Bóg zatroszczy się o wszystko. Nawet o kawę

Karolina Pawłowska

publikacja 26.07.2023 21:15

Nie mają ze sobą pieniędzy, telefonów ani zapasów. Kurs ich marszruty wyznacza modlitwa na rozstajach. Ośmiu ewangelizatorów (i osioł) ruszyło głosić Boże miłosierdzie.

Bóg zatroszczy się o wszystko. Nawet o kawę Karolina Pawłowska /Foto Gość Tym razem ewangelizatorów z Karawany Bożego Miłosierdzia można wypatrywać na południu diecezji.

Kłapouch Olaf przyciąga uwagę nie tylko najmłodszych. Także dorośli chcą pogłaskać czworonożnego pielgrzyma i zrobić sobie z nim zdjęcie. Ale i pozostali członkowie Karawany Bożego Miłosierdzia budzą zaintrygowanie w kolejnych miejscowościach diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, które znajdą się na ich trasie. Swoim zaufaniem Bogu dają świadectwo, że Ojciec Niebieski zatroszczy się o wszystko. O jedzenie, o nocleg, a nawet o filiżankę kawy zaserwowaną na jednym z podwórek.

– Marzyłam o kawie! I ledwie zdążyliśmy wyjść w drogę, a już Pan Bóg mi ją zapewnił – śmieje się Kasia Ciesielska, gdy gospodyni od progu zaproponowała aromatyczny napój ewangelizatorom.  

W tym roku Karawana Bożego Miłosierdzia będzie miała na diecezjalnych drogach i dróżkach trzy odsłony.  Pierwsza, licząca osiem osób ekipa, wyruszyła dzisiaj z sanktuarium w Skrzatuszu.

O to, dokąd idą, nie ma co pytać, bo sami jeszcze tego nie wiedzą. Na każdych rozstajach dopytują Boga o dalszy kierunek wędrówki, czekają na znak. Szukają go w ludziach i w Piśmie Świętym. Ile czasu spędzą w drodze?

– Tego też nie wiemy. Zaplanowaliśmy jedynie datę wyjścia – przyznaje z serdecznym uśmiechem brat Samuel.

– Chcemy głosić Jezusa. Mówić, jak jest dobry, wszechmogący i bliski. Takiego Boga doświadczamy i chcemy, żeby inni też takim Go spotkali. Boga, który troszczy się o wszystkie nasze sprawy, z którymi do Niego przychodzimy, kiedy robimy ten krok do życia z Nim w bliskości, w Kościele, w sakramentach świętych – zakonnik wyjaśnia prosty plan całej akcji.

Dla ewangelizatorów kilka dni spędzanych w drodze to doświadczenie dziecięcego niemal zaufania Bogu. Siostra Marta nie ukrywa, że uwielbia, gdy Bóg ją zaskakuje.

– Nigdy nie brakuje nam jedzenia. Spotykamy ludzi, którzy zaspokajają nasze podstawowe potrzeby. Nigdy się nie zdarzyło, żebyśmy nie mieli schronienia. Prosimy o wszystko, a Pan Bóg otwiera serca. On pisze nam plan. To wyzwalające. Człowiek uświadamia sobie, że niewiele potrzebuje. I za wszystko dziękuje – wyjaśnia, przywołując doświadczenia z poprzednich akcji.

Główną część ekipy głoszącej stanowią Bracia i Siostry Miłosiernego Pana, rodzina zakonna, która narodziła się w koszalińskim Domu Miłosierdzia. Dołączają do nich także osoby świeckie.

– Syn i mąż stwierdzili, że potrafię ich jeszcze czymś zaskoczyć – śmieje się Kasia. Kiedyś już robiła taki krok wiary, wybierając się bez pieniędzy do Włoch. Teraz wyruszyła w drogę, żeby jeszcze bardziej zaufać.

– Będę niosła w sercu szczególną intencję. Modlę się za kobiety osadzone w goleniowskim zakładzie karnym. Wiem, jak bardzo potrzebują Bożego Miłosierdzia. Wiem też, że z ciężkimi historiami życia, bardzo trudno im zaufać, że Bóg się o nie troszczy – wyjaśnia szczecinianka, dla której to pierwsza Karawana. 

Stanisław Filipiak z Szamotuł także po raz pierwszy dołączył do ewangelizującej w ten sposób ekipy. 

– Marzyłem o takim oderwaniu się od świata, nie opieraniu się na rzeczach, ale na Bogu. Że można nic nie mieć i… mieć wszystko. Chcę pogłębić swoją wiarę i zaufanie w Jego wolę – mówi pielgrzym.

Zdając się całkowicie na Opatrzność, ewangelizatorzy z Karawany będą głosić Boże Miłosierdzie. We wsiach, do których dotrą, będą się wstawiać za mieszkańcami i zapraszać ich do wspólnej modlitwy.

– Bóg was posłał i On się o resztę zatroszczy. A wy idźcie i mówicie, że znacie takiego Boga, który kocha. To wystarczy, Kościół ma tylko te jedną misję do spełnienia: nieść Jego miłość. Głosić Bożą miłość słowami i czynami. To wystarczy. Daj nam Panie najpierw Ciebie spotkać, uwierzyć i doświadczyć, że jesteś Miłosierdziem, a to ustawi nam właściwy cel i kierunek – mówił, posyłając ich w drogę skrzatuski kustosz, ks. Wacław Grądalski.