Nudzą się tylko nudni

Katarzyna Matejek; Gość koszalińsko-kołobrzeski 01/2018

publikacja 16.01.2018 04:45

Tak uważa podróżniczka Magdalena Stefańczyk, autorka książki „Sekretna Polska”. W „przewodniku nieoczywistym” podpowiada, jak zwiedzać atrakcje turystyczne, także te na Pomorzu.

Na okładce autorka narysowała Waldemara Janiszewskiego, paralotniarza  z Ustki. Katarzyna Matejek /Foto Gość Na okładce autorka narysowała Waldemara Janiszewskiego, paralotniarza z Ustki.

Podróże po inspirujących, choć niekoniecznie popularnych miejscach w Polsce zajęły jej 10 lat, zaś zebranie dokumentacji z wypraw i nadanie jej kształtu subiektywnego poradnika, jak podróżować bez nudy – 4 miesiące. Blogerka Magdalena Stefańczyk, słupszczanka mieszkająca w Warszawie, sama nie tylko napisała, ale też zilustrowała książkę, zaprojektowała okładkę i mapki wsuwane między kartki. Książkę „Sekretna Polska. Przewodnik nieoczywisty”, która ukazała się w listopadzie nakładem wydawnictwa Pascal, autorka zaprezentowała 18 grudnia w Centrum Informacji Turystycznej w Słupsku. – Chciałam zmierzyć się z próbą stworzenia nowej definicji przewodnika turystycznego, w którym zawarte będą nie tylko miejsca, ale też ludzie i aktywności – wyjaśnia.

Nie bój się latać

Podróżować można różnie, np. zwiedzać miejsca, ale nie zwracać zbytniej uwagi na ludzi. – Ja ich zaczepiam, zawsze – śmieje się M. Stefańczyk. – Najciekawszymi postaciami, jakie spotykam, są zawsze lokalni patrioci, ludzie, którzy są zwariowani na punkcie swojego regionu. Oni w swojej miejscowości się rodzą, pozostają w niej i pracują. Mają najwięcej ciekawostek do opowiedzenia na jej temat i potrafią tę pasję przekazać innym. Właśnie z powodu takich zaczepek pani Magda usłyszała pewnego ranka od swojego męża: „Ubieraj się, lecisz paralotnią za 5 minut!”. To efekt jego rowerowej wycieczki w okolice nadmorskiego klifu w Dębinie koło Ustki i spotkania z instruktorem paralotniarstwa Waldemarem Janiszewskim.

Dziś pani Magdalena żałuje, że nie wskoczyła w dres i nie skorzystała z pomyślnych wiatrów, bo potem nie miała już dogodnej okazji do startu. – To był błąd, trzeba było się ubierać, nie myśleć za dużo – przyznaje. – Tego też się nauczyłam, podróżując: czasem trzeba wziąć głęboki oddech, nie wahać się, spróbować. W taki sposób dociera się do najciekawszych miejsc i historii. Wśród tych, które zechciała zaprezentować czytelnikom w „Sekretnej Polsce”, znalazły się – prócz dębińskich podniebnych lotów – także inne pomorskie atrakcje, np. miasto Słupsk i muzealna Zagroda Albrechta w Swołowie.

Nie strzelaj, rysuj

Choć autorka wylicza, jak wiele godzin spędziła nad redakcją poradnika, podkreśla, że nie był to czas spędzony w samotności. Towarzyszyli jej pełni pasji bohaterowie. Jednym z nich jest poznanianka Justyna Wojnowska, która na kartach „Sekretnej Polski” zniechęca turystów do strzelania fotek w trakcie zwiedzania. Zamiast tego proponuje... własnoręcznie wykonane rysunki. – Justyna przekonała mnie, że nie ma ludzi, którzy nie potrafią rysować. Przeciwnie, że to sama przyjemność siąść sobie ze szkicownikiem na rynku jakiegoś miasta i spróbować przyjrzeć się ratuszowi, kamienicom, pomnikowi. Spróbować zbadać je uważnie – opowiada Magdalena Stefańczyk. Wyjaśnia, że taka forma poznawania miasta, zwana urban sketching, opiera się na spędzaniu czasu w grupach. Można skrzyknąć się na takie spotkanie przez internet, umówić się np. przed Spichlerzem Richtera w Słupsku i rysować go. Dopiero później chwyta się za aparat, z tym że po to tylko, aby sfotografować własne szkice i umieścić je w mediach społecznościowych. To przyczynek do rozmów, poszerzania warsztatu i wiedzy na temat architektury.

Nietypowe może być również samo przemieszczanie się. Z takim nieoczywistym środkiem transportu autorka spotkała się za sprawą Janusza Demkowicza, pasjonata, który namawia turystów do podróżowania po Bieszczadach drezynami rowerowymi. – Pomysł kompletnie szalony, a okazał się sukcesem. Drezyny jeżdżą pomiędzy małymi wioskami i animują lokalną przedsiębiorczość – wyjaśnia autorka i podpowiada pomysł na biznes turystyczny. Jak podkreśla, „Sekretna Polska” nie jest przewodnikiem wrzucanym do plecaka obok prowiantu, ale takim, który kupuje się przed zimą, by zaczytywać się w nim długimi wieczorami i snuć plany na wiosnę. – To przewodnik praktyczny. Chodzi o to, by zainspirować się do różnych aktywności, a potem ruszyć w Polskę – mówi. – To nieprawda, że w Polsce nic się nie dzieje. Wszędzie się coś dzieje, tylko od nas zależy, czy z tego skorzystamy. Nudzą się tylko nudni ludzie.