Rumaki z iskrą Bożą

Agnieszka Napiórkowska

publikacja 09.08.2016 06:00

Miejsce to słynie ze stadniny koni i pałacu z pięknym kompleksem parkowym. Ludzi przyciągają tu przyroda, owiana tajemnicą przeszłość i duch dawnych domowników. Wciąż nie wiadomo, czy w walewickim pałacu gościł Napoleon Bonaparte. Ale w pałacu przyszedł na świat owoc miłości Marii Walewskiej i cesarza Francji.

Walewicka stadnina, będąca własnością Agencji Nieruchomości Rolnych, dysponuje nie tylko przepięknym pałacem, ale także ponad 2,5 tys. hektarów pól, lasów i stawów. Archiwum Stadniny Walewice Walewicka stadnina, będąca własnością Agencji Nieruchomości Rolnych, dysponuje nie tylko przepięknym pałacem, ale także ponad 2,5 tys. hektarów pól, lasów i stawów.

Są takie miejsca na ziemi, w których można zakochać się od pierwszego wejrzenia. Bez wątpienia należą do nich Walewice. Położone w powiecie łowickim pałac i stadnina koni uwodzą swoim urokiem. Klimat i przyroda w połączeniu z galopującymi końmi, rozległym ogrodem, stawami pełnymi ryb i ludźmi, dla których praca jest przede wszystkim pasją, przyciągają turystów nie tylko z Polski, ale i Europy. Największy ruch można zaobserwować podczas wakacji.

Piękne wnętrza i areszt księcia

Pierwsze wzmianki o Walewicach pochodzą z 1316 roku. Centrum znajdującej się tu stadniny koni stanowi pałac, wzniesiony w 1783 roku dla szambelana króla Stanisława Augusta Poniatowskiego – Anastazego Walewskiego i jego żony Magdaleny, według projektu Hilarego Szpilowskiego. Jest to jeden z pierwszych w Polsce klasycystycznych pałaców piętrowych. W jego wnętrzach, pełnych pięknych mebli, starych kominków, fresków i sztukaterii, dziś znajdują się m.in. restauracja, pokoje hotelowe dla gości i apartamenty (wśród nich apartament napoleoński z niezwykłymi starymi tapetami), a także klimatyczna piwnica – miejsce spotkań, biesiad i odpoczynku.

W pałacu, jak przystało na tego typu obiekty, jest także kaplica, w której coraz więcej osób chce podczas Eucharystii dziękować za kolejne lata życia czy pożycia małżeńskiego. W miejscu tym przed laty Mszę św. sprawował nuncjusz apostolski Achille Ratti, późniejszy papież Pius XI.

Oprowadzając po pałacu, Magdalena Szymańska-Topolska, specjalista ds. organizacji, usług hotelarskich, gastronomicznych i turystycznych, pokazuje zabytkowe podłogi, meble, rzeźby, wazony, a nawet zdobione majoliką kwietniki. Wspomina także aresztowanie w tym miejscu w 1945 roku księcia Janusza Radziwiłła przez NKWD i inne ważne wydarzenia, jakie miały tu miejsce. – Już po wojnie, gdy było wiadomo, że ziemianom będą zabierane majątki, zjechali się tu przedstawiciele różnych rodów, by zdecydować, co zrobić, by ich dobra nie zostały odebrane. Ustalono, że w Walewicach powstanie muzeum, którego wyposażeniem będą ich meble, obrazy itp. Plan zrealizowano, ale na krótko. Wyposażenie szybko zostało przewiezione do Nieborowa – wyjaśnia.

Metresa Napoleona

Mówiąc o historii pałacu, trzeba przywołać trzecią żonę (dwie poprzednie zmarły) szambelana Walewskiego – Marię Łączyńską z Kiernozi, metresę Napoleona Bonapartego. Historia miłosna tej pary to materiał na „lepszy harlequin”, pełna umizgów, namiętnych spotkań, czułych listów miłosnych, podarunków i obsypywania kwiatami, której owocem jest pojawienie się na świecie syna Marii i cesarza – Aleksandra Floriana Józefa, późniejszego dyplomaty francuskiego.

Jest też wątek polityczny, który dodaje pikanterii całemu romansowi. Powszechnie bowiem wiadomo, że całe otoczenie Marii Walewskiej popychało ją w ramiona Napoleona, myśląc, że zakochany władca będzie łaskawszym okiem spoglądał na kraj swojej ukochanej, który jest pod władzą zaborców.

Odwiedzający pałac, widząc popiersie cesarza, a także apartament napoleoński, dopytują o jego obecność w Walewicach. – Historycy nie potwierdzają takiej informacji. Ale znając historię tej miłości i naturę kobiety, trudno uwierzyć, że gdzieś, kiedyś, pod osłoną nocy, kochankowie nie spotkali się w walewickim pałacu – mówi M. Szymańska-Topolska.

Gabon i charakterna rodzina

Walewicka stadnina koni, będąca własnością Agencji Nieruchomości Rolnych, dysponuje nie tylko przepięknym pałacem, ale także ponad 2,5 tys. hektarów, pól, lasów i stawów. Jeszcze przed pierwszą wojną w Walewicach hodowane były konie orientalne. W wyniku wojen stajnie spłonęły. Udało się tylko uratować orientalną klacz Fatmę. Źrebica ta pokryta została czystej krwi arabem Rad Mlechem i wydała na świat Etnę – pierwszą żeńską przedstawicielkę stada w Walewicach. Drugą rodzinę walewickich koni zapoczątkowała w 1931 r. Puszta – klacz po arabie Damaszku, który pochodził ze stadniny janowskiej.

Po I wojnie światowej walewicka stadnina zmieniła profil działalności na hodowlę koni angloarabskich. Ostatnią prywatną właścicielką stadniny przed 1945 r. była Jadwiga Grabińska z Potockich, która zaliczała się do grona cenionych hodowców koni. Za jej czasów Walewice szczyciły się największym w kraju stadem koni angloarabskich, hodowanych na potrzeby polskiej kawalerii.

Dziś stadnina w Walewicach hoduje klacze półkrwi angloarabskiej na utrzymanie stada podstawowego oraz na sprzedaż, ogiery półkrwi angloarabskiej oraz konie do wyczynu sportowego. Podstawowe stado liczy obecnie 80 koni zarodowych, w tym ponad 30 klaczy hodowlanych spełniających elitarne warunki wpisu do Międzynarodowej Księgi Koni Angloarabskich. Misją Stadniny Koni Walewice jest utrzymanie wzorcowego stada klaczy matek rasy małopolskiej oraz hodowla najlepszych koni tej rasy z doskonaleniem genotypu. Inaczej mówiąc – chodzi o to, by dzieci były lepsze od swoich rodziców, a rodzice od dziadków.

– Jak widać, historia naszej stadniny jest długa. Największą naszą dumą są, oczywiście, nasze piękne konie – mówi Marek Antczak, jeden z hodowców. – Mamy się czym chwalić. Zarówno nasze klacze, jak i ogiery są niezwykłej urody, harmonijne, eleganckie, doniosłe, ale i... charakterne. Każdy ma w sobie jakąś iskrę Bożą. Takich zwierząt nie można nie kochać. Poza tym są świetnymi skoczkami, co nieraz potwierdzały i potwierdzają w zawodach. Walewickie konie są zdobywcami licznych nagród i championatów. W archiwach stadniny znajdują się księgi rodowodowe wszystkich hodowanych tutaj od 1901 roku koni. Ich historia jest często lepiej udokumentowana niż ludzi – przekonuje pan Marek.

Warto dodać, że w Stadninie Koni Walewice prowadzony jest pensjonat dla koni prywatnych właścicieli. Jest tu 30 boksów w murowanych stajniach, w których zwierzęta otaczane są fachową całodobową opieką. Już niebawem każdy z boksów będzie wyposażony w kamerę, tak by jego właściciel mógł przez cały czas kontrolować, co dzieje się z jego koniem. Stadnina dysponuje także doskonałą bazą jeździecką, w której ofertę dla siebie znajdą zarówno początkujący, jak i zaawansowani jeźdźcy. Można tu uprawiać terenową jazdę konną, a nawet powozić zaprzęgami. Szczególną atrakcję stanowią odbywające się tu ogólnopolskie zawody jeździeckie, a zwłaszcza Wszechstronny Konkurs Konia Wierzchowego, którego jedna z konkurencji – cross terenowy – ściąga liczną widownię z bliska i z daleka.

Oczywiście wśród uczestników możemy zobaczyć konie i jeźdźców z Walewic. Działa tu klub jeździecki „Gabon”, który swoją nazwę zawdzięcza niezwykłemu ogierowi noszącemu to imię. Zasłużony koń spoczął pod jednym z rozłożystych dębów przy pałacu.