publikacja 12.01.2017 00:00
Stanisława Leszczyńska – położna i więźniarka Auschwitz-Birkenau, numer 41335. Przez dwa lata obozu przyjęła około 3 tysięcy noworodków. – Wszystkie urodziły się żywe. Ich celem było żyć – pisze we wspomnieniach.
Stanisława Leszczyńska (1896–1974).
Maciej Billewicz /pap
W„Raporcie położnej z Oświęcimia”, który Stanisława Leszczyńska napisała już na emeryturze, czytamy: „Do maja 1943 r. dzieci urodzone w obozie były w okrutny sposób mordowane: topiono je w beczułce. Czynności tych dokonywały: Schwester Klara i Schwester Pfani. Po każdym porodzie (…) dochodził do uszu położnic głośny bulgot i długo się niekiedy utrzymujący plusk wody. Wkrótce po tym matka mogła ujrzeć ciało swojego dziecka rzucone przed blok i szarpane przez szczury”.
W pierwszej połowie 1943 r., kiedy „Mateczka”, jak ją tam nazywano, trafiła do obozu, nakaz zabijania ograniczono do dzieci żydowskich. Ryzykując życiem, nigdy go nie wykonała.
W jednym pantofelku
Razem z córką Sylwią przyjechała do Auschwitz-Birkenau z transportem 17 kwietnia 1943 roku. Gestapo aresztowało je za pomoc rodzinom żydowskim z łódzkiego getta. Cała rodzina Leszczyńskich działała w podziemiu. Mąż Stanisławy – Bronisław, z zawodu zecer, z synami dostarczał Żydom fałszywe dokumenty. W tym samym czasie też zostali aresztowani. Jemu udało się uciec, a synów – Henryka i Stanisława – osadzono w obozach Gusen i Mauthausen. Stanisława przemyciła do Auschwitz-Birkenau zaświadczenie, że jest położną. W 1922 r. skończyła Państwową Szkołę Położniczą w Warszawie i prawie do końca wykonywała zawód, który był jej powołaniem. Przy nadarzającej się w obozie okazji pokazała doktorowi Mengele dokument. Za jego zgodą na trzech blokach kobiecych przyjmowała dzieci, aż do momentu wyswobodzenia obozu 27 stycznia 1945 roku.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.