Trochę łaciny dla okrasy

Krzysztof Błażyca

publikacja 30.09.2018 06:00

W czasach świetności w Polsce było ponad 12 tys. cystersów. Ich tutejsza historia zaczęła się w Jędrzejowie, gdzie 800 lat temu habit przywdział m.in. biskup krakowski Wincenty Kadłubek.

Jędrzejowskie opactwo  dało początek cystersom  w Polsce. Pierwsi zakonnicy przybyli tu z Morimond  we Francji. henryk przondziono /foto gość Jędrzejowskie opactwo dało początek cystersom w Polsce. Pierwsi zakonnicy przybyli tu z Morimond we Francji.

Przez wieki zakon wydał ponad 800 świętych i błogosławionych, 3 papieży, 6 kardynałów i około 600 biskupów. Obecnie na całym świecie jest ok. 2,5 tys. cystersów. – Najmocniej rozwijają się w Wietnamie, Korei. To nowe zaczyny Kościoła. Są już 3 kongregacje. W nowicjacie jest tam po 100 osób. W Polsce zakonników mamy ok. 140 – mówi opat jędrzejowskiej wspólnoty o. Edward Stradomski.

Jędrzejów to najstarsze opactwo cysterskie na ziemiach polskich. Zostało ufundowane w 1140 r. Klasztor powstał jako 21. filia francuskiego klasztoru w Morimondzie, skąd mnisi przybyli do Polski, do ówczesnej targowej osady Brzeźnica (dziś Jędrzejów). Tędy wiódł jeden ze szlaków bursztynowych oraz droga na wschód – via Andreovia.

– Kiedyś byliśmy zakonem typowo kontemplacyjnym. Teraz obsługujemy parafie i szkoły. Życie zakonne zmieniło się, ale zasady pozostają te same. Żyjemy wedle reguły ora et labora. Składamy ślub stałości miejsca. Kto wstępuje, spędzi w jednym klasztorze całe życie – dodaje opat.

Początek zakonowi dał św. Robert, benedyktyński mnich, który po reformie zakonu w 1094 r. zapragnął powrotu do pierwotnej reguły. W 1098 r. we francuskiej miejscowości Cîteaux (łac. Cistercium) wraz z kilkunastoma braćmi założył pierwszy klasztor cysterski. Dał on początek czterem kolejnym: La Ferte, Pontigny, Clairvaux i Morimond. Z nich zakonnicy rozpoczęli tworzenie filii w Europie. – Dziś po dawnej świetności Cîteaux pozostała tylko część biblioteki. W Morimond ocalał kawałek fasady, a w Clairvaux jest obecnie więzienie – mówi opat.

Św. Bernard i króliki

W historię cystersów barwnie wpisuje się postać św. Bernarda z Clairvaux. To dzięki niemu w Europie powstało ponad 300 klasztorów cysterskich. Jego siostra Humbelina założyła natomiast w 1125 r. żeńską gałąź zakonu.

– Od początku wszystkie kościoły cysterskie były pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Bernard z Clairvaux był Jej wielkim piewcą. Jemu przypisuje się autorstwo modlitwy „Pomnij, o najświętsza Panno Maryjo” ­– mówi o. Jakub, oprowadzając po klasztorze. Cystersem jest od 10 lat. Wcześniej skończył studia z języka rosyjskiego biznesu. – Czasem ludzie myślą, że do klasztoru przychodzisz, jak nie wiesz, co z życiem robić. A przecież każdy z nas miał różne perspektywy rozwoju. Ale powołanie wzięło górę. Moje narodziło się w Moskwie – mówi.

Twierdzi, że życie zakonne poznasz naprawdę, kiedy dopiero go spróbujesz. – Albo wejdziesz we wspólnotę, albo to nie dla ciebie. Wyobrażenia są inne niż zderzenie z codziennością. Po modlitwach trzeba np. pomóc krowie przy ocieleniu czy szuflować zboże. To uczy pokory i szacunku do pracy.

Podkreśla znaczenie wspólnoty. – Żyjesz w jednym miejscu do końca dni. To zawsze wyzwanie. Ale znamy się. Możemy liczyć na siebie nawzajem.

Czasem ludzie pytają: „Dlaczego do klasztoru?”. – Odpowiadam pytaniem: „A dlaczego małżeństwo? I dlaczego akurat ta żona czy ten mąż?”. Powołanie jest tajemnicą, jak mówił Jan Paweł II. Ten dar trzeba pielęgnować i rozwijać. Bo można go też zmarnować – uważa.

Najmłodszy jest tu brat Bazyli. Pełen entuzjazmu. Zajmuje się gospodarstwem. – Dlaczego cystersi? Dzięki modlitwie i pracy. O to mi chodziło. Krótki sen i zgrzebny strój – śmieje się. – To zafascynowało.

W Jędrzejowie jest od 5 lat. Już po ślubach wieczystych. Dogląda inwentarza. To jego zadanie. – Tu macie jałowice, a tam „młodzież”. Wszystkich krówek jest 6, świnek ok. 30. I jeszcze 40 kur. A dalej króliki…

Jak mówi, był „wychowany od małego w duchu modlitwy i pracy”. Z małej wsi obok Łopuszna. – Trzeba to kochać. Jak człowiek kocha to, co robi, jest szczęśliwy.

Pierwszy kontakt z cystersami nawiązał miesiąc przed wstąpieniem. – Przyjechałem na rekolekcje. Po tygodniu zdecydowałem się zostać. Szybka decyzja? ­­– śmieje się.

Stałość miejsca pasowała. I to, że bracia są jak rodzina. – Bracia to nie koledzy, lecz bracia. Nie umiem ubrać tego w słowa – przyznaje.

Zdecydował, że pozostanie bratem. – Kapłaństwo to duża odpowiedzialność przed Bogiem i ludźmi. A ja chciałem po cichutku pracować. Praca uświęca. Jest nas czterech braci.

Skąd imię zakonne Bazyli? – Jest świętym na Wschodzie i Zachodzie. Napisał regułę dla mnichów. Na nim wzorował się św. Benedykt. Dlatego wziąłem go za patrona – mówi.

Otwieranie trumienki

Jędrzejowskie opactwo od wieków jest miejscem kultu bł. Wincentego Kadłubka. W 1210 r., jako biskup krakowski, dokonał konsekracji klasztornego kościoła. 8 lat później, za zgodą papieża, porzucił biskupstwo i wstąpił do monasteru. – Kadłubek związany jest z 3 obecnymi diecezjami. Z sandomierską, gdzie się urodził, z krakowską, gdzie był biskupem, i z kielecką, do której należy Jędrzejów. Ale jego kult się rozszerza. Relikwie są w Stanach Zjednoczonych, na Białorusi, w Norwegii i Francji. Mamy je w ponad 100 kościołach w Polsce – mówi o. Wiesław Kundera, cysterski proboszcz parafii pw. Wincentego Kadłubka, stworzonej przy klasztorze.

Parafię erygował w lipcu 1913 r. biskup kielecki Antoni Łosiński. W tym czasie nie było tu cystersów. Kasata jędrzejowskiego zakonu miała miejsce w 1819 roku. Do 1863 r. byli tu franciszkanie reformaci, a gdy i oni zostali usunięci przez carskie władze, w klasztornych murach powstało rosyjskie seminarium nauczycielskie. Do końca II wojny światowej pracowali tu księża diecezji kieleckiej. Cystersi powrócili do Jędrzejowa we wrześniu 1945 roku.

– Na początku ten klasztor był matką dla innych polskich klasztorów. A potem córka, czyli opactwo w Szczyrzycu, gdzie nie było kasaty, stała się matką dla Jędrzejowa. Wróciliśmy tu dzięki staraniom bp. Kaczmarka. Dziś już mamy 3. pokolenie mnichów – mówi o. Edward.

W minionym tygodniu w Jędrzejowie świętowano 800. rocznicę wstąpienia do zakonu bł. Wincentego Kadłubka. W klasztorze spędził 5 lat. Zmarł 8 marca 1223 roku. – Tu biskup został zakonnikiem, tu umierał w opinii świętości, tu ludzie wypraszali łaski i tu został wyniesiony na ołtarze – opowiada o. Wiesław.

1 stycznia 2016 r. klasztorny kościół uzyskał rangę sanktuarium. Wincenty Kadłubek został współpatronem diecezji kieleckiej i patronem Jędrzejowa. – Stąd relikwie poszły w Polskę i świat. Kult jest wielki. Ludzie wierzą w cuda przez wstawiennictwo błogosławionego. A przekazy mówią nawet o wskrzeszeniu umarłej dziewczynki – mówi proboszcz.

Główne relikwie znajdują się w posrebrzanej i pozłacanej trumience. Natosmiast duży kawałek kości umieszczony jest w relikwiarzu w kształcie ręki trzymającej kwiat róży. Relikwiarz ufundował w 1917 r. Stefan Wielowiejski. Do tej pory miało miejsce 9 pobrań relikwii. Ostatnie w 2016 roku. – Pobierania relikwii dokonuje się podczas Mszy Świętej. Obecni są m.in. biskup, lekarz i opat. Lekarz wybiera odpowiednią kość, którą się dzieli. Potem trumienka ze szczątkami jest plombowana – tłumaczy o. Jakub.

Po śmierci Kadłubka, w 1223 r., ciało złożono w krypcie pod prezbiterium. – Jak pisze Długosz w „Liber beneficiorum”, gdy za przyczyną Kadłubka rozwiązywały się pewne sytuacje, a ludzie przychodzili, składali kwiaty i palili świece, postanowiono szczątki wyciągnąć. Po otwarciu trumny ciało okazało się nienaruszone, a w kościele unosił się zapach kwiatów. To legenda – opowiada o. Jakub.

Po złożeniu ciała w bocznej części kościoła z czasem uległo ono rozkładowi. W 1764 r., kiedy miała miejsca beatyfikacja, szczątki złożono do metalowej trumny. – Dziś jest w niej jeszcze jedna, szklana, oplombowana. Oprócz szczątków znajdują się tam wszystkie dokumenty z poprzednich pobrań relikwii – dodaje o. Jakub.

Zakonnicy przypominają o fakcie, że to właśnie Wincenty Kadłubek wprowadził w Polsce zwyczaj wieszania wiecznej lampki przed tabernakulum. – Tą pierwszą zawiesił w katedrze na Wawelu. I zwyczaj rozprzestrzenił się na wszystkie kościoły w Polsce. Słynął z wielkiego kultu Najświętszego Sakramentu i do Matki Bożej.

Lekkie to nie jest

Kilkanaście lat temu w jędrzejowskim kościele odkryto resztki romańskich murów z 1110 roku. Zachowało się tzw. wejście opackie, którym opat i zakonnicy wchodzili do kościoła na modlitwę. W bocznej nawie znajduje się sarkofag kasztelana Pakosława z Mstyczowa z XIV w., jedynej świeckiej osoby pochowanej na terenie klasztoru, za zasługi dla zakonu. – Klasztor wciąż kryje dużo tajemnic i niewiadomych – przekonuje o. Jakub. Wskazuje na fresk nad ołtarzem. Jest na nim klasztor z opatówką, której już dziś nie ma.

W kościele znajdują się 3 krypty katakumbowe. Ta przed kaplicą ze szczątkami bł. Wincentego Kadłubka przeznaczona jest dla opatów. Na mosiężnej płycie jest herb opata Ziemnickiego z XVII w., okresu, kiedy zakonników było tu nawet 70.

Jędrzejowscy cystersi kilka razy dziennie spotykają się w kościele na modlitwie. – Do Soboru Watykańskiego II wszędzie obowiązywała łacina. U nas w klasztorze kultywowano ją jeszcze do 1985 r. – mówi o. Wiesław.

Przynosi pokaźnych rozmiarów łaciński brewiarz, z którego korzystali mnisi. To przedruk z 1925 roku. – Jeden taki służył kilku zakonnikom w czasie modlitwy. Lekkie to nie jest – podaje księgę oprawioną w skórę, okutą blachą. – Cztery takie były. Obecnie trzymamy je w archiwum, aczkolwiek zostawiliśmy sobie troszeczkę łaciny. Dla okrasy.

Dziś zakonnicy po łacinie modlą się porannym psalmem za zmarłych i w refektarzu przed posiłkami. Po łacinie odprawiają też kompletę. Od 2007 r. trwa renowacja jędrzejowskiego opactwa. Odnowione zostały m.in. freski. Są jak kronika dziejów klasztoru. Na jednym z nich Matka Boża przedstawia Zakon Cystersów Jezusowi.

– Na tym fresku w bramie widzimy jędrzejowski klasztor. Są na nim 3 wieże. Dziś mamy już tylko 2 – wskazuje ojciec Jakub.

Ołtarz główny jędrzejowskiego kościoła przedstawia scenę wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, której cystersi dedykują wszystkie swoje kościoły. – Na wzór jędrzejowskiego powstał ołtarz w bazylice na Jasnej Górze oraz u kanoników laterańskich w Mstowie. Różnią się gabarytami i figurami świętych – mówi o. Jakub.

Zagadką pozostaje figura nad ołtarzem. Czy jest to Wincenty Kadłubek, czy Bernard z Clairvaux? – Obaj są ukazywani z księgą. Mamy tu mitrę, a ona może odnosić się i do biskupstwa, i do opactwa. Niestety, archiwa, które mogłyby to wyjaśnić, utraciliśmy – dodaje zakonnik.

Do zniszczeń przyczyniły się m.in. grabieże za czasów potopu szwedzkiego oraz pożary z lat 1726 i 1800. W pierwszym spłonął kościół, w drugim archiwum i biblioteka, w której spoczywał m.in. list św. Bernarda do cystersów jędrzejowskich oraz oryginał „Kroniki Polski” mistrza Wincentego. •