Polityka nie tylko historyczna

Andrzej Grajewski

GN 48/2015 |

publikacja 26.11.2015 00:15

Żyjemy w świecie, w którym coraz większego znaczenia nabiera konflikt kulturowy. Zwycięży ten, którego poczucie tożsamości, przekonanie o sensie własnych wartości będzie lepiej ugruntowane. Do tego potrzebujemy mądrej polityki historycznej.

Polityka pamięci to także gesty i spontaniczne akcje inicjowane często nie przez państwo, ale różne grupy i środowiska Jakub Szymczuk /foto gość Polityka pamięci to także gesty i spontaniczne akcje inicjowane często nie przez państwo, ale różne grupy i środowiska

Podczas spotkania w Belwederze, poświęconego powstaniu strategii polskiej polityki historycznej, prezydent Andrzej Duda oświadczył, że nie ma wątpliwości, iż tworząc ją, budujemy siłę państwa. Przywołał w tym kontekście słowa marszałka Józefa Piłsudskiego, który mówił o tym, że naród, który traci pamięć, przestaje być narodem, a staje się zbiorem ludzi czasowo zamieszkujących pewne terytorium. Do kwestii tej nawiązała także w exposé premier Beata Szydło, mówiąc, że ważnym celem jej rządu będzie wzmacnianie postaw patriotycznych oraz odbudowa polskiej pamięci. „Nie wstydźmy się budować etosu polskich bohaterów, pamiętajmy o nich zawsze” – przekonywała. Takie istotne słowa z ust polskich polityków nie padały już dawno.

Inni nie próżnują

Czym jest polityka historyczna? Sam termin wzbudza już kontrowersje. Jego przeciwnicy wręcz uważają, że jest on opresyjny, zakłada ingerencję państwa w obszar tak prywatny jak pamięć zbiorowa, która z istoty rzeczy nie może być identyczna, ale jest częścią indywidualnych wyborów. Głosom tym wtórują i takie, że budowa silnej tożsamości narodowej w dobie tworzenia Unii Europejskiej jest anachronizmem, gdyż tradycyjny etos narodowy powinniśmy zastępować systemem wartości europejskich, najczęściej definiowanych w kategoriach politycznej poprawności, w której katalog cnót godnych upamiętnienia jest sporządzany przez środowiska lewicowe, żeby nie powiedzieć: lewackie. Nie jest prawdą, że Polska, podejmując się opracowania własnej strategii pamięci historycznej, jest w Europie jakimś dziwolągiem. Aktywną politykę historyczną prowadzą dzisiaj wszystkie europejskie kraje, a zwłaszcza nasi sąsiedzi, czyli Rosja i Niemcy. Czymże innym jak nie polityką historyczną było zastąpienie obchodów rewolucji październikowej świętowaniem rocznicy wygnania Polaków z Kremla w 1612 r., nazwanej Dniem Jedności Narodowej.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.