Czas się zatrzymał

Luis Ferreira

publikacja 03.06.2021 20:00

Zapach palonych kadzidełek hipnotyzował zmysły, a matowe oświetlenie przenosiło w równoległy świat, w który zanurzyłem się bez wahania...

Katedra Najświętszej Maryi Panny w Tui. Sevela.p / CC 2.0 Katedra Najświętszej Maryi Panny w Tui.

Katedra Najświętszej Maryi Panny w Tui wznosi się imponująco na placu San Fernando. Miałem wrażenie, że miejsce to jest obowiązkowym przystankiem każdego pielgrzyma. Tak jest po dziś dzień i z pewnością tak było również przez całe wieki pielgrzymowania do Santiago. Obserwując północną fasadę katedry, przekroczyłem tę cienką granicę pomiędzy przeszłością a teraźniejszością i ogarnęły mnie najdziwniejsze emocje.

Nie minęła chwila, jak wszedłem do środka. Tu poczułem spływający na mnie dziwny spokój i mógłbym przysiąc, że w tym momencie czas się zatrzymał. Zapach palonych kadzidełek hipnotyzował zmysły, a matowe oświetlenie przenosiło w równoległy świat, w który zanurzyłem się bez wahania.

– Dzień dobry – pozdrowił mnie człowiek siedzący na starym krześle obok drewnianego stołu. Drewno było ciemnobrązowe, z licznymi sękami. Na blacie leżały najróżniejsze foldery z informacjami na temat Tui i samej katedry.

– Dzień dobry – odrzekłem z uśmiechem, wracając powoli do rzeczywistości, jakbym powracał właśnie z podróży w czasie.

– Chciałby pan obejrzeć katedrę? – zapytał z sympatią. Był to człowiek w wieku jakichś pięćdziesięciu lat, o zapadniętej, szczupłej twarzy. Miał czarne włosy, gęste, dobrze widoczne brwi tego samego koloru i bardzo ciemne żywe oczy. 

– Może później... – odparłem, a mój wzrok, przyzwyczajony teraz do ciemnego wnętrza, przebiegał zakątki katedry.

– Dla pielgrzymów dwa euro – nalegał grzecznie mężczyzna.

– Myślałem o tym, by wrócić później.

– To najpiękniejszy zabytek artystyczny Tui.

– Wiem, i dlatego przyjdę później, jestem bardzo ciekaw – podkreśliłem jeszcze raz moją chęć powrotu i zwiedzenia tego miejsca.

– Wie pan już, że znajduje się w najstarszej części miasta? To jakby jego serce.

– Tak, zauważyłem to, gdy szedłem w tym kierunku.

– A wie pan, że kościół skonstruowany jest na dawnym grodzisku Tide, które istniało tu podobno jeszcze przed erą chrześcijańską?

Człowiek ten wydawał się być prawdziwą encyklopedią wiedzy. Wizyta byłaby na pewno interesująca, ale w tym momencie myślałem wyłącznie o kąpieli. Zawsze mogłem wrócić i posłuchać jego historii później.

– Ma pan może pieczątkę? – zapytałem, chcąc zarejestrować swoją obecność w tym miejscu i ruszyć wreszcie w kierunku schroniska. – Jasne!

Wręczyłem mu paszport, który powoli wypełniał się coraz większą ilością pieczątek. Teraz otrzymałem kolejną: kwadratową, niebieską, z rysunkiem katedry pośrodku i napisem Santa Iglesia Catedral Tui. Uśmiechnąłem się, gdy otrzymałem z powrotem mój paszport. Włożyłem go do nerki, poprawiłem plecak i pożegnałem się.

– Gdy będzie pan wychodził główną bramą, proszę się zatrzymać i popatrzeć na misterne szlify i krawędzie, które zostały ukończone w 1225 roku w czasach biskupa Estebana Egea. Jeśli lubi pan historię, proszę też pooglądać przepiękne rzeźby – dodał jeszcze mężczyzna.

– Oczywiście.

– Jeśli zwróci pan uwagę na archiwolty – są udekorowane pięknymi motywami kwiatów, które można odnaleźć na gotyckich portykach Galicji.

– To bardzo interesujące – wymamrotałem, okazując pośpiech (...) Wyszedłem na zewnątrz i natychmiast zostałem oślepiony przez słońce. Gdy mój wzrok przyzwyczaił się wreszcie do światła, zatrzymałem się przy portalu, by podziwiać kolumny. Po prawej stronie rozpoznałem postacie Mojżesza, św. Piotra i św. Jana Chrzciciela. Jednej z nich nie rozpoznałem, podobnie jak i czterech postaci po lewej stronie. Cofnąłem się kilka kroków, oparłem rękę na brodzie i przyglądałem się portalowi. Pod wpływem impulsu wróciłem do środka (...).

Rozejrzałem się i wziąłem głęboki oddech, wokół mnie rozchodził się zapach kadzidełka oraz wosku z zapalonych (...) świec. Światło promieniujące ze szklanych pojemników żółtego i czerwonego koloru tworzyło niesamowitą atmosferę. Drewniany posąg akolity opartego o kolumnę i trzymającego w rękach skarbonkę na ofiarę wydawał się ożywać.

Postanowiłem nie opuszczać tak szybko tego miejsca i zbliżyłem się do grupy słuchającej wyjaśnień na temat katedry...

*

Powyższy tekst jest fragmentem książki "Cisza kamieni". Autor: Luis Ferreira. Wydawnictwo: AA.

tui