Jajka w wełnie, w wosku i papierze

Katarzyna Matejek

publikacja 31.03.2022 11:42

W sali wiejskiej w Dalęcinie przedświąteczna praca wre. Domy i stoły ozdobi rozmaite rękodzieło.

Jajka w wełnie, w wosku i papierze Katarzyna Matejek /Foto Gość Wiele osób zechciało poznać technikę découpage i cracle.

Stowarzyszenie Nasza Gmina od czterech lat inspiruje mieszkańców Dalęcina i okolic, a chętni na interesujące zajęcia przybywają nawet ze Szczecinka. W każdą środę można tu czegoś ciekawego się nauczyć: wykonywać ozdoby z filcu i materiałów naturalnych, piec chleb i pizzę, warzyć ser, szyć na maszynie. Dzięki działaniom stowarzyszenia licząca 150 mieszkańców wieś wzbogaciła się o boisko, teren rekreacyjny z siłownią, zaplecze krawieckie, artystyczne i kuchenne.

Jak wyjaśnia Edyta Wieleba-Matyśniak, prezes stowarzyszenia, w ramach trzynastego już projektu – pn. "Rozsmakowani w rękodziele" – panie i panowie ozdabiają jajka styropianowe techniką découpage. W poprzednich tygodniach powstały tu jajka zdobione wełną czesankową oraz woskiem, a także stroiki wielkanocne. W planach są też inne ozdoby świąteczne – koszyczki wielkanocne oraz filcowe kury i zające.

Découpage nie jest takie trudne. Bardziej cierpliwi próbują osiągnąć efekt cracle, czyli imitacji spękań na porcelanie. Jak jajka szlifować, pokrywać akrylem, nakładać fragmenty ozdobnego papieru, podpowiadała uczestnikom Anna Dzięcioł, kierownik filii w Turowie należącej do Środowiskowego Domu Pomocy w Gwdzie Wielkiej. – Rękodzieło wymaga dużo czasu i cierpliwości, ale to jest korzystne, służy odprężeniu, relaksowi – uważa pani instruktor.

Zofia Konieczna, która tydzień wcześniej uczyła bywalców świetlicy, jak pisać po jajkach woskiem, przyznaje, że ta tradycyjna metoda sprawiła uczestnikom sporo trudności. Zaledwie trzy osoby znały ją z dzieciństwa, pozostali robili pisanki po raz pierwszy. – Ale trzeba spróbować, by przekonać się, że każdy może sobie z tym poradzić – przekonuje pani Zofia. – To była też okazja do rozmów o dawnych czasach, tradycji. Fajnie wraca się do tych rzeczy.

Według niej szał na sklepowe ozdoby mija, ludzie chętnie tworzą je sami lub szukają takich na kiermaszach. Dlatego i Dalęcino wystawi swoje produkty na przedświątecznym kiermaszu w Połczynie-Zdroju.

Jak dodaje sołtys Dalęcina Zofia Atmanowicz, wioska zmienia się na lepsze, gdy ludzie mają okazję do regularnych spotkań. – To bardzo nas zintegrowało, widzimy że mieszkańcy chętnie przychodzą tu i to niekoniecznie, by coś zrobić, ale żeby pobyć z innymi, wypić herbatę, porozmawiać – mówi. Jak zaświadcza, przekłada się to na inne aktywności – ludzie przychodzą także wtedy, gdy trzeba wieś posprzątać, gdy jest jakaś potrzeba lub wydarzenie.

Wśród uczestników warsztatów są też uchodźcy z Ukrainy – pani Marina z 8-letnim synem Sławkiem. Do Dalęcina przyjechała z rodzicami i ze wzruszeniem mówi o sytuacji w ojczyźnie. Potem przyznaje, że polubiła polskie zwyczaje. – U nas też malujemy jajka na święta, ale każdy robi to sam, w domu. Nie ma czegoś takiego jak tu, że spotykacie się razem, w dużym gronie, jest wesoło, miło. Bardzo mi się to podoba – mówi Ukrainka.