Jasny punkt odniesienia

Marcin Jakimowicz

GN 24/2022 |

publikacja 16.06.2022 00:00

Biel habitów, jasne wapienne skały. „Bardzo podoba mi się porównanie Skałki do cichego miejsca w środku huraganu” – słyszę w klasztorze, w którym paulini modlą się od 550 lat i noszą buty o rozmiar za duże.

– Jan Długosz napisał w dekrecie, że mamy podnieść podupadające sanktuarium. Udało się, bo z Jasnej Góry trafiła tu najlepsza ekipa – opowiada przeor i rektor seminarium o. Mariusz Tabulski. – Jan Długosz napisał w dekrecie, że mamy podnieść podupadające sanktuarium. Udało się, bo z Jasnej Góry trafiła tu najlepsza ekipa – opowiada przeor i rektor seminarium o. Mariusz Tabulski.
Roman Koszowski /Foto Gość

Rozlało się na dobre. Na sparzony słońcem Kraków wylały się wiadra deszczu. Na tle szaroburości nieba klasztor świecił z daleka. Przypominał dom zbudowany na skale, który przetrwa niejedną nawałnicę.

Ojciec Michał Legan (w czasie naszej rozmowy został nowym kierownikiem Redakcji Audycji Katolickich TVP): – Pamiętam, jak przez całe studia chodziłem na spacery wzdłuż Wisły po to, aby przysiąść na murku i z dystansu obserwować ciekawy rytuał, który każdego dnia rozgrywał się na Skałce. Bracia klerycy przechodzili ekipą na posiłki z seminarium do klasztoru, a potem wracali. Do dziś widzę ich radosne twarze, ten rozgadany, dyskutujący, żartujący przemarsz kilkudziesięciu uśmiechniętych chłopaków. Te obrazy były dla mnie ważne w momencie rozeznawania powołania i pytania o to, co dalej. Pokazywały żywy, młody Kościół, ludzi, którzy odnaleźli się w swoim powołaniu. ​

Ojciec, prać?

​A jak bracia mają na obiad buraczki, to co wtedy? Przecież tego nie da się wyprać! – Wszystko da się wyprać – nie ma wątpliwości pani Agnieszka, która od kilkudziesięciu lat pracuje na Skałce. – Tylko trzeba mieć sposoby. Świetnie działa na przykład wyszorowanie takiej plamy płynem do mycia naczyń – dodaje. Nad nami powiewa las pachnących wypranych habitów…

Rocznica za rocznicą. Niedawno paulini świętowali jubileusz 750. rocznicy śmierci bł. Euzebiusza, eremity, który przypomina braciom w białych habitach o ich pierwotnej miłości, a dziś obchodzą jubileusz 550 lat wiernej obecności na krakowskiej Skałce. Mijamy tablicę: Monasterium Ordinis Sancti Pauli Primi Eremitae fundatum ab Joanne Długosz AD 1472. Po raz pierwszy poznałem ten klasztor od kuchni, gdy przed laty przygotowywałem książkę „Radykalni”. Muzycy, którzy dotąd omijali szerokim łukiem podobne świątynie i niespodziewanie odkryli swe zakorzenienie w Kościele katolickim, czuli się tu jak w domu. Wówczas po raz pierwszy spoglądałem na Kraków z okien Skałki.

Nie od wielkiego dzwonu

Zazwyczaj słyszymy o niej przy okazji słynnej majowej procesji z Wawelu do grobu Stanisława ze Szczepanowa. Tu został ścięty 11 kwietnia 1079 roku, a wedle Wincentego Kadłubka miecz trzymał sam Bolesław Śmiały. Barwna procesja znana jest nie tylko w Galicji, ale i w całej Polsce. Przez wieki pielgrzymowali tu królowie, kanclerze, hetmani i książęta. A dziś? Wycieczka za wycieczką, meleks za meleksem. Paulini nie mogą narzekać na brak roboty. Nic dziwnego: to jeden z najpiękniejszych zespołów architektonicznych miasta. Schodzimy do krypty. Asnyk, Wyspiański, Długosz, Malczewski, Miłosz… Co ich łączy? Leżą na krakowskiej Skałce. „Chciałbym mieć tyle pieniędzy, ile zapłacą za mój pogrzeb” – miał zażartować Karol Szymanowski, zmagający się często z problemami finansowymi. Nie przeliczył się. Pożegnanie kompozytora „Harnasiów” było imponujące. Podobnie jak urządzony pół wieku wcześniej pogrzeb zmarłego w marcu 1887 roku w Genewie Józefa Ignacego Kraszewskiego, który zamienił się w prawdziwą narodową manifestację. Pisarza, który pozostawił po sobie 600 tomów książek i opracowań, żegnał potężny głos królewskiego „Zygmunta”. Tym razem nie chcę opisywać Skałki od strony grobów. Interesuje mnie tętniący życiem klasztor i jego codzienność „nie od wielkiego dzwonu”.

– Kawy? – pyta przeor i rektor seminarium o. Mariusz Tabulski. – Czasami żartuję, że gdyby wyrzucili mnie z zakonu, to znalazłbym pracę w kilku zawodach. Nauczyłem się tu prania, prasowania i maglowania (nowicjat!), strzyżenia (zazwyczaj sami zajmujemy się fryzjerstwem, choć oczywiście zanim doszliśmy do wprawy, na początku były rany kłute na dłoniach) i parzenia kawy dla gości. Całkiem niezłe doświadczenie zawodowe.

Żeberka zamiast daktyli

Choć nie trafiliśmy na pobliską Pustynię Błędowską, ale spacerujemy po osiadłym na mokradłach klasztorze, jesteśmy na pustyni. To właśnie samotność była pierwszą miłością paulinów. Nieprzypadkowo klerycki zespół, który gra w gmachu tutejszego seminarium, nosi nazwę Vox Eremi.

Wchodzimy przez portal, który zdobi herb zakonu: kruk z bochenkiem chleba, dwa lwy i palma. Paulini od 1472 roku starają się żyć, naśladując Pawła z Teb – pierwszego pustelnika. Żywił się daktylami i połówką chleba, którą, jak głosi tradycja, codziennie przynosił mu kruk. Gdy był bliski śmierci, odwiedził go św. Antoni, a tego dnia kruk przyniósł im cały bochenek. Dziś na obiad inne menu: pyszne żeberka, pieczone ziemniaczki z kminkiem i sałatka. Palce lizać. Ile kilogramów ziemniaków dziennie idzie na obiad? 15, 20 – słyszę znad garnków od uwijających się przy kuchni.

Skałka, Jasna Góra. Skąd te wysokościowe odniesienia? Może to duchowe odwołanie do węgierskich gór Pilis, których najwyższy szczyt ma zaledwie 756 metrów, ale na nizinie jest czytelnym punktem odniesienia? Tam rodził się zakon. Tam osiadł, zrezygnowawszy z kościelnych zaszczytów, Euzebiusz, wokół którego skupili się eremici. Pewnego dnia ujrzał w wizji mnóstwo małych płomieni, łączących się w jeden wielki ogień. Poszedł za tym obrazem. Na schodach mijamy brata Jakuba. Student trzeciego roku wie sporo o ogniu, bo zanim wstąpił do paulinów, ukończył szkołę strażacką.

Mecz Polska –reszta świata

Dziś pół tysiąca paulinów pracuje w 70 domach zakonnych na niemal wszystkich kontynentach. Na samej Jasnej Górze mieszka ponad 100 braci. A na Skałce? – Niemal 40 seminarzystów i 60 braci. Dziś ekipa seminaryjna przypomina Kościół powszechny, więc zamiast „Maryjo, Królowo Polski” powinniśmy śpiewać „Maria Regina Mundi” – uśmiecha się ojciec Mariusz. – Są bracia z Nigerii, Kamerunu, RPA, Białorusi, Ukrainy, Chorwacji, Słowacji.

Zerkam na boisko położone między seminarium a sanktuarium – można organizować mecze Polska–reszta świata.

Cztery razy w tygodniu bracia spotykają się rotacyjnie na całonocnej adoracji Najświętszego Sakramentu. Trwają wtedy sam na sam z Jezusem. Co ciekawe, to nie jest punkt obowiązkowy, ale ich deklaracja! Przychodzą chętnie, a potem punktualnie wstają na wykłady. Dzień rozpoczyna się w seminarium o 5.50, a w klasztorze 20 minut później.

W kapturze do trumny

Skończył się obiad. Paulini ze śpiewem na ustach wychodzą z refektarza. Maszerują w stronę kościoła. Na głowach mają kaptury. – Dwa razy używamy kapturów – słyszę na Skałce. – Zawsze w czasie modlitwy i gdy kładą nas do trumny.

– Zakorzenienie w modlitwie to nasze DNA – nie ma wątpliwości o. Tabulski. – Choć przychodzący do seminarium ze słowem „paulini” kojarzą raczej rysy na ikonie Matki Boskiej Częstochowskiej, potem odkrywają pustelnicze korzenie zakonu. Historia naszego zgromadzenia jest burzliwa, tak jak pełna dziejowych zawirowań była historia Węgier czy Rzeczpospolitej. Dotknęły nas pożary, kasaty, różne kryzysy, ale, co ciekawe, zakon nigdy się nie podzielił. Bywaliśmy niemal doszczętnie zniszczeni, ale później Bóg odradzał nas z popiołów. Tu, na Skałce, modlimy się nieprzerwanie od 550 lat. Sprowadził nas z Jasnej Góry kanonik krakowski, słynny kronikarz Jan Długosz. „Jest niedaleko miasta Krakowa na nieco wystającej skale kościół okrągły, z białego kamienia wymurowany, poświęcony świętemu Michałowi i Aniołom, z jeziorkiem” – notował, zaznaczając, że przed przyjęciem chrześcijaństwa Polacy tu „bałwanom swym ofiary i kadzidła składali”. Gotycki kościół pod wezwaniem Michała Archanioła i Stanisława Biskupa przetrwał do 1733 roku, a potem zdewastowaną świątynię rozebrano. Na jej miejscu stanął jasny barokowy kościół; dziś punkt obowiązkowy wycieczek.

Buty o rozmiar za duże

– W dekrecie Długosz napisał, że mamy podnieść pod- upadające sanktuarium – opowiada przeor. – Udało się, bo z Jasnej Góry trafiła tu najlepsza ekipa. Dwunastu braci. Długosza zachwyciło to, że jesteśmy zakonem pasyjnym, skupionym na męce Jezusa (a zatem będziemy dbali o miejsce męczeństwa), a jednocześnie otwartym, wychodzącym do innych. To moje trzecie podejście do Skałki. Najpierw trafiłem tu jako seminarzysta, później wychowawca, a teraz jako przeor i rektor seminarium. Za każdym razem postrzegam to miejsce inaczej. Za każdym razem wydawało mi się, że decyzje były zaskakujące, na wyrost, ale jak powiedział ostatnio jeden z naszych braci, Pan Bóg daje nam buty o rozmiar za duże, abyśmy dorośli do zadania, które nam przygotował. Gdy buty zaczynają idealnie pasować, znowu następuje zmiana.

22 czerwca, w rocznicę erygowania klasztoru przez bp. Jana Rzeszowskiego, rozpoczną się uroczystości jubileuszowe. Potrwają do 30 września, a towarzyszyć im będzie wystawa „Na właściwym miejscu”. Trudno o lepszy tytuł.

Skończyło lać. Widać pierwszych spacerowiczów. – W porozumieniu z zarządem Zieleni Miejskiej otworzyliśmy dla zwiedzających naszą klasztorną łąkę – opowiada o. Tabulski. – Przychodzi mnóstwo matek z małymi dziećmi, wiele Ukrainek. Mówią, że czują się tu bezpiecznie. À propos bezpieczeństwa: po 24 lutego seminarium stało się punktem relokacyjnym, a klerycy podzielili się na trzy grupy i służyli uciekającym przed wojną. Kobiety trafiały tu z traumą, bo rosyjska propaganda straszyła, że w Polsce mogą zostać… zgwałcone. Musiały to przepracować w sobie, by nabrać zaufania.

Jaki kolor kojarzy się nam ze Skałką? Oczywiście biel, związana z odcieniem wapiennej skały, co nasuwa nazwa tego miejsca, ale przede wszystkim z barwą paulińskiego habitu, słyszę w klasztorze. – ​​Podoba mi się porównanie Skałki do cichego miejsca w środku huraganu – podsumowuje o. Michał Legan. – Dookoła rozpędzony, szalony, głośny Kraków – i Skałka: wyciszenie w samym środku tej zawieruchy. Tu naprawdę można wziąć głębszy oddech, zatrzymać się w gonitwie i „przenieść się” do miasta sprzed najazdu turystów, gdy Kraków był miejscem stu kościołów i klasztorów. Skałka to żywe miejsce, nie relikt. Krakowowi potrzeba takich świętych miejsc.•

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.