Europa potrzebuje wartości chrześcijańskich

KAI |

publikacja 26.02.2011 08:48

O chrześcijańskich korzeniach Europy, wspieraniu rodziny na kontynencie, o problemach imigracji i polityce zagranicznej Unii Europejskiej mówił włoskiej katolickiej agencji prasowej SIR przewodniczący Parlamentu Europejskiego, Jerzy Buzek. 28 lutego przyjmie go na audiencji w Watykanie Benedykt XVI.

Europa potrzebuje wartości chrześcijańskich Romek Koszowski/Agencja GN Jerzy Buzek, przewodniczący Parlamentu Europejskiego

Za KAI podajemy polskie tłumaczenie tej rozmowy:

SIR: Niemiecki papież i polski przewodniczący Parlamentu Europejskiego spotkają się w Watykanie. Będzie wiele tematów tego spotkania. Jakie zagadnienia zamierza Pan polecić uwadze Benedykta XVI? Co ma do powiedzenia lub o co może zapytać dzisiejsza Europa takiego człowieka wiary i kultury jak Joseph Ratzinger i Kościół katolicki?

– My, politycy w Europie, winniśmy raczej słuchać tego, co ma do powiedzenia człowiek wiary i kultury, jak Joseph Ratzinger. Poza wszystkim innym jest on nie tylko głową państwa, ale przede wszystkim najwyższym kapłanem Kościoła katolickiego: wspólnoty wierzących, która ukształtowała Europę. Same fundamenty Unii Europejskiej położyli chrześcijańscy demokraci, jak Schuman, De Gasperi i Adenauer, którzy czerpali natchnienie z nauczania Kościoła.

Unia Europejska uznaje w preambule swego traktatu założycielskiego kulturalne, religijne i humanistyczne dziedzictwo Europy za swoje źródło inspiracji. Jest oczywiste zarówno dla mnie, jak i dla każdego uważnego czytelnika, że chrześcijaństwo było najważniejszym źródłem inspiracji dla Europy. Również Traktat Lizboński tworzy podstawę prawną – po raz pierwszy – dla instytucjonalnego dialogu między Unią Europejską a wspólnotami religijnymi. Reprezentowałem już Parlament Europejski na takich spotkaniach. W ubiegłym roku prowadziliśmy dialog z przedstawicielami Kościołów – katolickiego, prawosławnych i protestanckich, jak również z judaizmem i islamem, na temat tego, jak UE może walczyć z ubóstwem i wykluczeniem społecznym.

Jako przewodniczącego Parlamentu Europejskiego spotkał mnie zaszczyt bycia przyjętym przez papieża Benedykta XVI. W okresie wielkich przemian w Europie i na świecie my wszyscy potrzebujemy jakiegoś ukierunkowania. Wschód i Zachód ostatecznie wzrastają razem. My w Europie zaczynamy znów oddychać dwoma płucami, jak o to prosił wielki Jan Paweł II w swym przemówieniu w Parlamencie Europejskim w Strasburgu w 1988 r. Gdy spotykają się papież z Niemiec i przewodniczący PE z Polski, możemy być wdzięczni za to, co udało się dotychczas osiągnąć.

Czeka nas jeszcze wiele nowych wyzwań. Jestem świadom tego, że być może jedną z najważniejszych trosk Kościoła katolickiego w naszych czasach są prześladowania chrześcijan na Bliskim Wschodzie. Jest to niepokój, który w wielkim stopniu podzielamy tu, w Parlamencie Europejskim i zachęcamy baronessę Ashton, nową wysoką przedstawicielkę UE do spraw zagranicznych, aby weszła na drogę konkretnych działań na rzecz obrony wolności religijnej.

Jakie są główne wyzwania, stojące dzisiaj przed UE? Czy są to te, w których chodzi o „więcej Europy”, większą integrację między narodami i państwami naszego kontynentu? I co Pan myśli w tym kontekście o narastaniu pewnych niepokojących zjawisk, jak populizm, nowe formy nacjonalizmu, ksenofobia?

– Dzisiejsza Europa musi znaleźć swoje miejsce w świecie. Warunkiem wstępnym w podjęciu tego wysiłku jest umocnienie naszej jedności i naszych osiągnięć gospodarczych, ale musimy iść dalej. Musimy wypełnić życiem Traktat Lizboński, zwłaszcza w dziedzinie polityki zagranicznej. Unia Europejska potrzebuje środków wystarczających do zapewnienia sobie właściwego miejsca w świecie, w którym coraz większe wpływy zdobywają takie wschodzące gospodarki, jak Chiny, Indie i Brazylia. Mówię o środkach zarówno politycznych, jak i budżetowych; państwa członkowskie winny mieć świadomość, że w ich własnym interesie leży umacnianie pozycji baronessy Ashton i zwiększanie budżetu UE na rzecz polityki zagranicznej. W rzeczywistości możemy zaoszczędzić pieniądze, jeśli dzielimy i wykorzystujemy razem nasze zasoby i nasze kompetencje. Razem możemy osiągnąć znacznie więcej na szczeblu międzynarodowym. Spójrzmy na przykład na politykę energetyczną UE, będącą jednym z moich priorytetów: jeśli wspieramy inwestycje europejskie na rzecz utworzenia prawdziwie kontynentalnego rynku energetycznego, będziemy również w stanie mówić jednym głosem o coraz bardziej konkurencyjnym międzynarodowym rynku nośników energetycznych. Tylko wspólnie możemy wpływać na międzynarodową odpowiedź na zmiany klimatyczne i ustalać na jednym poziomie cenę, jaką każdy obywatel ma płacić za elektryczność i paliwo. To jest to, co nazywam europejską wartością dodatkową.

Integracja europejska ma zawsze dwa wymiary: złączyć na nowo narody europejskie w jednej Unii i wspierać każdego obywatela w znalezieniu właściwego miejsca w zglobalizowanym społeczeństwie. Weźmy na przykład globalne wyzwanie migracji, europejskie wyzwanie starzenia się społeczeństw i miejscowe wyzwania rozpadu wspólnot – wszystkie one są wzajemnie ze sobą powiązane. Imigracja do Europy jest faktem i będzie wzrastać w najbliższych latach. Będziemy musieli znaleźć europejską odpowiedź na ten problem, ale nie powinniśmy zapominać o swoich zobowiązaniach wobec naszych rodzin i o społecznych powiązaniach każdej wspólnoty lokalnej. Mogą zrozumieć, że niektórzy obywatele czują się zagubieni w zglobalizowanym świecie, w którym decyzje, podejmowane po drugiej stronie naszej planety, mogą wpływać na nasze codzienne istnienie, gdziekolwiek żyjemy. W takim świecie, gdzie czas i przestrzeń wydają się być zawieszone, narastają pokusy obrony miejscowych tożsamości w uproszczony sposób. Nacjonalizm, ksenofobia i populizm są niektórymi z tych pokus. Musimy zwalczać te zjawiska, mimo poważnego traktowania trosk naszych obywateli.

W ostatnich miesiącach przy wielu okazjach wypowiadał się Pan na takie tematy bliskie ludziom wierzącym, jak wartości etyczne, wolność religijna, poparcie dla rodzin... Czy Europa polityczna, Europa Strasburga i Brukseli jest zainteresowana tymi zagadnieniami?

– Oczywiście, że tak. Są to zagadnienia, dotyczące ludzi, którzy nas wybrali. Wolność religijna jest jednym z najbardziej podstawowych praw człowieka, jednym z najgłębszych składników godności ludzkiej. Nie możemy milczeć, gdy ludzie są zabijani z powodu wiary, jaką wyznają, niezależnie od tego, czy są to chrześcijanie, muzułmanie, żydzi czy agnostycy. Nie można ignorować tego, co spotkało w ostatnich kilku latach wspólnoty chrześcijańskie na Bliskim Wschodzie. Nie chcemy pouczać innych krajów, ale musimy stanąć po stronie uciskanych i słabych. Winniśmy zagwarantować, aby chrześcijanie mieli przyszłość w tym regionie, aby mogli żyć pomyślnie, z godnością, a nie musieli uciekać, zwłaszcza że mieszkają tam od dwóch tysięcy lat.
 

Stwierdzenie to zakłada jednak, że sami winniśmy dawać przykład. Otrzymuję bolesne skargi z różnych stron Europy na to, jak są traktowani niektórzy imigranci. Jestem szczęśliwy, że przynajmniej w Rzymie muzułmanie mogą się modlić w pięknym meczecie, który odwiedzili w ostatnich latach Jan Paweł II i Benedykt XVI.

Wspomniał Pan również o wsparciu rodzin: jest to podstawowa sprawa dla nas w Europie. W Traktacie Lizbońskim UE wzmocniła zasadę pomocniczości, którą rozwinęła nauka społeczna Kościoła. Zgodnie z tą zasadą rodziny są samym sercem każdego społeczeństwa ludzkiego. Musimy je chronić i pielęgnować. W ramach ściśle wyznaczonych kompetencji w tej dziedzinie Parlament Europejski uczynił wiele dla poprawy warunków pracy ojców i matek. Tylko w ubiegłym roku PE przegłosował przedłużenie płatnego urlopu macierzyńskiego powyżej 14 tygodni, które były dotychczas minimalnym standardem. Rządy krajowe Unii nie osiągnęły jeszcze porozumienia w tej sprawie, ale mam nadzieję, że wkrótce to uczynią. W tym kontekście nie powinniśmy zapominać o zagadnieniu równych możliwości między kobietami a mężczyznami. Wyzwanie demograficzne, o którym wcześniej wspomniałem, nie jest jedynym powodem, dla którego powinniśmy wykorzystać szerzej zawodowy potencjał kobiet. Praca i rodzina nie mogą pozostawać w sprzeczności.

Często wspomina Pan o swoich korzeniach, o latach spędzonych w komunistycznej Polsce, o zaangażowaniu się w przywracanie wolności i demokracji... Jak w ciągu tych 20 lat zmieniła się Europa Wschodnia? Czy w Polsce, na Węgrzech, w Estonii bądź Bułgarii opinia publiczna nadal opowiada się za integracją z Unią? Czy ludzie skorzystali z przystąpienia ich kraju do UE? I czy UE mogłaby się jeszcze bardziej rozszerzyć w przyszłości? Jest przecież jeszcze pięć krajów, czekających na przystąpienie do Unii i szereg innych, stukających do jej drzwi...

- Gdy rozpoczynałem walkę o wolność w ruchu „Solidarność” 31 lat temu, nawet nie mogłem marzyć o tym, do czego to doprowadziło. Przeszło nasze najbardziej optymistyczne oczekiwania to, że walka ludzi o wolność zakończy się tak szybko sukcesem. Któż mógł pomyśleć, że Wschód i Zachód znów się zjednoczą? Któż mógł pomyśleć, że spadnie „żelazna kurtyna”? Osiągnęliśmy tak wiele w tak krótkim czasie. Dzisiaj jesteśmy wolni, nasz los jest w naszych rękach i jesteśmy dumni, że znów jesteśmy częścią wielkiej rodziny europejskiej. Rozszerzenie Unii Europejskiej zmieniło pomyślnie nasz kontynent w ciągu ostatnich 20 lat, a nawet wcześniej, jeśli uwzględnimy demokratyzację Grecji, Portugalii i Hiszpanii w latach osiemdziesiątych. Perspektywa rozszerzenia pomogła ustanowić trwały pokój na Zachodnich Bałkanach. Może istnieć jedynie jedna Europa dla wszystkich! Dzieje integracji europejskiej pokazały korzyści płynące z otwarcia i solidarności. Są to także podstawowe wartości dla chrześcijaństwa. Unia będzie nadal wzrastać w przyszłości i będziemy musieli znaleźć sposoby, aby to osiągnąć. Europa jest energiczna, żywotna i zmieniająca się. Jest projektem, który się buduje. Wszystkie kraje europejskie mają perspektywy przystąpienia do Unii, gdy będą gotowe.

Unia Europejska nie powinna być zamkniętą w sobie „twierdzą”, winna otworzyć się na granice globalne. Wzywali do tego także przy różnych okazjach papieże i inni przywódcy religijni. Przypadki Egiptu, Tunezji, Sudanu, Haiti, Iraku, Pakistanu, Bliskiego Wschodu ukazały to ostatnio z różnych punktów widzenia. Obecnie mamy wrażenie, że UE lękliwie zajmuje stanowisko gracza globalnego. Co Pan sądzi na ten temat?

- To bardzo ważne pytanie! Jak już mówiłem wcześniej, Europa musi znaleźć swoje miejsce w świecie. Nie chcemy już odgrywać jedynie roli tego, kto płaci, ale także chcemy być graczem. Przede wszystkim musimy znaleźć odpowiedź na rozwój wydarzeń u naszych bezpośrednich sąsiadów. To, co się dzieje w Tunezji, Egipcie i w całym świecie arabskim, są inspirującą nadzieją. Od pierwszej chwili udzielałem pełnego poparcia prawomocnym dążeniom ludzi. Jako sąsiedzi, przyjaciele i partnerzy musimy chronić kwiaty wolności. Musimy towarzyszyć ludziom Południa na długiej drodze do prawdziwej demokracji i rządów prawa, którą tak mężnie kroczą. Chcemy ułatwiać wolność i pomyślność w naszych sąsiednich krajach. W tym kontekście sprawą bardziej palącą niż kiedykolwiek przedtem jest określenie na nowo Europejskiej Polityki Sąsiedztwa, która obecnie nie stoi jeszcze na wysokości zadania. Podobnie jak w przypadku perspektywy rozszerzenia o europejskie państwa w okresie przemian, musimy nadać kształt propozycji partnerstwa, jaką mamy. Powołana ad hoc delegacja Parlamentu Europejskiego była pierwszą oficjalną misją z Europy, która odwiedziła Tunezję. Zebrała ona informacje i są przygotowywane następne kroki. Postanowiliśmy wysłać inną delegację do Egiptu. Parlament Europejski wezwał do globalnej konferencji dawców, aby pomagać i utrwalać młode siły demokratyczne u naszych sąsiadów.

I na koniec: gdybyśmy poprosili Pana o przesłanie jakiegoś orędzia dla młodych, co by im Pan powiedział?

– Nie traćcie ufności w dobro, które możemy zrobić. Nie traćcie nadziei, że może to być osiągnięte. Wy jesteście Europą, a my potrzebujemy, abyście wspierali Europę. Ufam, że będziecie potrafili zrobić to doskonale w przyszłości.

Rozmawiał: Gianni Borsa (SIR)