Migawki wileńskie

Barbara Gruszka-Zych

GN 21/2016 |

publikacja 19.05.2016 00:00

My na samych opiekach Matki Bożej – mówi Piotr Termen, organista z Ostrej Bramy. – W czym panu pomogła? – pytam. – Jak to w czym? Przecież do dziś żyję. Wilnu też pomaga, bo każdego dnia piękniejsze.

– Wilno to Betlejem Bożego miłosierdzia – uważa ks. Mariusz Marszałek. HENRYK PRZONDZIONO /FOTO GOŚĆ – Wilno to Betlejem Bożego miłosierdzia – uważa ks. Mariusz Marszałek.

Po Wilnie, które Czesław Miłosz nazwał miastem prowincjonalnym, stworzonym na miarę człowieka, chodzi się, spotykając ludzi ze swoimi wielkimi historiami. Każda z nich składa się na wielką historię miasta.

Muzyka i płacz

Piotr Termen od 1961 r. gra na organach w Ostrej Bramie i w pobliskim kościele św. Teresy. Wcześniej przez lata był kierownikiem zespołu „Wilia”: – Matka Ostrobramska jest najbliżej nas, można na Nią popatrzeć prawie twarzą w twarz. Inne Matki Boże są daleko.

Codziennie o dziewiątej rano i o piątej po południu przychodzi grać na Mszach polskich przed Najświętszą Panienką. – Mój tatuś był organistą w Kluszczanach (na terenie dzisiejszej Białorusi). W dzieciństwie od niego uczyłem się grać i jeszcze dzisiaj się uczę. Moja żona śpiewała w chórze ostrobramskim tak mocnym sopranem, że nie trzeba było mikrofonu. Teraz żona i drugi sopran nie żyją, a cztery inne soprany wyjechały za granicę za pracą, no i chór coraz mniejszy. Lata biegną jak jeden dzień. Pan Bóg, któremu hołd oddajemy, stale nas prowadzi.

Ponieważ piszczałki organów w Ostrej Bramie stoją na ulicy i nie tak dobrze je słychać, pan Piotr prowadzi nas na chór kościoła św. Teresy. Od Ostrej Bramy przechodzimy tam ciasnym korytarzem, a potem wspinamy się po schodach. Pan Piotr pokazuje kunszt organistowski i gra Rotę, aż trzęsą się mury. Podkładamy pod melodię słowa: „Nie rzucim ziemi skąd nasz ród”. Widzę, że jakiś mężczyzna, klęczący w ławce, płacze.

Pod niebem

Romuald Mieczkowski, poeta, pisarz, założyciel pisma „Znad Wilii”, całe życie pisze o swoim mieście. – Tu nie ma nadzwyczajnych bogactw naturalnych, nawet gleba nie jest tak żyzna jak gdzie indziej – mówi. – Te braki wynagrodził Stwórca krajobrazem, który mimo północnej aury zachwyca pięknem lasów, zapachem łąk, wyniosłością pagórków, łagodnym biegiem rzek, spokojną taflą jezior, a nad tym wszystkim – niezwykłą majestatycznością nieba. Od wieków żyli pod nim razem Litwini, Polacy, Żydzi, Białorusini, Rosjanie, Tatarzy, Karaimi.

Mieczkowski jest przekonany, że wszelkie braki przyrody kompensuje bogactwo talentów ludzi, którzy tutaj żyli i tworzyli. – W czasach gdy nie istniało pojęcie obywatelstwa w dzisiejszym rozumieniu nadawali Wilnu cechy europejskości. Wzbogacali je miejscowi, ale i przybyli artyści oraz rzemieślnicy również z odległych krajów, którzy stawali się obywatelami trzeciej stolicy Litwy – po Kiernowie i Trokach. Bez udziału Włochów, Szwajcarów i Niemców nie powstałby tak europejski gród, w którym rozbrzmiewał również język polski, kształtujący nie tylko lokalne tradycje literackie, ale na pewnym etapie historii ogólnopolskie.

Betlejem miłosierdzia

Ksiądz Mariusz Marszałek jest sekretarzem arcybiskupa Wilna Gintarasa Grusasa, którego imię po polsku znaczy bursztyn. Posługuje też w sanktuarium Bożego Miłosierdzia. Pochodzi z diecezji łódzkiej, ale został wyświęcony w katedrze wileńskiej w 2011 roku. Jest przekonany, że Wilno to wyjątkowe miasto, bo pokazuje, czym w praktyce jest Boże miłosierdzie. Zamieszkują je ludzie różnych narodowości, którzy nieustannie próbują budować jedność.

– Wilno to Betlejem Bożego miłosierdzia – uważa. – Dopiero przyjazd tutaj s. Faustyny i jej spotkanie z bł. ks. Sopoćką pozwoliły na realizację życzenia Pana Jezusa, który chciał, żeby powstał obraz Jezusa Miłosiernego. W Wilnie została podyktowana Koronka do Bożego Miłosierdzia. Zachował się tzw. domek św. Faustyny, czyli jeden z budynków dawnego klasztoru sióstr MB Miłosierdzia, gdzie Pan Jezus objawił się i podyktował modlitwę. Tutaj też miało swoje początki Zgromadzenie Sióstr Jezusa Miłosiernego. Tu zawiązała się tzw. szóstka, która w 1942 r. złożyła prywatne śluby. Inicjatorem zapisywania „Dzienniczka” przez s. Faustynę był bł. ks. Sopoćko, więc w Wilnie powstała idea jego pisania.

Tylko kochać

Ksiądz Marszałek przygotowywał Kongres Miłosierdzia zorganizowany na początku maja. – Chcieliśmy sprowokować wiernych do zastosowania jego przesłania w praktyce – podkreśla. – Miłosierdzie zaczyna się od kontemplacji, która ma doprowadzić do nawrócenia i świadectwa, czyli uczynków. W Kościele dużą pułapką jest stawianie na dzieła miłosierdzia z pominięciem osobistego nawrócenia. Wtedy mamy pracowników społecznych, tyle że pod koloratką czy w habitach, którzy niczym się nie różnią od świeckich wykonujących podobną pracę. W każdym momencie okazywania miłosierdzia ważne jest to, na ile świadczymy o Jezusie.

Ksiądz mówi, że z inicjatywy abp. Grusasa w katedrze w Ostrej Bramie i w sanktuarium Bożego Miłosierdzia czekają na chętnych spowiednicy. – Spotykam wiernych, którzy dzięki odkryciu, że Bóg jest miłosiernym Ojcem, są w stanie powiedzieć o swoim grzechu – opowiada. – Do tej pory ich patrzenie na swoją słabość było naznaczone lękiem przed potępieniem. Jak powiedział ks. Sopoćko, Boże miłosierdzie jest zniżaniem się Boga do człowieka. Bóg po trzykroć święty, doskonały, widząc człowieka w jego grzechu, nie brzydzi się zniżyć do niego, aby go wywyższyć i uczynić dzieckiem Bożym. A ludzkie miłosierdzie jest bardziej współczuciem. To poruszenie serca, kiedy widzę kogoś potrzebującego. Bóg nie może inaczej niż tylko kochać.

Relikwie i płaskorzeźby

Onute Rockiene posługuje w Domu św. Faustyny. – Przyszłam tu, żeby być bliżej Bożego miłosierdzia – mówi i zaczyna płakać. Okazuje się, że przed dwoma laty zginął w wypadku motocyklowym jej syn Mindogas. Pokazuje nam to, czego mogła dotykać św. s. Faustyna – drzwi, kafle pieca. Spała w miejscu, gdzie dziś ustawiono relikwie jej i ks. Sopoćki. Relikwie świętej to kosteczki stóp. Po ks. Sopoćce zostały kości palca dłoni i stuła. – Bóg posyła na ziemię swoich ludzi, takich jak s. Faustyna i ks. Spoćko – podkreśla Onute. – Bez nich ciężko by było żyć. Kiedy obchodziłam rocznicę śmierci mojego syna, modliliśmy się za niego przy tych relikwiach.

Andrzej Kosygin, nazywany „panem Piłsudskim”, mówi, że w ich rodzinie prawie wszyscy są przewodnikami po Wilnie. Ostatnio często oprowadzają przyjeżdżających szlakiem Bożego Miłosierdzia. – Opowiadam o Wilnie jako stolicy Wielkiego Księstwa Litewskiego – mówi. – Tu było centrum kultury polskiej doby romantyzmu. Mało kto wie, że Stanisław Moniuszko był organistą w kościele św. Janów i właśnie tu skomponował „Halkę”.

„Pan Piłsudski” lubi oprowadzać po kościele Świętych Piotra i Pawła na Antokolu. Cały dzień mógłby opowiadać o ponad 2 tys. płaskorzeźb. – Świat to teatr, a my jesteśmy artystami, których ogląda Bóg – jest pewien.

Bez słów i alfabetu

Wojciech Piotrowicz, urodzony w 1940 r. w zaścianku Obiejucie w rejonie święciańskim, jest poetą, autorem opowiadań – gawęd, przewodnikiem po Wilnie. Tłumaczył na polski ze starolitewskiego pieśni kościelne z katechizmu z 1547 r., będącego pierwszą drukowaną książką litewską. – „Nieszczęsny kto dla ludzi głos i język trudzi” – cytuje Mickiewicza, ale zaraz przyznaje, że wiersze jednak pisze, tyle że w domu, nie podczas przechadzek. – Najbardziej w Wilnie lubię Starówkę – mówi. Często lubi zajrzeć na swój uniwersytet. – Za moich czasów nie było polonistyki, ale studiowałem – tak jak Mickiewicz – fizykę i matematykę. Mickiewicz po roku przeszedł na nauki humanistyczne, ale wybrał fizykę i matematykę, bo na tym wydziale był kierunek nauczycielski, a temu, kto się dobrze uczył, płacono stypendium. No i dostawał co miesiąc 15 rubli carskich srebrem.

Piotrowiczowi za oprowadzanie po Wilnie nikt nie płaci srebrem, ale szczerą wdzięcznością. Podczas poetyckich „Majów nad Wilią” pokazuje przyjezdnym miasto razem z Romualdem Mieczkowskim, który w wierszu z tomu na „Litewskim paszporcie” napisał: „Pyta pani – w jakim języku myślę/ myśli się w języku miłości lub nienawiści/ bez słów i alfabetu/ (...)/ w języku radości albo tęsknoty/ i modlę się proszę pani jak umiem/ w języku modlitwy”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.