Nie da się zapomnieć

Tomasz Gołąb

publikacja 04.08.2015 06:00

Z wielkiego więzienia została tylko brama, przez którą codziennie ciężarówką Renault kolejne grupy więźniów wyjeżdżały na okrutne przesłuchania.

Przez jedno z najcięższych więzień śledczych przeszło 100 tys. osób. 37 tys. zmarło, około 60 tys. zostało wywiezionych na roboty i do obozów koncentracyjnych Tomasz Gołąb /Foto Gość Przez jedno z najcięższych więzień śledczych przeszło 100 tys. osób. 37 tys. zmarło, około 60 tys. zostało wywiezionych na roboty i do obozów koncentracyjnych

W jednym z grypsów Iwona Kruglowska, łączniczka AK, pisała: „Wybacz – piszę niewyraźnie, bo leżę na brzuchu. Mam tak zbite i pokaleczone plecy, że nie mogę się odwrócić. Byłam już kilka razy na przesłuchaniu na Szucha. Bardzo bili. Traciłam przytomność, wtedy oblewali mnie wodą. Spotkałam na Pawiaku wspaniałych ludzi. Wy tam, na wolności, nie macie pojęcia, na jakiej płaszczyźnie są tu nasze przeżycia. Nie żałuję, że tu jestem”.

Aresztowana w maju 1944 r., została rozstrzelana w ruinach getta 15 lipca.

Pejczem w plecy

Na Pawiak mógł trafić każdy: profesor i robotnik, kapłan i złodziej, matka i córka. Stanisław Zalewski miał 18 lat. Złapali go na Pradze, gdzie się wychował i mieszka do dziś, w okolicach katedry św. Floriana. Malował z chłopakami z ferajny, będącymi w grupie sabotażu działającej w ramach Związku Walki Zbrojnej, znaki Polski Walczącej i napisy „Pawiak pomścimy”.

Masowe zbrodnie na Pawiaku w maju 1943 r. wstrząsnęły Warszawą. Pierwsza noc, w tzw. tramwaju na Szucha, i pierwsze przesłuchanie. Bolało, bo dwóch osiłków smagało pejczem jego plecy za każdym razem, gdy odpowiedź nie satysfakcjonowała gestapowca. Przeżył, cudem bez większych ran, chociaż z pomieszczeń obok dobiegały odgłosy niewyobrażalnego cierpienia przesłuchiwanych. Na Pawiaku wszyscy musieli przejść „kwarantannę” – cele na najniższym piętrze. Przeludnioną, z pluskwami, które wdzierały się pod ubranie. – Moi współtowarzysze to: oficer rosyjski, który zbiegł z obozu jenieckiego; były polski marynarz floty handlowej; ludzie różnego pokroju z ulicznych łapanek, członkowie organizacji konspiracyjnych, którzy zostali wsypani lub wpadli w akcji, i dziesięciu kilkunastoletnich chłopców z harcerskiej organizacji Szare Szeregi. Nazywano ich „Dziesięciu z Pawiaka” – opowiada S. Zalewski.

Za mną nie rozpaczajcie

Dziś Muzeum Pawiaka próbuje żmudnie odtwarzać personalia więźniów. W niewielkim pokoju trzy osoby uzupełniają kartotekę o kolejne nazwiska, fakty, wspomnienia. Głównie rodzin, bo kolejni świadkowie okupacyjnych wydarzeń coraz szybciej odchodzą do lepszego świata. Wciąż przychodzą rodziny, które chcą pozostawić jakąś pamiątkę w pawiackim muzeum. Pawiak był jednym z większych i okrutniejszych niemieckich więzień w okupowanej Polsce. Bicie, egzekucje, przesłuchania na Szucha… W trzyosobowych celach Niemcy upychali po kilkunastu więźniów. Nie było mowy o spaniu, myciu się, dokuczały robactwo i głód. Obowiązywał zakaz czytania, modlitw, odprawiania nabożeństw…

Dawne kaplice zamieniono w cele śmierci, w których wykonywano egzekucje. Właśnie w tych nieludzkich warunkach działała wyjątkowo dobrze zorganizowana siatka konspiracji, która do obozu przemycała żywność i lekarstwa, a na zewnątrz wynosiła grypsy. „Za mną nie rozpaczajcie. Raczej szczyćcie się, że ojca waszego nikt nikczemnikiem nazwać nie będzie mógł. W tych dniach wyjeżdżam do Dachau, co dalej będzie – nie wiem. Pamiętajcież moje kochane Dzieciaki, o co Was proszę i wierzcie, że jeżeli i stamtąd będę mógł Was ochraniać, bronić to byłoby moim największym szczęściem. Piszę do Was nie dlatego, że już umieram, lecz dlatego, że nie wiem, co będzie jutro” – pisał Leon Rogalski w pożegnalnym grypsie do swoich dzieci w 1943 roku. Jeden z wielu grypsów, które dzięki rozwiniętej konspiracyjnej siatce udało się z Pawiaka przemycić na zewnątrz. W guziku, kluczu czy pionku od warcab. Z więzienia śledczego w centrum getta droga wiodła jedynie na bardzo ciężkie przesłuchania w al. Szucha. Stamtąd do obozów zagłady. Według szacunków przez hitlerowskie więzienie przewinęło się ok. 100 tys. osób. 37 tys. rozstrzelano na terenie getta albo w okolicach.

Zapamiętajmy te twarze

W gruzach Pawiaka odnaleziono dziecięce łóżeczko, metalowe kubły, miski, wiele fragmentów solidnych metalowych krat i więziennych prycz. Dwoje lektorów odczytuje powoli treść grypsów, przemycanych z Pawiaka. Długi na 40 metrów korytarz prowadzi do odtworzonych cel: z czasów carskich, Polski przedwojennej i czasów okupacji. W ostatniej, przeznaczonej dla 2–3 osób, przetrzymywano ich nawet 18. Więźniowie na komendę musieli przekręcać się w nocy na bok, bo nawet leżąc obok siebie, nie mieścili się na betonowej posadzce. Jest też symboliczna cela śmierci i oryginalne, okute drzwi, wydobyte z góry gruzów, która pozostała po wysadzeniu przez hitlerowców więzienia w 1944 roku. 30 lipca wysłano ostatni transport ewakuacyjny 1400 mężczyzn, a 21 sierpnia Pawiak został zrównany z ziemią.

W sali zatytułowanej „Zapamiętajmy te twarze” – kilkaset zdjęć ofiar. Muzeum poszukuje informacji o kolejnych, bo hitlerowcy zadbali o to, by nie zachowały się żadne kompletne listy uwięzionych. Jedna z sal pokazuje pawiacki dzień: sczerniała porcja chleba, wiersze pisane przez uwięzionych, rękodzieło ze sznurka. Są pamiątki po dzieciach, których na Pawiaku przyszło na świat 25. Wśród nich Jaś i Małgosia – dzieci Marii Rutkiewicz, na pamiątkę których nazwano bar naprzeciwko Pawiaka. Jest też lalka-Japonka, wykonana przez Kamilę Żuchowską, wywiezioną do Ravensbrück, ale zamordowaną w Lasach Sękocińskich. W sali obok wiąz – drzewo, które jako jedyne, oprócz fragmentu bramy prowadzącej do więzienia, pamięta okrutny czas. To przy nim uklęknął w 1983 r. Jan Paweł II, oddając hołd pomordowanym. W największej sali wielka mapa okolic Warszawy z nazwami obozów, w kierunku których wywożono część więźniów: KL Auschwitz, także do Ravensbrück, Gross-Rosen, Majdanka, Stutthofu, Sachsenhausen, Mauthausen-Gusen, Dachau.

Ty w to wierzysz?

W gablotach są różańce i krzyż wykonane z chleba. Niemcy tępili wszelkie przejawy religijności, ale nie udało im się powstrzymać ani przed modlitwą szeptaną codziennie w więziennych celach, ani nawet przed przemycaniem do więzienia Komunii świętej. Przed spodziewanymi egzekucjami oraz dla chorych zaufana polska strażniczka Ludwika Uzar-Krysiakowa przemycała na Pawiak Hostie. Zofia Kossak-Szczucka zleciła nawet wykonanie puderniczki i medalionu z podwójnym dnem.

– Mimo sankcji odprawiano nabożeństwa, spowiadano, wspólnie się modlono – mówi dyrektor Muzeum Więzienia Pawiak Joanna Gierczyńska. Naturalnej wielkości zdjęcie o. Kolbego to jedyna pamiątka po nim, jaką można zobaczyć na ekspozycji. Edward Gniadek, były więzień Pawiaka, Auschwitz i Dachau, wspominał, że kiedy gestapowiec na widok habitu o. Kolbego wpadł w gniew i złapał franciszkanina za krzyżyk, krzycząc, czy w „to wierzy”, o. Maksymilian spokojnie odpowiadał, że wierzy. I za każdym razem otrzymywał cios w twarz.

Leon Wanat, pisarz więziennej kancelarii, w swoich wspomnieniach z Pawiaka opisuje, jak księża wykorzystywali każdą okazję, żeby spowiadać chętnych: w czasie regulaminowych spacerów, podczas kąpieli w łaźni, na korytarzach, a nawet w ubikacji. Pamięta też o. Kolbego spowiadającego w ciemnym kącie biblioteki, w której przez krótki czas pracował, i ks. Anatola Sałagę – rozgrzeszającego, kiedy pomagał przy goleniu więźniów. – Mamy też medaliki, które gestapowcy zrywali więźniom i na ich oczach bezcześcili. Zachowały się religijne wiersze, modlitewniki, obrazki, cząsteczki opłatków, przemycanych na Boże Narodzenie – dodaje Paweł Bezak, kustosz muzeum.

Stanisław Zalewski na Pawiaku spędził 23 dni. Stąd 5 października wywieziono go w transporcie do obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau, gdzie wytatuowano mu numer 156 569. 6 listopada 1943 r. trafił do Mauthausen, skąd trafił do komanda Gusen. – Opatrzność nade mną czuwała. Staram się nie rozpamiętywać, ale tego, co przeżyłem, zapomnieć się nie da – mówi. – Z dnia na dzień nas ubywa. Jeszcze w latach 60. byłych więźniów obozów było 200 tysięcy. Dziś może 7–8 tysięcy. Byłych więźniów Pawiaka – niewielu. 30 lipca w Muzeum Niepodległości odbędzie się koncert „Pamiętamy. Wieczór poświęcony więźniom Pawiaka”, podczas którego Stanisław Zalewski zostanie wyróżniony medalem PRO MASOVIA.

Muzeum Więzienia Pawiak

Zostało otwarte 28 listopada 1965 roku z inicjatywy i przy współpracy byłych więźniów politycznych. Muzeum upamiętnia stare warszawskie więzienie, które przez cały okres swojego funkcjonowania (1835–1944) związane było z martyrologią narodu polskiego i walką o niepodległość. W jego murach osadzeni byli polscy patrioci, którzy najpierw podjęli walkę z rosyjskim zaborcą, a później z niemieckim okupantem. Więziono tu m.in. Romualda Traugutta i powstańców styczniowych, wybitnych polityków Macieja Rataja i Mieczysława Niedziałkowskiego, Janusza Korczaka, Irenę Sendlerową, o. Maksymiliana Kolbego, Janusza Kusocińskiego, Jana Bytnara, Hankę Ordonównę, Mirę Zimińską-Sygietyńską i wielu innych. Najtragiczniejszy okres w historii funkcjonowania Pawiaka przypada na lata 1939–1944.

TAGI: