Kto bogatemu zabroni?

Jakub Jałowiczor

GN 15/2016 |

publikacja 07.04.2016 00:00

Bankrutował, ale jest miliarderem. Dostał Złotą Malinę, ale przyciągał przed ekrany miliony widzów. Nie pije, ale produkował wódkę. Teraz robi, co może, żeby zrazić do siebie Amerykanów, i jest coraz bliżej Białego Domu.

Czy Donald Trump zostanie kandydatem Republikanów na prezydenta Stanów Zjednoczonych? Tom Donoghue /east news Czy Donald Trump zostanie kandydatem Republikanów na prezydenta Stanów Zjednoczonych?

Meksykanie? „Przynoszą ze sobą narkotyki” i „są gwałcicielami”. Kontrkandydatka? „Spójrzcie na jej twarz. Czy ktoś by na nią zagłosował?” Papież Franciszek? „Pionek”. Agresywne wypowiedzi to znak rozpoznawczy Donalda Trumpa. Jego wyborcom najwyraźniej to się podoba. Ekscentryczny biznesmen prowadzi w walce o nominację Partii Republikańskiej w wyborach prezydenckich.

Jak tłumaczy prof. Bohdan Szklarski, amerykanista z Collegium Civitas, Trump jest odpowiedzią na silny podział, jaki od kilkunastu lat widać w amerykańskim społeczeństwie. Paradoksalnie, wyborcy zmęczeni walką polityków stawiają na człowieka, któremu trudno zarzucić nadmierne dążenie do zgody, ale za to jest spoza polityki. Zdaniem prof. Szklarskiego wyborców Donalda Trumpa można podzielić na dwie grupy. Pierwsza to biali Amerykanie, do których trafia antyimigrancka retoryka. – Latynosi i Afroamerykanie są coraz bardziej rosnącą siłą. Z tego powodu wzbudzają niepokój tych, którzy czują się pod naporem, np. białej niższej klasy średniej czy białych robotników, którzy do niedawna mieli się nieźle – wyjaśnia amerykanista.

Do drugiej grupy należą ludzie, którzy liczą na to, że Trump dotrzyma obietnicy oczyszczenia stajni Augiasza w Waszyngtonie. Tacy wyborcy należą do różnych warstw społecznych. – To ludzie wkurzeni i przestraszeni, a obie te emocje mogą silnie wpływać na zachowanie. Przedsiębiorca może się denerwować na wysokość podatków, a bogaty prawnik i ubogi farmer z Nebraski – na biurokrację – wyjaśnia prof. Bohdan Szklarski.

Zdecydowanie nie wiadomo jaki

Ostre wypowiedzi nie oznaczają, że Donald Trump twardo trzyma się swoich poglądów. Zmieniał zdanie choćby w sprawie aborcji. Kiedyś był za, ostatnio chciał karać za nią kobiety, potem stwierdził, że wystarczy wyrok dla lekarza. Opowiada się przeciwko ślubom jednopłciowym, ale krytykował Kim Davis, urzędniczkę, która odmówiła wydania homoseksualistom aktu małżeństwa. Kilka lat temu poróżnił się też z Patrickiem Buchananem, konserwatywnym politykiem i publicystą. Chodziło o służbę wojskową zdeklarowanych gejów. W przeciwieństwie do Buchanana Trump twierdził, że nie przeszkadzałaby mu ona. Miliarder zmienił też zdanie na temat papieża. Gdy Franciszek powiedział, że człowiek budujący mury nie jest chrześcijaninem (aluzja do planu postawienia zasieków na granicy USA z Meksykiem), Trump nazwał ojca świętego „pionkiem Meksyku”. Wkrótce potem powiedział jednak, że szanuje Franciszka, który „wykonuje dobrą robotę”. Serwis BBC zwrócił uwagę, że zmiana tonu nastąpiła przed głosowaniem w Karolinie Południowej, gdzie nie brak wierzących wyborców (sam Trump jest prezbiterianinem).

Przywódcą, którego Trump konsekwentnie chwali, jest Władimir Putin. Nazwał go politykiem „utalentowanym i wybitnym”, a rosyjski prezydent odwzajemnił komplementy. Amerykanin stwierdził też, że nie wiadomo, czy to Putin odpowiada za śmierć Aleksandra Litwinienki, byłego agenta FSB, otrutego radioaktywnym polonem. W dodatku niedawno mianował swoim doradcą ds. rosyjskich Cartera Page a, który w przeszłości pracował dla Gazpromu.

Miliarder nie tylko zmieniał poglądy, ale i – co rzadkie w kraju o systemie dwupartyjnym – należał do trzech ugrupowań politycznych. Najpierw związał się z Demokratami. W 1987 r. przeszedł do Republikanów. Rozstał się z nimi w 1999 r. i przystąpił do Partii Reform miliardera Rossa Perota. Działali tam m.in. Ralph Nader, aktywista ruchu konsumenckiego i antykorporacyjnego, oraz Patrick Buchanan. Trump wytrwał w nowym stronnictwie dwa lata. Na pożegnanie nazwał Buchanana neonazistą i Hunem Attylą. Wrócił do Demokratów, a w 2009 r. opuścił ich i ponownie wstąpił do Partii Republikańskiej.

Szef i bossowie

Kariery biznesowej nie zaczynał od zera. Przedsiębiorcą był już jego dziadek, niemiecki imigrant Friedrich Drumpf, który pod koniec XIX w. budował na Dzikim Zachodzie lokale o wątpliwej reputacji. Ojciec Fred Trump działał w branży nieruchomości w Nowym Jorku. Urodzony w 1946 r. Donald Trump od młodości pracował dla firmy ojca. Już wtedy dał się poznać jako świetny negocjator. W 1971 r., będąc już magistrem ekonomii, przeprowadził się na Manhattan, założył Trump Organization i nawiązał kontakty z bogatymi, wpływowymi ludźmi. Handlował nieruchomościami, dbając o to, by ceny były zawyżone. Chwalił się, że niekiedy podbijał cenę o 50 mln dolarów. W ten sposób dawał klientom poczucie luksusu. Gorzej mogą wspominać działalność Trumpa polscy robotnicy. Szef kazał im spać na placu budowy, tłumacząc to oszczędnością czasu. Twierdził też później, że nie wiedział, iż wszyscy są zatrudnieni na czarno.

Jego pierwszym budynkiem na Manhattanie okazał się hotel Grand Hyatt otwarty w 1980 roku. W rzeczywistości był to odnowiony hotel, podupadły lata wcześniej. Wizytówką miliardera stała się natomiast Trump Tower. Położony przy Piątej Alei wieżowiec mieści m.in. siedzibę Trump Organization i apartamenty właściciela. Stawki za wynajęcie tu powierzchni biurowej uchodzą za najwyższe na świecie. To tam rozpoczęła się kampania wyborcza biznesmena.

W czasie, gdy powstawały te budynki, nowojorski rynek budowlany był opanowany przez mafię. Kontrkandydat Trumpa Ted Cruz sugerował, że miliarder mógł mieć związki z włoskimi rodzinami. Portal politifact.com ustalił, że Trump faktycznie robił interesy z firmami znanych bossów, m.in. „Grubego Tony ego” Salerno z klanu Genovese. Z ludźmi o podejrzanej reputacji miał styczność także w latach 80., gdy otwierał kasyna w Atlantic City, hazardowej stolicy Wschodniego Wybrzeża. Współpracował wtedy m.in. z Kennethem Shapiro, człowiekiem Nicky ego Scarfo, jednego z bossów amerykańskiego odłamu Cosa Nostry. Politifact.com podkreśla jednak, że podobne kontakty mieli w tym czasie wszyscy biznesmeni z branży Trumpa.

Ja, mi, o mnie, być mną

„Forbes” szacuje majątek Donalda Trumpa na 4 mld dolarów. On sam uważa, że jego własność jest warta 10 mld dol., z czego na 3 mld wycenia samą markę. Imperium nowojorskiego bogacza to nie tylko wieżowce. Trump ma pola golfowe w Szkocji (uparł się, żeby były właśnie tam, bo z jednej ze szkockich wysp pochodzi jego matka), własną markę herbaty i agencję modelek w Nowym Jorku. Sprzedaje też steki, które osobiście reklamował, wypuścił na rynek grę planszową, w której można się wcielić w jego rolę i handlować nieruchomościami, otworzył też wyższą szkołę biznesową. Sam nie pije, co tłumaczy śmiercią brata spowodowaną chorobą alkoholową, ale przez kilka lat produkował wódkę sprzedawaną po 33 dol. za butelkę. Ma ponadto udziały w konkursach piękności: Miss Universe, Miss USA i Miss Nastolatek USA. Niemal wszystko, co do niego należy, nazywa się Trump. Nazwisko właściciela widnieje na witrynach budynków i w logo firm. Zagwarantowało to miliarderowi status celebryty. W autopromocji pomogło też wydanie w 1987 r. bestsellera „Trump. The art of the deal”, a także prowadzenie reality show. W programie „The Apprentice” uczestnicy walczyli o utrzymanie się w firmie Trumpa, a ten pod koniec każdego odcinka rzucał jednemu z nich w twarz: „Jesteś wylany!”. Serię kręcono z powodzeniem przez 11 lat.

Sztuka upadania

Nazwisko właściciela Trump Organization nie jest jednak gwarancją sukcesu. Inwestycja w alkohol okazała się klapą, choć dla biznesowego imperium nie był to wstrząs. Większe kłopoty spowodowała plajta linii lotniczych. Trump Airlines zorganizowano według sprawdzonego modelu: właściciel za ponad 300 mln dol. kupił podupadłe linie, doinwestował, zaoferował klientom luksusowe warunki. Nie zadziałało. Uruchomiony w 1989 r. biznes przetrwał tylko 3 lata. Nieudana inwestycja zbiegła się w czasie z kłopotami kasyna Taj Mahal zadłużonego na 3 mld dol. i hotelu Plaza w Nowym Jorku, którego zobowiązania wynosiły 550 mln dolarów. W dodatku słabo szła sprzedaż nieruchomości. Prasa pisała, że miliarder musiał sprzedać prywatny jacht.

Już w XXI wieku dwukrotnie bankrutowała też sieć lokali rozrywkowych Donalda Trumpa. Obecny kandydat na prezydenta musiał zmniejszyć do minimum swoje udziały w niej. Dziś ma pretensje do obecnych właścicieli, że nie usunęli z nazwy jego nazwiska. Kolejną porażką okazało się wejście na rynek kredytów hipotecznych. Mimo wszystko nowojorczyk pozostał na liście najbogatszych Amerykanów. Potrafił przeprowadzić upadłość tak, żeby samemu nic na niej nie stracić. Umiał też przekonać banki do restrukturyzacji, a nawet umorzenia długów. Doszedł ponoć do zgody z 70 wierzycielami.

Bokser

Gdy w czerwcu 2015 r. Donald Trump ogłosił start w wyborach, traktowano to na ogół jako jeden z wielu przejawów ekscentryzmu bogacza, tak jak występ w filmie („Duchy tego nie robią” z 1990 r., dostał Złotą Malinę dla najgorszego aktora drugoplanowego), trzeci ślub (na weselu gościli państwo Clintonowie) czy niechęć do podawania ręki (tłumaczył się germofobią, czyli strachem przed zarazkami; w czasie kampanii najwyraźniej poczuł się lepiej, bo wita się z ludźmi bez oporów). Nowojorski miliarder już parokrotnie zapowiadał walkę o Biały Dom, po raz pierwszy w 1988 roku. Teraz jednak wystartował naprawdę i w staraniach o nominację Republikanów wyprzedza Teda Cruza. Rywalizacja jest bezlitosna – ostatnio ludzie Cruza zaatakowali żonę Trumpa, a ten zrewanżował się zestawieniem fotografii pani Cruzowej z brzydką miną oraz wystylizowanego wizerunku własnej połowicy. Po tej zagrywce część mediów pisała o seksizmie i kompromitacji Donalda Trumpa. Tyle tylko, że biznesmen już nieraz publicznie obrażał kobiety i uchodziło mu to na sucho. Jak dotychczas żadna wypowiedź tego kandydata nie okazała się za ostra dla jego wyborców. Czy nie przeszkodzi to w uzyskaniu nominacji, a później – w pokonaniu kandydata Demokratów, okaże się jesienią.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

TAGI: