Kończymy z dziecinnym liberalizmem

GN 30/2016 |

publikacja 21.07.2016 00:00

O skutkach programu 500+, uwłaszczeniu Polaków i patriotyzmie gospodarczym mówi wicepremier Mateusz Morawiecki, minister rozwoju.

Kończymy z dziecinnym liberalizmem Jakub Kamiński /epa/pap

Piotr Legutko: Panie Premierze, zacznijmy od testu. Program 500+ to: koszt, kredyt czy inwestycja? Proszę zakreślić właściwą odpowiedź.

Mateusz Morawiecki: Inwestycja. I to jedna z najważniejszych dla naszego kraju.

Ale w pewnym sensie i kredyt, bo przecież mamy deficyt w budżecie?

Nasz budżet jest od 27 lat w nieustającym deficycie. Co roku więcej wydajemy, niż ściągamy do budżetu w podatkach i innych daninach. W związku z tym siłą rzeczy co rok musimy zaciągać nowy dług. Oczywiście nie można ustalić, co konkretnie jest finansowane z deficytu wynoszącego ok. 50 mld zł. Przyjmując logikę budżetu domowego każdego z nas, najpierw z dochodów finansujemy najbardziej priorytetowe wydatki. Prorodzinny dodatek 500 zł na dzieci to jeden z najwyższych priorytetów. W dziesiątkach wywiadów mówiłem, że polityka demograficzna, prorodzinna, jest dla naszego rządu najistotniejsza i program 500+ wspieram, jak mogę. Moje zdanie się nie zmieniło.

A czy podziela Pan pogląd, że ten program opłaci nam się nie tylko długofalowo, ale da też od razu dobry impuls dla gospodarki? Już dziś widać wzrost sprzedaży np. artykułów AGD czy samochodów.

Program 500+ ma kilka wielkich zalet. Zabezpiecza podstawowy byt materialny wielu rodzin, pozwala im na pewną niezależność i uwalnia od palących problemów – od niepewnych pożyczek, życia z dnia na dzień, zwykłej biedy. Jest też impulsem prorodzinnym, gwarancją rządu, że Polacy, którzy podejmują się zakładania rodzin, nie zostaną zostawieni zupełnie sami sobie. Oddaje rodzinom to, co im się od państwa należy. Wcześniej wiele z nich musiało zaciągać kredyt w sierpniu na wyprawkę dla dzieci, a w grudniu na święta. 500+ ma też niewątpliwie korzystny wpływ na rozwój obszarów dotąd zaniedbanych: wsi, małych miasteczek. Tam jest więcej dzieci w rodzinie niż w wielkich miastach. I to jest najważniejsze. A co do impulsów dla gospodarki, to oczywiście ok. 20 mld to wydatek, który zawsze przełoży się na wzrost popytu. Ważne jest, aby był to popyt na polskie towary i usługi. Na przykład w Niemczech i we Francji około 95 proc. leków kupowanych w aptekach to produkty niemieckie i francuskie. W Polsce – tylko jedna trzecia leków to produkty polskie.

Dostępne jest 18% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.