Śmierć (nie) na życzenie

Edward Kabiesz

GN 46/2015 |

publikacja 12.11.2015 00:15

Tysiące starszych pacjentów zostało zabitych w Belgii, mimo że nie wyrazili zgody na eutanazję.

W Belgii nie wszyscy są zwolennikami eutanazji. Ta demonstracja jej przeciwników odbyła się w zeszłym roku w Brukseli JULIEN WARNAND /EPA/pap W Belgii nie wszyscy są zwolennikami eutanazji. Ta demonstracja jej przeciwników odbyła się w zeszłym roku w Brukseli

Ponad 70 proc. z nich znajdowało się w szpitalach i nie cierpiało na choroby terminalne. Reszta umierała w domu z rąk lekarzy rodzinnych. Te przerażające fakty ujawnił poważny brytyjski magazyn „Journal of Medical Ethics”, który opublikował raport poświęcony problemom związanym z eutanazją w Belgii.

Dlaczego w Belgii?

Belgia przoduje w niechlubnej statystyce przeprowadzanych legalnie zabójstw na życzenie, a raport ukazał się w Wielkiej Brytanii w chwili, kiedy do Izby Gmin miał wpłynąć projekt jednego z posłów Partii Pracy dotyczący legalizacji tzw. wspomaganego samobójstwa. Studium, którego autorem jest prof. Raphael Cohen-Almagor z Uniwersytetu w Hull, spotkało się z ogromnym zainteresowaniem opinii publicznej i polityków, z pewnością też wpłynęło na wynik głosowania w brytyjskiej Izbie Gmin. Ostatecznie za projektem zmiany dotychczasowego prawa, przewidującego więzienie za pomoc w samobójstwie, zagłosowało 118 posłów, przeciw było 330. Raport brytyjskiego naukowca zajmuje się tylko jednym aspektem praktycznego stosowania eutanazji, jakim jest skracanie życia pacjentów bez ich zgody. W świetle belgijskiego prawa jest to nielegalne. Jednak przeciwnicy prawa o wspomaganym samobójstwie podnoszą, że prawo do eutanazji i jego stosowanie w praktyce całkowicie zmieniają relacje pomiędzy pacjentem a lekarzem.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.