Wrzuć grosika na busika

Agata Ślusarczyk

publikacja 15.12.2021 15:39

W zbiórkę na wieloosobowe auto dla dzieci z Domu Dziecka im. Matki Weroniki w Siennicy włączyła się okoliczna społeczność. Na licytacji można kupić domowe dżemy, ciasta, książki, a nawet… wymianę opon.

Wrzuć grosika na busika Agata Ślusarczyk/ Foto Gość Dzieci z Siennicy wystawiają na aukcję swoje prace. Nowym busem chciałyby pojechać już na ferie.

Siostry z Siennicy już raz pokazały, że potrafią zawalczyć o szczytny cel. Trzy lata temu hitem internetu był film z boksującymi zakonnicami, które trenowały formę przed czekającym je remontem prowadzonego od 25 lat Domu Dziecka im. Matki Weroniki. Teraz rozkręcają zbiórkę na nowego busa. Wieloosobowe auto potrzebne jest od zaraz, bo jak to w dużej rodzinie bywa - potrzeby też są duże.

- Zabieramy dzieci na wakacje, a w ciągu roku na różne wycieczki, jeździmy do lasu i nad morze. Kilka razy byliśmy także za granicą. Duże auto pomieści także dziecięce wózki, wejdą także narty, łyżwy i bagaże. Przydaje się także podczas przeprowadzki i na zakupy. Niestety nasz bus-staruszek ma już 16 lat i przejechał ponad 300 tys. km, pełnił także rolę kaplicy, w której podróżowała po dekanacie mińskim ikona Matki Bożej. Ze względu na zły stan techniczny nie nadaje się do użytku, a tym bardziej wożenia dzieci - wyjaśnia s. Anna Gadzała ze Zgromadzenia Sióstr Kapucynek Najświętszego Serca Jezusowego, dyrektor opiekuńczo-wychowawczej placówki.

Na początku listopada pod hasłem "Wrzuć grosika na busika” na portalu zrzutka.pl siostry uruchomiły zbiórkę na nowy samochód. Do zebrania jest 120 tys. zł. - Pomyślałyśmy, by dać także coś od siebie. W krótkim czasie na Facebooku założyłyśmy grupę "Licytacje dla Domu Dziecka w Siennicy «Wrzuć grosika na busika»”, na której zaczęłyśmy wystawiać na aukcję nasze przetwory i domowe ciasta. W inicjatywę bardzo szybko włączyli się okoliczni mieszkańcy, organizacje i prywatne firmy - mówi s. Anna.  

Wśród ponad 330 licytacji można było kupić ekologiczne, domowe przetwory z serii "wspomnienie lata” - słoiczek sałatki "po fińsku” został sprzedany za 180 zł, zestaw ozdobnych pierniczków za 150 zł, czy adwentowy wieniec z anyżem wylicytowany na kwotę 85 zł. Były także samodzielnie wykonane świąteczne ozdoby, naleśniki zapiekane z twarogiem i bitą śmietaną, włoska lazania, zrobiona na drutach czapka, czy książki z autografem Małgorzaty Terlikowskiej lub Agaty Puścikowskiej, różaniec z Medjugorja i Dzieciątko Jezus na sianku, a także usługi fryzjerskie, kosmetyczne, sesja świąteczna, karnet na zajęcia z jujitsu dla dzieci, naprawa roweru czy wymiana opon w mobilnym punkcie. W ten sposób udało się siostrom zebrać już ponad 95 tys. zł.

Czytaj dalej na następnej stronie >>

- Pewna pani z okolicy Mińska Mazowieckiego napisała, że upiecze ciasto na licytację i przyjedzie się z nami zapoznać. Niektóre wypieki zostały wylicytowane nawet za 1 tys. zł - mówi s. Anna.
W zbiórkę włączyli się także mieszkańcy domu w Siennicy, obecni i byli. Dzieci na aukcję wystawiają narysowane przez siebie prace: busika, księżniczkę czy owczarka niemieckiego, wychowanki - zestawy filiżanek i "misie-szumisie”.

Miejsce, w którym znajduje się Dom Dziecka ma także duże znaczenie dla lokalnej społeczności. Budynek, w którym mieści się placówka, powstał w latach 70. na miejscu spalonego kościoła. - Nie ma rodziny, która nie uczestniczyłaby w jego budowie. Na co dzień także doświadczamy wiele życzliwości i wsparcia. Nasze dzieci mają zniżki w przedszkolu, taniej możemy robić także zakupy w lokalnym sklepie. Podczas kwarantanny mieszkańcy przywozili nam skrzynki owoców. Często robią nam niespodzianki, na przykład na Wszystkich Świętych dzieci dostały słodycze i książeczki z życiorysami kanonizowanych - dodaje.

Dom Dziecka w Siennicy tętni życiem. Od rana słychać dziecięcy gwar podczas szykowania się do szkoły i przedszkola. Aktualnie mieszka tu 13 dzieci, najmłodsza, Kasia, ma roczek, a jej braciszek Kacper - trzy lata. Najstarsze chodzą do technikum. Na parterze w odremontowanym budynku znajduje się siedem pokoi dla dzieci, dla wychowawcy i małego dziecka, wspólna jadalnia i pomieszczenia dla gości, urządzone stylowo, kobiecą ręką.

Na piętrze, w pobliżu kaplicy, mieszka dziesięć sióstr. - Wieczorami swoje spotkania mają tu lokalne wspólnoty m.in. oaza, młodzież przygotowująca się do bierzmowania czy wspólnota małżeństw. W ciągu dnia przyjeżdża do nas wiele osób, by odebrać wylicytowane przedmioty - mówi s. Anna i zamieszcza na Facebooku zdjęcie, na którym w jej brązowy habit wtula się roczna Kasia. - To nasz mały skarb. Nie wyobrażam sobie życia bez dzieci. Wnoszą tyle radości - przyznaje s. Anna.