Wyspa wiecznej wiosny

Piotr Legutko

GN 22/2019 |

publikacja 30.05.2019 00:00

Wiara mieszkańców Madery jest wciąż żywa, nienaruszona jak katedra z Funchal.

Na Maderze nie ma ani jednego meczetu, a 85 proc. mieszkańców to katolicy. piotr legutko Na Maderze nie ma ani jednego meczetu, a 85 proc. mieszkańców to katolicy.

Reklama tego miejsca mogłaby wyglądać tak: ekipa telewizyjna zaczepia na ulicy małżeństwo z dziećmi. Reporter pyta: – Gdzie chcieliby Państwo spędzić idealny urlop? Ona: – Nad morzem! Byle nie było za gorąco. On: – W górach, byle nie za zimno. Dzieci (przekrzykują się): – Muszą być baseny, kolejki linowe, boiska… Ona: – Żeby było zielono, wokół mnóstwo kwiatów, wodospadów. I dobra kuchnia. On: – Powinny być widokowe trasy nad przepaściami, klify, dzika przyroda, niedostępne zakątki… Reporter (odwraca się do kamery): – I to wszystko w jednym miejscu? Takie rzeczy są możliwe tylko… na Maderze.

W pajęczynie lewad

W tym roku mija 600 lat od odkrycia wyspy, a właściwie archipelagu kilku wysp, położonego tysiąc kilometrów od Lizbony. Wtedy to sztorm wyrzucił portugalskich żeglarzy na pięknej piaszczystej plaży. Dziękując Bogu za przeżycie, nazwali miejsce swego ocalenia „Porto Santo”. Madera, nazwa największej wyspy archipelagu, oznacza drzewo. Był to bowiem ląd bezludny, zalesiony i trudno dostępny. Wszystko zmieniło białe złoto, czyli trzcina cukrowa uprawiana na wyspie. I przyjazny ludziom klimat. Przez okrągły rok panuje tu wieczna wiosna. Zimą jest kilkanaście stopni, latem temperatura raczej nie dochodzi do trzydziestu.

Właściwie na Maderze jest kilka stref klimatycznych, choć wyspa ma 50 km długości, a szerokości niewiele ponad 20 km. W centralnej części są jednak prawdziwe góry, szczyty liczące ponad 1800 m n.p.m. Roślinność zmienia się dosłownie co kilka kilometrów. Na wybrzeżu uprawiane są jedynie bananowce, potem zaczynają się winnice, dalej już co tylko dusza zapragnie. Z ziemniakami zbieranymi trzy razy w ciągu roku włącznie.

Wyspa opleciona jest pajęczyną lewad, czyli kanałów transportujących z gór życiodajną wodę. Lewady to także fantastyczne trasy do wędrówek o łącznej długości 2 tys. km, które powstawały przez stulecia, łącząc zatomizowane społeczności. Kiedyś (zanim przekopano tunele) owa łączność była bardzo utrudniona. Dość powiedzieć, że w otoczonej górami Dolinie Zakonnic jeszcze w XX wieku mieszkali ludzie, którzy przez całe swoje życie nie widzieli oceanu.

Największa parafia na świecie

Nazwa Dolina Zakonnic może być myląca. Nie ma tam żadnego klasztoru. Nazwa wzięła się stąd, że na początku XVI wieku wyspę nękali piraci, a pozbawiona ochrony ludność uciekała w górskie doliny. W tej akurat skryły się klaryski, by wrócić do Funchal, gdy wybudowano tu twierdze obronne i osadzono wojskowe załogi. W dzisiejszej stolicy Madery można oglądać wybudowaną w 1514 roku katedrę, praktycznie w nienaruszonym od wieków stanie. Przed świątynią znajduje się pomnik Jana Pawła II, jedynego papieża, który odwiedził wyspę (w 1991 r.). Inny ślad polskiego świętego to jego… trzy siwe włosy. Relikwie trafiły do maleńkiej wioski Calheta w 2012 roku dzięki staraniom biskupa Funchal, w związku z otwarciem nowego kościoła. W połowie XVI wieku katedra była siedzibą chyba największej parafii na świecie. 31 stycznia 1533 roku została bowiem podniesiona do rangi archidiecezji metropolitalnej obejmującej swą jurysdykcją wszystkie kolonie portugalskie.

Najsłynniejszym miejscem kultu na Maderze jest jednak nie katedra, a sanktuarium maryjne na górze Monte. Maderczycy pielgrzymują tu nie tylko dla swojej Patronki (Nossa Senhora) i Jej cudownej figurki znajdującej się w ołtarzu głównym. To także miejsce wiecznego spoczynku Karola Habsburga, beatyfikowanego w 2004 roku przez Jana Pawła II. Miał być zgodnie z wolą aliantów królem Węgier, ale skończył właśnie tu, na wygnaniu. Był słabego zdrowia i zmarł w wieku zaledwie 34 lat. Umierał w opinii świętości, przynajmniej wśród mieszkańców wyspy.

Najdłuższy urlop marszałka

Polski ślad na Maderze pozostawił także Józef Piłsudski. Zimą 1930 roku właśnie to miejsce marszałek wybrał na swój wypoczynek. Najdłuższy w jego życiu, bo trwający ponad trzy miesiące. Do Gdyni Piłsudski powrócił dopiero 29 marca 1931 roku na pokładzie ORP Wicher. W Polsce tamta eskapada była głównie przedmiotem towarzyskich plotek (ze względu na towarzyszącą mu piękną lekarkę Eugenię Lewicką) oraz pretekstem do jedynej w swoim rodzaju akcji wysyłania marszałkowi kartek pocztowych z imieninowymi życzeniami, które całkowicie sparaliżowały pracę tutejszej poczty.

Tutejszy klimat musi i dziś służyć politykom. Mało kto bowiem wie, że Madera (od lat 70. XX wieku region autonomiczny Portugalii) dzierży swoisty współczesny rekord Europy w długości sprawowania wybieralnego urzędu. Alberto Jardim kierował tutejszym rządem nieprzerwanie przez 37 lat (od 1978 do 2015 r.). I był to z pewnością okres największego rozkwitu wyspy. W tym czasie – głównie ze środków europejskich – wydrążono na Maderze kilkadziesiąt tuneli, które dosłownie otworzyły tę wyspę dla turystów. Wyjątkowe jest także oddane 20 lat temu nowe lotnisko. Już lądując, trzeba się przygotować na mocne wrażenia, bowiem pas startowy został wybudowany nad oceanem, na 180 betonowych słupach.

Kończąc wątek polityczny, nie sposób pominąć Winstona Churchilla, który – jako emeryt – zakochał się w Maderze i bawił długo w miejscowości Camara do Lobos, zajmując się głównie… malarstwem, oraz... Ryszarda Petru, który postarał się o przyspieszoną polityczną emeryturę dzięki wyprawie na Maderę w szczytowym momencie okupacji polskiego sejmu przez posłów opozycji… Ale to już zupełnie inna historia.

Z czego słynie Madera?

Oczywiście z wina o tej samej nazwie, które nawet w wersji wytrawnej jest słodkie. Z dostępnej tylko tutaj (oraz w okolicy Okinawy) przesmacznej ryby o nazwie espada (czyli pałasz). Warto jednak najpierw ją spożyć, a dopiero potem zobaczyć złowioną, najlepiej na największym w Funchal targu. Wyglądem może bowiem odstraszać. Ów targ to także możliwość zobaczenia nieprzebranego bogactwa tutejszej flory. Zwłaszcza w maju, podczas trwającego przez miesiąc dorocznego święta kwiatów. Symbolem wyspy są strelicje, ale można tu spotkać prawdziwe cuda przywożone przez wieki przez żeglarzy z całego świata. Dotyczy to także owoców tropikalnych.

Oczywiście dumą Madery jest Christiano Ronaldo, prawdopodobnie najlepszy piłkarz naszych czasów, który ma w swoim rodzinnym Funchal pomnik, muzeum oraz sieć sklepów z odzieżą. Ale sukces Ronaldo nie jest dziełem przypadku. W najwyższej portugalskiej lidze grają aż dwie drużyny z Funchal (liczącego tylko150 tys. mieszkańców). To swoisty fenomen na wyspie, gdzie o prosty kawałek trawnika naprawdę niełatwo.

Z kolei Polska mieszkańcom Madery kojarzy się (poza Janem Pawłem II oraz Józefem Piłsudskim) z Władysławem Warneńczykiem. Ponoć miał on właśnie tu dokończyć swego żywota. Historyk Manuel Rosa utrzymuje, że nasz król uszedł z pola bitwy pod Warną, wyruszył incognito do Ziemi Świętej, a później trafił na Maderę, gdzie żył pod przybranym nazwiskiem jako Henryk Alemao. To zresztą postać historyczna. Co ciekawe, w spisanej w XVIII wieku historii Funchal pojawia się wzmianka, że Alemao był właśnie „polskim księciem pokonanym w bitwie pod Warną”. Mało tego, ów Alemao miał być ojcem Krzysztofa Kolumba. Dla nas to raczej bajka, ale tu – całkiem poważny kawałek tradycji. W porcie wciąż można oglądać wierną replikę okrętu Santa Maria, na którym Kolumb żeglował do swojej Ameryki.

Pod opieką św. Benedykta

Z jeszcze jednego powodu Madera to naprawdę niezwykłe miejsce na administracyjnej mapie Europy. Otóż nie ma tu ani jednego meczetu, zaś 85 proc. mieszkańców to katolicy. Dziś na wyspie prawie w każdej wiosce jest kościół. W większości to nowe świątynie, zapełniające się w każdą niedzielę. Wiara Maderczyków jest wciąż żywa, nienaruszona jak katedra z Funchal. Przykład? W 2010 roku wyspę nawiedziła gwałtowna powódź. Błotne lawiny spływające z gór niszczyły wszystko na swej drodze, między innymi malownicze miasteczko Ribeira Brava. W obliczu zagrożenia jego mieszkańcy – jak przed wiekami – modlili się o ocalenie, niosąc w procesji figurę św. Benedykta, patrona tutejszego kościoła pochodzącego z XVIII wieku. Zniszczenia materialne były ogromne, ale wierni i ich świątynia przetrwali kataklizm.•

Dostępne jest 15% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.