania karnego, przygotowana jeszcze we wrześniu 2013 r. przez Komisję Kodyfikacyjną pod kierunkiem profesorów Andrzeja Zolla i Piotra Hofmańskiego, pomija polskie realia i grozi chaosem w sądach. Andrzej Seremet poświęcił rok na walkę o to, by wprowadzenie zmian choćby odsunąć w czasie, ale mu się nie udało.

W ciągu ostatnich dwóch miesięcy we wszystkich prokuraturach w Polsce panował więc swoisty stan wyjątkowy. Nie jest przypadkiem, że do sądów nagle wpłynęło tak dużo aktów oskarżenia, dotyczących zarówno mniejszych, jak i głośnych spraw, m.in. Amber Gold czy zabójstwa Jarosława Ziętary. Skąd nagłe przyspieszenie? Bo te zamknięte przed 1 lipca będą się toczyć według starej procedury.

Przerwać paraliż

Co do diagnozy obecnego funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych panuje zgodność: nie jest dobrze. Procesy toczą się za długo, a kary nie spełniają ani funkcji odstraszającej, ani wychowawczej. Zdaniem prof. Michała Królikowskiego, zasadniczym źródłem problemów było przeniesienie na sąd zadań, które są właściwe dla innych uczestników postępowania. To sąd musiał przeprowadzać dowody na rzecz aktu oskarżenia i jednocześnie dbać o interesy oskarżonego. Naprawiać błędy w akcie oskarżenia, szukać dowodów na winę lub jej brak. – Reforma powoduje, że wszyscy wracają do swej roli. Prokurator ma oskarżać, obrońca bronić, a sąd oceniać dowody i wydawać wyrok – wyjaśnia b. wiceminister sprawiedliwości.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.