Jedzie pomagać i umocnić się duchowo

Maciej Rajfur

publikacja 21.02.2023 18:53

Sylwia jedzie na Światowe Dni Młodzieży jako wolontariuszka. Jednak po podróży do Lizbony w lipcu oczekuje czegoś więcej niż zbierania doświadczeń.

Jedzie pomagać i umocnić się duchowo Maciej Rajfur /Foto Gość Dla Sylwii zbliżające Światowe Dni Młodzieży mogą być przełomowym wydarzeniem.

Sylwia Soja to nietypowa wolontariuszka, ponieważ biegle posługuje się językiem... koreańskim. Jak na polskie warunki, wciąż egzotycznym. We Wrocławiu mieszka od 5 lat. Pracuje jako tłumaczka języka koreańskiego. Studiowała koreanistykę. Wcześniej mieszkała nawet w Korei Południowej. Mówi dobrze także po angielsku. Zgłosiła się do wolontariatu w Lizbonie, by pomagać ludziom, ale także by umocnić swoją wiarę po przejściach.

Marketing szeptany

Ziarno ŚDM zasiała w sercu Sylwii jej najlepsza przyjaciółka, która uczestniczyła w zjeździe młodzieży z całego świata w Krakowie w 2016 roku.

– Nigdy nie byłam na takim wydarzeniu, a często w naszych rozmowach przewijał się ten temat. Przyjaciółka opowiadała jakieś ciekawe anegdoty, przypominały jej się często różne historie. Zawsze pozytywne. One wywierały na mnie duże wrażenie. I tym mnie zainspirowała. Pomyślałam, że mogę pojechać do Lizbony jako wolontariuszka – opowiada S. Soja.

W stolicy Portugalii ze swoim koreańskim może się przydać. Pielgrzymi z Korei zapowiedzieli swoją obecność, a w Europie niewiele osób zna ten język na dobrym poziomie. Sylwia mogła jechać jako uczestniczka, ale już wcześniej brała udział w różnych wolontariatach, także w Korei. Lubi siebie w tej roli. Ma zdolności organizacyjne.

– Myślę, że sprawdzę się w Lizbonie właśnie od tej drugiej strony. Mam nadzieję, że wyciągnę z tego wyjazdu jeszcze więcej, pomagając w takim charakterze. Poza tym nie byłam nigdy w Lizbonie i w Portugalii, jestem ciekawa tego miejsca – dodaje 32-latka.

Więcej niż wolontariat

Ale jest jeszcze drugie dno – może ważniejsze – portugalskiej przygody Sylwii. Wiarę w Boga wyniosła z domu. Jej rodzice są bardzo religijni. I ona sama również taka była. Jeździła na pielgrzymki, ale w pewnym momencie przeżyła kryzys, zawahanie. W 2015 r. przeszła traumatyczne przeżycie. Na szczęście z tej przykrej sytuacji wyniknęło coś dobrego.

– To negatywne doświadczenie mnie paradoksalnie wzmocniło i na nowo poczułam się katoliczką. Przeszłam już moment odejścia, ale na nowo odnalazłam Boga. Sądzę, że wyjazd na ŚDM pomoże mi utwierdzić się w wierze i wzrosnąć duchowo – mówi S. Soja.

O ŚDM słyszała same dobre rzeczy. Czuje, że potrzebuje tego wyjazdu z dwóch względów. Po pierwsze – wyrusza z konkretną misją pomocy uczestnikom Światowych Dni Młodzieży, ale będzie tam także dla siebie – by umocnić i rozwinąć się duchowo. Oprócz tego chętnie pozna ludzi z całego świata.

– Czeka mnie przygoda, którą – co widzę po mojej przyjaciółce – zapamiętuje się do końca życia. Nie mogę się doczekać. Mam nadzieję, że to zostanie ze mną już na zawsze – podsumowuje tłumaczka.

Nieprzypadkowi ludzie

Od grudnia prowadzona jest rekrutacja do wolontariatu na ŚDM w Lizbonie. Chętni spotykają się w różnych miastach w Polsce i biorą udział w rozmowach rekrutacyjnych. Jedno z takich spotkań odbyło się we Wrocławiu.

– Muszą to być osoby pełnoletnie, związane z Kościołem katolickim, czyli wierzące, świadome, że będą współpracować w dziele Bożym. Zachęcamy szczególnie tych, którzy mają za sobą uczestnictwo w ŚDM. Jesteśmy jednak świadomi, że ostatnie spotkanie odbyło się 4 lata temu w Panamie, a więc całe pokolenie liceum i technikum nam uciekło. Nie zamykamy zatem drzwi przed tymi, którzy jadą na tę imprezę po raz pierwszy – mówi ks. Tomasz Koprianiuk, dyrektor Krajowego Biura Organizacyjnego Światowych Dni Młodzieży.

Wolontariat podczas ŚDM jest związany z logistyką. To kierowanie ruchem, obstawienie np. lotniska, miejsc spotkań, dojazdów, skrzyżowań. Drugi obszar to biuro – chodzi o przyjmowanie zgłoszeń, odbieranie i odpisywanie na maile, obsługa punktów informacyjnych. Kolejny aspekt dotyczy kwestii transportowych, zaangażowania wprost fizycznego, np. pomocy przy przenoszeniu różnych rzeczy.

– Wolontariusz będzie miał dostęp do przestrzeni niedostępnych dla uczestników, dlatego musi być to osoba sprawdzona. To człowiek, którego my rekomendujemy. Powinien na miejscu spełnić oczekiwania – zaznacza kapłan.