Nasze korzenie to owce

Beata Malec-Suwara

publikacja 13.07.2016 04:30

Nigdzie nie zjecie lepszego oscypka i nie zobaczycie piękniejszych widoków. Do tego mnóstwo ścieżek rowerowych i basen w górskim cebrzyku. Zapraszamy do Ochotnicy na wakacje.

Cztery wieże widokowe w Gorcach, estetyką odwołujące się do drewnianych kościołów gotyckich w regionie, to część projektu zrealizowanego  w 2015 roku. Wyposażone są w kamery internetowe, z których obraz jest na bieżąco przekazywany na stronę internetową: kamery.ochotnica.pl. Beata Malec-Suwara /Foto Gość Cztery wieże widokowe w Gorcach, estetyką odwołujące się do drewnianych kościołów gotyckich w regionie, to część projektu zrealizowanego w 2015 roku. Wyposażone są w kamery internetowe, z których obraz jest na bieżąco przekazywany na stronę internetową: kamery.ochotnica.pl.

Ochotnica świętuje 600-lecie istnienia. Założona na prawie wołoskim, kiedyś wieś pasterska, za czasów II wojny światowej Polska Republika Partyzancka, dziś enklawa aktywnego wypoczynku w sercu Gorców z widokiem na Beskid Sądecki i Wyspowy, całe Tatry, a nawet Wielką Fatrę. Kusi krajobrazami, swoim regionalizmem, kulturą wołoską górali łuku Karpat, a ostatnio wieżami widokowymi, altanami i wytyczonymi szlakami do uprawiania turystyki pieszo-rowerowo-narciarskiej na długości 140 km. To zagłębie dla grzybiarzy i zbieraczy leśnej borówki. Stąd pochodzi najlepsza polska kolarka Kasia Niewiadoma i wicemistrzyni Polski w kolarstwie w wyścigu ze startu wspólnego w kategorii juniorek Ewelina Sikora. Ochotnica to najdłuższa wieś w Polsce.

Stolica oscypka

Oscypka można spróbować dziś wszędzie. Na ulicach Zakopanego, Krakowa, a także innych polskich miast nie brakuje jednak tych podrabianych. Aby posmakować prawdziwego owczego sera góralskiego, trzeba wybrać się do źródła, czyli certyfikowanych bacówek, w których tradycyjnymi metodami wyrabia się oscypki. Pierwsze wzmianki o produkcji serów na Podhalu i przyległych terenach spotykamy właśnie przy lokacji wsi Ochotnica w 1416 roku. – Na Podhalu jest nas czterech baców, którzy mają zarejestrowane aż trzy produkty: redykołkę, oscypek i bryndzę. W większości bacowie mają jeden produkt. Chcemy przywrócić jeszcze stary dojrzewający ser brusek w kształcie koła, dziś całkowicie zapomniany – mówi baca Jarek Buczek z Ochotnicy Górnej. Nigdzie nie zjecie lepszego oscypka niż tu. W Bacówce można kupić certyfikowane sery, ale i wyroby z ziół przyniesionych z lasu. Robi się tu pokazy wyrobu oscypka i przerobu wełny. – Dziś tradycja wyrobu oscypków i w ogóle pasterstwo nie są tak powszechne jak przed II wojną światową – zauważa baca, który w ostatnich 6 latach inicjuje wiele działań, by przywrócić dawną tradycję. – Jak się odetnie korzenie, to nie ma nic, a korzenie nasze to te owce – dodaje.

Polska Republika Partyzancka

Wojna i czasy powojenne sporo w Ochotnicy zmieniły. – Te okolice ze względu na zalesienie i ukształtowanie terenu były w tym czasie miejscem działań partyzantów. Rejon ten nazywano Polską Republiką Partyzancką – wyjaśnia Lucyna Kozub z Urzędu Gminy Ochotnica Dolna. 22 grudnia 1944 roku Rosjanie – pomimo sprzeciwu mieszkańców Ochotnicy – postanowili zaatakować oddział hitlerowców, który w ramach akcji aprowizacyjnej przeczesywał wioskę w poszukiwaniu jedzenia. W wyniku potyczki śmierć poniosło dwóch partyzantów oraz dwóch Niemców. Zemsta hitlerowców była bezlitosna. 23 grudnia 1944 roku oddział SS bestialsko zamordował 56 mieszkańców Ochotnicy Dolnej. Wioska w dużej części została zniszczona. To tragiczne wydarzenie przeszło do historii pod nazwą Krwawa Wigilia. Upamiętnia tę tragedię pomnik w centrum wsi przedstawiający postrzeloną przez esesmanów kobietę z dzieckiem na ręku. I po wojnie ludziom nie było tu łatwo. – Komuniści chcieli oderwać ludzi od korzeni, by móc nimi manipulować, a po wojnie była tu bidota strasna – zauważa Józef Królczyk, mieszkający „Pod Magurkami”. Ludzie zaczęli się wstydzić góralszczyzny. Prześmiewczo nazywano Ochotnicę „syrami”.

Tu jestem wolny

– Dziadek zawse chodził w górolskich portkach. Mioł ze troje albo i cworo portek bukowych. Ni mioł parzenic, bo mu babka godała, że na starość się nie bedzie paradził, ino mioł śpicki, takie skromniej wysyte – opowiada pan Józef. – Budozem był. Roz tylko, kiedy pojechoł za Warsawę chałupę stawiać dla takiego alpinisty Wiśniewskiego, to własny syn, który się go wstydził, namówił go, zeby w tych portach nie jechoł. W górolskich portkach mioł takie kiesonki nasyte na meter i na ołówek, a z tych smat, jak to godoł, wsystko mu wypadało. Jak wrócił, to mówił, że juz ich nigdy nie ubieze i juz nigdy nie ubroł – dodaje pan Józef, który zajmuje się rzadkim już dziś msyceniem. Jest to uszczelnianie bali domu dawniej suchym mchem, potem częściej specjalnymi wiórami, z których się plecie specjalne warkocze. Dziś mało tu takich, co noszą się po góralsku, ale tradycja jest silna, trudno ją wykorzenić. – Jak coś jest dobre, to się samo obroni – zauważa pan Józef. Jeszcze 10 lat temu mało kto hodował tu owce, dziś wracają na miejscowe polany. Józef Królczyk przy wypasaniu stada przygrywa owcom na skrzypkach, które własnoręcznie zrobił. – W sumie mam je na przekorę, żeby ludziom pokazać, że da się tak żyć. Coś trzeba przecież robić, albo chodzić po Polsce za robotą, albo wyjechać do pracy za granicę, albo czymś tu się parać. Ja wolę tu. Tu jestem wolny, panem na swoim – dodaje.

Dusbacowanie

Wracają pasterskie tradycje. O ich powrót dba m.in. Jarek Buczek, prezes Klubu Bacowskiego przy zarządzie głównym Związku Podhalan w Polsce. Kapelanem Związku jest proboszcz z Ochotnicy Górnej ks. dr Stanisław Kowalik. Podczas dorocznego Święta Dzieci Gór przewodniczy Mszy, to ubrany w góralski ornat, posługując się gwarą, daje przykład i świadectwo silnej tożsamości regionalnej. To nie wszystko. – Co roku na początku maja organizujemy miysanie owiec w górach. Zaczynamy Mszą św. w kaplicy w przysiółku w Jamnym. Poświęco je ksiądz i baca, cyli jo, odymiomy je i okadzomy ziołami poświęconymi w nasą patronkę, cyli 15 sierpnia – wyjaśnia pan Jarek. W tym roku udało im się także zorganizować po raz pierwszy spotkanie na św. Jana w Gazdówce Wojtyłowy, które też rozpoczęli Mszą. Tak, Karol Wojtyła też w Gorcach bywał. Na Błyszczu, na Skałce, gościł nieraz u ks. Wojciecha Zygmunta na plebanii w Ochotnicy Dolnej, na Turbaczu i Lubaniu. Dziś te miejsca wytycza Szlak Papieski. – Jan Paweł II tez był pasterzem, bacą nasym. Momy tyz piosenkę o tym jego dusbacowaniu – opowiada baca z Ochotnicy Górnej. Od kilkunastu lat odprawiana jest Eucharystia na Gorcu w Piotra i Pawła, rozpoczynająca sezon turystyczny i grzybobrania. Ze świętymi i grzybami wiąże się sporo legend. Tłumy gromadzą się także na tzw. Mszach tischnerowskich, odprawianych od kilkudziesięciu lat pod Turbaczem w drugą niedzielę sierpnia. Z kolei Msza św. na Lubaniu w ostatnią niedzielę sierpnia kończy sezon turystyczny. Wspomnienie św. Michała wyznacza zaś koniec wypasania owiec. – Tydzień po św. Michale mamy Mszę św. na zakończenie redyku. Schodzimy na dół, każdy właściciel przyjeżdżo i bierze swoje owce na zimowisko – wyjaśnia pan Jarek. W tym roku redyk będzie szczególny, bo związany z 600-leciem Ochotnicy. Owce w Gorcach spędzą po dwa tygodnie na każdej polanie.

Ochotnica świętuje i zaprasza

Na oficjalne uroczystości związane z jubileuszem, które odbędą się 17 lipca pod honorowym patronatem prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy, zaprasza wszystkich wójt Ochotnicy Dolnej Stanisław Jurkowski. Uroczystość rozpocznie się o godz. 10 na placu przy Wiejskim Ośrodku Kultury w Ochotnicy Dolnej. O 11.30 zostanie odprawiona jubileuszowa Msza św., której przewodniczył będzie biskup Stanisław Salaterski. Po niej musztra paradna Orkiestry Reprezentacyjnej Straży Granicznej z Nowego Sącza, odsłonięcie tablicy pamiątkowej i wręczenie odznak za zasługi dla Gminy Ochotnica Dolna. Od godz. 15 będzie można zobaczyć występy zespołów regionalnych: „Spod Gorca” i „Ochotni”, koncert Orkiestry Reprezentacyjnej Straży Granicznej z Nowego Sącza, występ kapeli góralskiej, Orkiestry Dętej OSP Ochotnica Dolna. Wystąpi także Kabaret z Konopi i Mateusz Ziółko z zespołem.