Mała wieś z wielką historią

Grażyna Myślińska

GN 28/2022 |

publikacja 14.07.2022 00:00

Narew jest w tym miejscu szeroka na ponad 100 metrów i przecina parafię w Zambskach Kościelnych na dwie części. Co roku rzeka staje się główną bohaterką obrzędu święcenia wody.

Pod czujnym okiem ratowników dwie łodzie wyruszyły na rejs  po Narwi, w czasie którego ksiądz proboszcz Michał Lemański dokonał poświęcenia rzeki. GRAŻYNA MYŚLIŃSKA Pod czujnym okiem ratowników dwie łodzie wyruszyły na rejs po Narwi, w czasie którego ksiądz proboszcz Michał Lemański dokonał poświęcenia rzeki.

Sforsowanie rzeki to poważne przedsięwzięcie. Dlatego mieszkańcy wsi należących do parafii, zarówno tych lewobrzeżnych – którzy w drodze na nabożeństwa Narwi forsować nie muszą, jak i dwóch prawobrzeżnych: Gnojna i Przeradowa, oddzielonych od parafialnego kościoła i cmentarza rzeką, sprawę corocznego święcenia Narwi traktują z należytą powagą. Tegoroczna uroczystość święcenia wody w Narwi odbyła się 25 czerwca na niedawno zrekultywowanej łące na wysokim brzegu rzeki, która pełni też funkcję pola namiotowego, mówiąc Himilsbachem – „w pięknych okolicznościach przyrody”, dzień był bowiem ciepły i słoneczny. – Jeszcze dwa lata temu ten sąsiadujący z plebanią plac był zarośnięty krzakami – opowiada ks. proboszcz Michał Lemański, który objął parafię w 2020 roku. – Z pomocą parafian i Urzędu Gminy w Obrytem chaszcze zostały wycięte, a teren wyrównany koparką, nawieziono ziemi i zasiano trawę. Plac został ogrodzony i powstało piękne miejsce z widokiem na Narew.

W uroczystość poświęcenia Narwi po raz pierwszy włączyła się Szkoła Podstawowa w Zambskach. Jest niewielka. Uczęszczają do niej 34 osoby. Uczniowie i Rada Rodziców mieli w tym działaniu pewien interes. Licząc na frekwencję i ofiarność uczestników uroczystości, panie z Rady Rodziców upiekły domowe ciasta. Dochód z ich sprzedaży został przeznaczony na zakup tablicy multimedialnej. Ciasta smakowały, trud został doceniony, udało się zebrać prawie 6 tys. zł i po wakacjach tablica będzie służyła dzieciom.

Kiedyś to było miasto

Finansowy efekt akcji z ciastami robi wrażenie, jeśli pamiętać, że Zambski Kościelne to niewielka, licząca 325 mieszkańców wieś koło Pułtuska, na obrzeżach Puszczy Białej. Mała wieś ma wielką historię. Pierwsza pisemna wzmianka o niej pochodzi z roku 1203. Zambski są w niej określone jako osada obronna kasztelanów pułtuskich przed najazdami Jaćwingów, Prusów i Rusinów.

Trudno uwierzyć, że Zambski były kiedyś miastem. Niezbyt długo, bo tylko półtora wieku, od roku 1428 do 1578. Przyćmił je pobliski Pułtusk. Zambski to najstarsza parafia na tym terenie. Pracowali tu benedyktyni, a pierwszy kościół istniał najprawdopodobniej już w XI wieku. Na miejscu obecnej świątyni wcześniej były trzy drewniane kościoły. Obecny, murowany, wzniesiono na początku XX wieku. 9 maja 1909 r. jego konsekracji dokonał bp Antoni Julian Nowowiejski. Zaledwie sześć lat po konsekracji, w 1915 r., kościół został poważnie uszkodzony w następstwie działań wojennych. Po odbudowie wkrótce przyszedł rok 1939. Świątynia była punktem strategicznym w tej okolicy, dlatego została zniszczona. Straty były tak wielkie, że zastanawiano się, czy warto ją odbudowywać. Tej pracy jednak podjął się i ludzi podnosił na duchu ówczesny proboszcz ks. Karol Korzyb.

Pamięć Września 1939

Święcenie rzeki to niejedyna uroczystość, na którą warto się wybrać do Zambsk Kościelnych. We wsi kultywowana jest pamięć bitwy o przeprawę przez Narew, stoczonej przez polskich żołnierzy we wrześniu 1939 roku. Polscy żołnierze z 5 Pułku Piechoty Legionów im. J. Piłsudskiego „Zuchowaci” 6 i 7 września wielokrotnie odpierali niemieckie ataki. Najeźdźcom sprzyjał niski stan wody, który ułatwiał forsowanie Narwi. 8 września obrońcy, którzy utrzymali swoje pozycje, otrzymali jednak rozkaz odwrotu w kierunku Wyszkowa. Na polu bitwy pod Zambskami pozostawili ciała ponad 300 poległych. Po wojnie spoczęli oni w zbiorowej mogile na parafialnym cmentarzu. Pamięć o tych wydarzeniach żyje jeszcze wśród najstarszych mieszkańców okolic. W chwili wybuchu wojny mieli po 13, 14 lat. Na wojnie stracili krewnych i przyjaciół i niejednokrotnie sami otarli się o śmierć. Wydarzenia te na zawsze utkwiły w ich pamięci.

Jan Kurowski mieszkał w położnym naprzeciwko Zambsk Przeradowie. Kilkaset metrów od wsi była przeprawa przez Narew, stanowiła więc punkt strategiczny. Zaraz na początku września starsze rodzeństwo Jana, siostra i dwóch braci, uciekło za Narew, w kierunku Obrytego. Inni młodzi ze wsi też uciekali za rzekę. On został z rodzicami pilnować gospodarstwa. Pierwsi Niemcy dotarli tu w nocy z 5 na 6 września 1939 r. – Mama czuwała całą noc – wspominał Jan Kurowski. – W pewnej chwili usłyszała na drodze takie tup, tup. Wyjrzała przez okno i zobaczyła siedmiu Niemców, jak jechali na koniach. Rankiem było już ich całe morze. Nigdy nie widziałem takiej ilości wojska: piechota, motocykle, różne pojazdy. Wszyscy szli w kierunku przeprawy na Zambski. Bardzo się ich baliśmy. Jakby któryś wszedł do naszego domu, tobym chyba zemdlał ze strachu. Na naszym podwórku stała studnia, widać ją było z drogi. Niemcy byli spragnieni i przyszli do nas się napić – opowiadał Jan Kurowski.

6 września rozpoczęły się walki o przeprawę. Polscy żołnierze znajdujący się na wzgórzach od strony Zambsk nie zdążyli się okopać. – Niemcy strzelali do nich jak do kaczek – wspominał pan Jan. – Dużo ich wtedy zginęło. Pochowani zostali na cmentarzu w Zambskach, chyba ze trzystu ich leży w tym grobie. Ludziom we wsi żołnierze niemieccy nie dokuczali mocno. Raz tylko nas zaczepili. Szli drogą, a my z chłopakami im się przyglądaliśmy. Na głowach mieliśmy czapki szkolne z przyczepionymi orzełkami. Jeden z Niemców podszedł do nas i oderwał nam te orzełki.

Druga niedziela września od lat poświęcona jest pamięci obrońców przeprawy przez Narew. W rocznicę tych wydarzeń w Zambskach odbywają się uroczystości. Od kilkunastu lat ich elementem jest historyczna rekonstrukcja bitwy z udziałem Pułtuskiej Grupy Rekonstrukcji Historycznej 13 pułku piechoty. Rocznicowym obchodom towarzyszą także pokazy walk rycerskich, pokazy ratownicze, grochówka dla wszystkich uczestników i wspólne śpiewanie piosenek żołnierskich.

Zakochani w Kurpiach Białych

Sprawa „kurpiowskości” w ogóle, a więc także Zambsk Kościelnych, to delikatna kwestia. Na podchwytliwe pytanie, czym różni się Kurp od siekiery, prawidłowa odpowiedź brzmi, że siekierę trzeba ostrzyć, z Kurpiem zaś należy postępować odwrotnie. Choćby z tego powodu nie każdy chce się do kurpiowskiej tożsamości przyznawać. – Stosunek do Kurpiów jest taki zero-jedynkowy – albo ich się kocha, albo nie znosi – mówi ks. Michał Zadworny. Wikary z Obrytego, którego matka pochodzi z Kurpiów Zielonych, sam jest w Kurpiach Białych zakochany. W ludziach, obyczajach, folklorze i przyrodzie. Jest zdania, że to jedno z piękniejszych miejsc na świecie, a na pewno w Europie. Ksiądz Michał, który kilka lat spędził w hiszpańskich Pirenejach, ma skalę porównawczą, jego opinię należy zatem potraktować poważnie. – Jednym z piękniejszych wydarzeń jest odpust w naszym sanktuarium św. Rocha w odległym o 9 km od Zambsk Sadykrzu – mówi. – Takiej atmosfery, takiego piękna kurpiowskich strojów trudno doświadczyć gdziekolwiek indziej. To trzeba koniecznie zobaczyć i przeżyć. Zapraszam, to już wkrótce, bo 16 sierpnia.

Kurpiowskich korzeni nie ma Iwona Arak, która jest rodowitą warszawianką. Wraz z mężem ma działkę pod Zambskami. – To najpiękniejsze miejsce na ziemi – mówi z przekonaniem. Kupiliśmy tę działkę w 2000 roku i znaleźliśmy tu swoje miejsce. Cudowny krajobraz, wspaniali ludzie. To prawda, że Kurpie są nieufni, ale kiedy już kogoś poznają, to można na nich polegać – dodaje. Pani Iwona bierze udział w organizowaniu wszystkich uroczystości w Zambskach: święceniu Narwi, w rocznicowych obchodach wrześniowej bitwy. – Nie potrafię siedzieć bezczynnie i bez ludzi – mówi. – A dla tych ludzi i z tymi ludźmi naprawdę warto działać.

Swoich parafian nie może się nachwalić ks. Michał Lemański. – Są bardzo zaangażowani w sprawy naszej małej społeczności – opowiada. – Znakomici są strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Zambskach, Przeradowie i Gnojnie. Zawsze mogę na nich liczyć. Czy chodzi o udział w święceniu Narwi, uroczystościach rocznicowych, czy w asyście Grobu Pańskiego, nigdy nie odmawiają pomocy. Podobnie panie z Koła Gospodyń Wiejskich. Zawsze przygotowują posiłek dla uczestników Ekstremalnej Drogi Krzyżowej i pomagają przy innych okazjach. Właściwie to wszystkim mieszkańcom należą się podziękowania, choćby za utrzymanie kościoła, sprzątanie, remonty. Doskonale układa się też współpraca z władzami gminy i wójtem.

Zambski Kościelne to obecnie także miejscowość wypoczynkowa z wieloma trasami rowerowymi i miejscami do wędkowania. Posiadacze działek także angażują się w lokalne sprawy. – I nie jest prawdą, że wszyscy mieszkańcy stolicy stronią od udziału w nabożeństwach – zauważa ks. Michał. – W czasie wakacji w niedzielnych Mszach Świętych bierze udział dwa razy tyle uczestników co zimą, kiedy działki pustoszeją.

Z Warszawy do Zambsk Kościelnych jest około 80 kilometrów. Warto pojechać, zajrzeć do kościoła, odwiedzić żołnierską mogiłę na cmentarzu, posiedzieć na wysokim brzegu, popatrzeć na Narew i zadumać się nad historią tego miejsca.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.