Polska za mało tęczowa

Jakub Jałowiczor

GN 26/2016 |

publikacja 23.06.2016 00:00

– Prawo do życia dotyczy osób urodzonych – stwierdził Nils Muinieks, komisarz praw człowieka Rady Europy, podczas prezentacji raportu nt. sytuacji w Polsce. Z dokumentu wynika, że demokracji w Polsce zagraża m.in. zbyt mała liczba aborcji.

Nils Muinieks w przeszłości był członkiem chadeckiej Pierwszej Partii Łotwy. Rafał Guz /epa/pap Nils Muinieks w przeszłości był członkiem chadeckiej Pierwszej Partii Łotwy.

Działalność wierzących lekarzy to dyskryminacja kobiet, młodzieży potrzeba więcej edukacji seksualnej, a dane mówiące, że w Polsce jest mniej przypadków przemocy wobec kobiet niż w innych krajach, są niewiarygodne – to niektóre ustalenia raportu pochodzącego z Łotwy komisarza. Jego zdaniem w Polsce ma miejsce „erozja praworządności”.

Dokument został ogłoszony w połowie czerwca. Nils Muinieks gościł w Polsce w lutym br. w ramach procedury okresowej kontroli praworządności w państwach członkowskich Rady Europy. Takie kontrole są zwykle przeprowadzane co 5 lat. Ostatnie memorandum na temat Polski powstało jednak w 2007 r. Jak tłumaczył komisarz Muinieks, „okazją” do przeprowadzenia kontroli są ostatnie zmiany w polskim prawie. Jego zdaniem „stanowią one zagrożenie dla praw człowieka i osłabiają praworządność, od której prawa człowieka ostatecznie zależą”.

– Prawodawcy i rząd powinni pilnie zmienić kurs – powiedział podczas prezentacji raportu.

Mowa-trawa z lewa

Raport zawiera 196 uwag do sytuacji w Polsce, na ogół krytycznych. Blisko 1/3 dokumentu poświęcono prawom kobiet i równości płci. Komisarz pochwalił Polskę za ratyfikację tzw. konwencji stambulskiej RE (CAHVIO), czyli dokumentu, według którego źródłem przemocy wobec kobiet są stereotypy płciowe. Raport Muinieksa idzie w podobnym kierunku. Czytamy w nim: „Rzekomo tradycyjne wartości, których bronić chcą niektórzy, w rzeczywistości wynikają z utrzymującej się patriarchalnej struktury społeczeństwa, która utrwala w Polsce dyskryminację kobiet”.

– Cytowane sformułowania z Raportu są tak absurdalne, że nawet trudno je komentować. Jest to jakaś współczesna nowomowa, z której nic nie wynika i która jest zupełnie oderwana od rzeczywistości – komentuje dr Jolanta Próchniewicz, psycholog zajmująca się sprawami rodzinnymi.

Dokument mówi też o przemocy wobec kobiet. „19 proc. polskich kobiet podało, że doświadczyły przemocy fizycznej lub seksualnej z ręki obecnych lub byłych partnerów lub jakiejkolwiek innej osoby od 15. roku życia (przy czym średnia w UE wynosi 33 proc.)” – napisali autorzy, powołując się na badania unijnej Agencji Praw Podstawowych (FRA). Jednak zdaniem Nilsa Muinieksa dane pokazujące, że sytuacja w Polsce jest lepsza niż w innych krajach Unii, są niewiarygodne. „Polskie organizacje pozarządowe walczące o prawa kobiet poinformowały komisarza, że liczby te nie odzwierciedlają prawdziwej skali problemu, lecz raczej niski poziom świadomości w Polsce odnośnie do tego, co stanowi przemoc wobec kobiet i przemoc domową” – tłumaczą autorzy dokumentu. Tymczasem według cytowanego badania FRA Polki zgłaszają na policję średnio 28–29 proc. przypadków, a pozostałe Europejki – ok. 20 proc. takich sytuacji. Komisarz pominął tę informację w swoim raporcie. Podczas konferencji nie chciał też zdradzić, z którymi organizacjami rozmawiał, ani na czym opiera się przedstawiona przez nie opinia.

Więcej o seksie

Kolejnym problemem, jaki zdaniem komisarza zagraża polskiej praworządności, jest to, że edukacja seksualna w szkołach nie jest obowiązkowa. Z raportu wynika, że na lekcjach wychowania do życia w rodzinie dzieci nie uczą się „odpowiedzialnych zachowań seksualnych”.

Polski rząd odpowiada, że w porównaniu z krajami, w których wprowadzono edukację postulowaną przez komisarza, w Polsce mniej nastolatków ma za sobą inicjację seksualną. Mniej jest też osób cierpiących na choroby przenoszone drogą płciową.

– To bzdura, że edukacji seksualnej nie ma. Jest, ale nie taka, jak chciałaby lewica. To znaczy: nie jest deprawująca – podkreśla z kolei Grzegorz Strzemecki z Obywatelskiej Inicjatywy Rodzin.

Zagrożeniem dla praw człowieka w Polsce okazują się też wierzący lekarze, którzy nie chcą przeprowadzać aborcji. „Praktyka powoływania się na klauzulę sumienia ulega w Polsce nasileniu” – pisze komisarz. „Jest to odzwierciedlone przez fakt podpisania »Deklaracji wiary lekarzy katolickich i studentów medycyny w przedmiocie płciowości i płodności ludzkiej« przez niemal 4000 polskich lekarzy, którzy wyrazili swoje zobowiązanie do uznawania »pierwszeństwa prawa Bożego« w swojej pracy zawodowej”. Nils Muinieks wyraźnie opowiada się za tym, by w naszym kraju przeprowadzano więcej aborcji. „Wiele pozostało w Polsce do zrobienia, by zapewnić kobietom skuteczny dostęp do bezpiecznego i legalnego przerywania ciąży” – przekonuje. W tej chwili, jak twierdzi, kobiety są dyskryminowane.

Podczas prezentacji raportu Nilsowi Muinieksowi zwrócono uwagę, że trwa zbieranie podpisów pod projektem ustawy wzmacniającej obronę życia. Zapytany, czy jego zdaniem polskie społeczeństwo ma prawo zmienić przepisy w taki sposób, komisarz odparł: „Prawo do życia dotyczy osób urodzonych”. Dodał, iż ma „nadzieję, że polski rząd nie pójdzie w tę stronę”.

Bo tak powiedzieli w telewizji

Raport komisarza Rady Europy dotyczy wielu dziedzin życia. Nils Muinieks skrytykował m.in. działania polskiego rządu w sprawie Trybunału Konstytucyjnego. Zdaniem Muinieksa brak normalnego funkcjonowania TK „uniemożliwia weryfikację ustawodawstwa pod kątem praw człowieka”. Komisarz RE opowiedział się za publikacją wyroku TK dotyczącego ustawy o Trybunale. Zdaniem polskiego rządu orzeczenie jest nieważne, ponieważ zostało wydane przez niepełny skład TK.

Prawa obywateli ma też naruszać uchwalona niedawno ustawa o policji. W opinii Muinieksa może ona pozwolić na masową inwigilację obywateli. Jako dowód na taki stan rzeczy autorzy przytaczają notkę zamieszczoną na portalu telewizji BBC, informującą o podpisaniu ustawy przez prezydenta Andrzeja Dudę. Krytyce poddano w raporcie także zmiany w publicznych środkach masowego przekazu.

Od Sorosa do Timmermansa

Polskie władze zwracają uwagę, że komisarz praw człowieka Rady Europy zainteresował się Polską po niemal 10 latach przerwy, a raport dotyczy prawie wyłącznie sytuacji mającej miejsce po zeszłorocznych wyborach parlamentarnych. Lutowa wizyta Nilsa Muinieksa w naszym kraju miała miejsce tuż po wyjeździe przedstawicieli Komisji Weneckiej.

– Rada Europy stosuje pre- ssing. Najwyraźniej liczy na to, że dostaniemy zadyszki. Chce ugrać jak najwięcej przed szczytem NATO, bo zakłada, że potem nie będzie w stanie na nas zbyt wiele wymusić – mówi osoba zbliżona do kręgów rządowych. Zdaniem urzędnika RE działa pod wpływem Komisji Europejskiej, której brakuje narzędzi nacisku na Polskę. Dlatego np. nad częścią raportu poświęconą mediom mieli pracować eksperci Komisji. Nils Muinieks poprosił o nich szefa KE Fransa Timmermansa, bo nie miał własnych. Jeśli to prawda, to nie była to pierwsza sytuacja, kiedy Muinieks i Timmermans się zetknęli. W 2012 r. obaj rywalizowali o stanowisko komisarza praw człowieka RE. Zwycięstwo polityka pochodzącego z niewielkiej Łotwy zaskoczyło komentatorów. O Muinieksie wiedziano tyle, że w przeszłości był członkiem chadeckiej Pierwszej Partii Łotwy, a wcześniej pełnił funkcję dyrektora programowego Soros Foundation – Latvia. Dopiero po wyborze Muinieks przedstawił swój program działania. Jak się okazało, wspiera ruchy gejowskie i feministyczne. W przemówieniu podczas niedawnych obrad European Transgender Council poparł tworzenie specjalnych ośrodków dla transseksualnych imigrantów, by chronić ich przed przemocą. Opowiedział się też przeciwko leczeniu dzieci, które chcą zmienić płeć.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.