Dopalaczowa hydra

Jakub Jałowiczor

GN 8/2021 |

publikacja 25.02.2021 00:00

Sprzedawcy stają przed sądem. To jednak nie znaczy, że państwo znalazło sposób na dopalacze.

Za handel dopalaczami grozi kara do 12 lat więzienia. Mimo że przed sądy trafiają kolejni handlarze, biznes nadal się rozwija. Maciej Kulczyński /PAP Za handel dopalaczami grozi kara do 12 lat więzienia. Mimo że przed sądy trafiają kolejni handlarze, biznes nadal się rozwija.

W Sądzie Okręgowym na warszawskiej Pradze po raz 9. nie rozpoczął się proces Jana S., znanego jako „Predator” lub „Predek” i nazywanego przez media „królem dopalaczy”. S. od stycznia 2020 r. siedzi w areszcie, a wcześniej przez ponad rok się ukrywał, zaś strona jego internetowego sklepu już nie istnieje. Mimo to w sieci łatwo znaleźć reklamy promocji oferowanych przez „Predka” z okazji Bożego Narodzenia 2020 r. i walentynek 2021 r. – To walka z hydrą, której odrastają głowy – mówi o wojnie przeciw dopalaczom Dariusz Loranty ze Środkowoeuropejskiego Instytutu Badań i Analiz Strategicznych, były policjant.

Nowy biznes

Dopalaczami nazwano syntetyczne narkotyki, które pojawiły się w Polsce kilkanaście lat temu. Początkowo nie były zakazane, więc sprzedawano je jawnie w sklepach. Jak mówi prof. Mariusz Jędrzejko, dyrektor naukowy Centrum Profilaktyki Społecznej, pomoc osobom zażywającym takie substancje jest trudniejsza niż w przypadku dotychczas znanych używek. – Istnieją wypracowane metody działania w przypadku np. marihuany – mówi prof. Jędrzejko. – Człowieka, który zażywał amfetaminę, silny narkotyk, można czasem postawić na nogi w ciągu 5–6 miesięcy. Tutaj potrzeba nawet 2 lat.

Dostępne jest 15% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.