Błogosławiony Jan Paweł Wielki

Andrzej Macura

publikacja 01.05.2011 13:31

Tłumy, tłumy, tłumy. Jeśli ktoś miał wątpliwości jak świat sześć lat po śmierci postrzega Jana Pawła Wielkiego, teraz powinien się już ich pozbyć. Zadziwiające, jak powszechne jest wśród wierzących przekonanie, że w osobie papieża Polaka spotkali świętego.

Błogosławiony Jan Paweł Wielki Henryk Przondziono Agencja GN Błogosławiony jesteś umiłowany Papieżu Janie Pawle II, ponieważ uwierzyłeś. Prosimy, byś nadal umacniał z nieba wiarę Ludu Bożego.

Rzesze przez sześć lat przechodzące w modlitewnym skupieniu przed jego grobem mogły się wydawać wynikiem jakiejś zbiorowej histerii, która z czasem powinna zaniknąć. Nic takiego się nie stało. Ludzie cięgle pamiętają. I ciągle uważają go za świętego.

Noc wokół Watykanu przesiąknięta była atmosferą oczekiwania. Pozamykane ulice, pilnie strzeżone przez ściągnięte z całych Włoch służby porządkowe, pielgrzymi oczekujący na wejście na Plac św. Piotra. A potem wszystko ruszyło. Zanim jeszcze na dobre wzeszło słońce. Bo tego dnia – wbrew oczekiwaniom – nad Rzymem błękitne niebo. Ci, którzy mieli dość determinacji i szczęścia, dostali się na plac. Wielu pozostało na Via Conziliazione, i jeszcze dalej, wzdłuż Tybru, wokół Watykanu od strony stacji San Pietro. Nie brakowało i takich, którzy zrezygnowali z prób dostania się bliżej i beatyfikacyjną Mszę postanowili przeżyć przy którymś z telebimów rozstawionych dużo dalej, na Circo Massimo. Według szacunków rzymskiej policji wszystkich miało być dobrze ponad milion.

Na Placu św. Piotra wielu wielkich tego świata: prezydentów, premierów. Ale to nie oni byli tu dziś najważniejsi. Wśród pielgrzymów ogromna rzesza Polaków. Jeszcze nie tak niedawno skonsternowani słuchaliśmy doniesień o tym, jak mało pielgrzymów z Polski zgłosiło swoje przybycie. A tu proszę.  Nad via Conciliazione powiewają tylko polskie flagi. A jest ich niezliczona ilość.

Przed Bazyliką atmosfera wyczekiwania i modlitwy. Wielu patrzyło na film, który od kilku dni można było oglądać na telebimie umieszczonym na frontonie kolumnady Berniniego. Niby nic takiego, ale wielu ukradkiem ocierało łzy. Wzruszenia. Przed Mszą – modlitwa.  W święto Miłosierdzia Bożego właśnie do Bożego Miłosierdzia. A więc koronka. „Dla jego bolesnej męki miej miłosierdzia dla nas i świata całego” brzmi w różnych językach. Tylko ciągły warkot silników latających bez przerwy przez kilka godzin w okolicy helikopterów, zakłócał atmosferę święta.

Wśród wielu pielgrzymów – grupa z Marsylii. Dlaczego przyjechali? Bo cudem, który pozwolił na beatyfikację papieża było uzdrowienie francuskiej zakonnicy. „Kościół we Francji jest słaby i potrzebuje Orędownika takiego jak Jan Paweł II” – mówią Francuzi z Marsylii.

A potem się zaczęło. Benedykt XVI wjechał na miejsce celebracji i rozpoczęła się Eucharystia. Razem z papieżem celebrowali ją kardynałowie. Wyjątek uczyniono dla abpa Mieczysława Mokrzyckiego, wieloletniego sekretarza Jana Pawła II. Mitra i pastorał, których tego dnia używał ojciec święty, były często używane przez jego poprzednika, błogosławionego Jana Pawła. Podobnie kielich, który został użyty do sprawowania Eucharystii. 

Kardynał Agostino Vallini, wikariusz generalny diecezji Rzymu, prosząc oficjalnie papieża o ogłoszenie Jana Pawła II  błogosławionym, odczytał jego życiorys. Pewne sprawy w każdym życiorysie są oczywiste. Urodził się, przyjął święcenia, został mianowany. Ale nie wszystko. Wcześnie stracił rodzinę – matkę, a potem ojca i brata. Jakby Bóg chciał go przygotować na to, że jego rodziną ma stać się cały świat. Jego pierwszym kierownikiem duchowym była osoba świecka. Stąd jego dowartościowanie roli świeckich w Kościele. Spotkał się z o. Pio. Sensu podkreślenia tego faktu można się tylko domyślać. No i przypomnienie, że dla swoich uczniów był nie tylko nauczycielem, ale przewodnikiem duchowym i przyjacielem.

Kardynał Agostino Vallini, przypominał jego wizyty we wszystkich rzymskich parafiach, jego podróże apostolskie na wszystkie kontynenty. Przypomniał promulgowanie przezeń nowego, posoborowego Kodeksu Prawa Kanonicznego i jego odpowiednika dla Kościołów Wschodnich. Wyliczał jego encykliki i adhortacje. A ludzie klaskali dwa razy: kiedy wspomniał jego wybór na papieża i jego spotkania z młodzieżą. Dla zgromadzonych najważniejsze było więc, że był. I że był dla nich. Dla zwykłych ludzi.

A gdy papież ogłosił oficjalnie, że Jan Paweł Wielki jest już uznany za błogosławionego, i że jego wspomnienie obchodzone będzie 22 października, na placu wybuchły prawdziwe entuzjazm i radość. Rozległy się gromkie oklaski, a nad placem  długo powiewały flagi. Może dlatego potem poproszono wiernych w kilku językach, by do końca Mszy już tak ostentacyjnie nie okazywali swojego entuzjazmu. Co oczywiście nie przeszkodziło zgromadzonym pod koniec Mszy znów trochę pomachać. Ale wtedy zrobiło się biało-czerwono. Spełniło się oczekiwanie. Spełniło się to, o czym ogromna większość wierzących była  przekonana od dawna: Jan Paweł II był człowiekiem świętym.

Bardzo wzruszającym momentem celebracji było umieszczenie na ołtarzu relikwii Jana Pawła Wielkiego. Umieszczoną w relikwiarzu ampułkę z krwią Błogosławionego przyniosła do Benedykta XVI siostra Tobiana, ta która przez wiele lat posługiwała papieżowi w jego watykańskim mieszkaniu. A na ołtarzu ustawiła ją s. Marie Simon-Pierre, ta, która za jego wstawiennictwem doznała niezwykłej łaski uzdrowienia z choroby Parkinsona.

 „Już sześć lat minęło od dnia, w którym zebraliśmy się na tym Placu, aby celebrować pogrzeb papieża Jana Pawła II. Ból utraty był głęboki, ale jeszcze większe było poczucie jakiejś ogromnej łaski, która otaczała Rzym i cały świat: łaski, która była owocem całego życia mojego ukochanego Poprzednika, a szczególnie jego świadectwa w cierpieniu” – zaczął homilię papież. „Już tamtego dnia czuliśmy unosząca się woń świętości, a Lud Boży na różne sposoby okazywał swoją cześć dla Jana Pawła II. Dlatego chciałem, aby – przy koniecznym poszanowaniu prawa Kościoła – jego proces beatyfikacyjny przebiegał w sposób możliwie najszybszy. I oto nadszedł oczekiwany dzień; przyszedł szybko, ponieważ tak podobało się Bogu: Jan Paweł II jest błogosławiony” - powiedział. Po tych słowach brawa rozległy się nie tylko na Placu świętego Piotra, ale także w centrum prasowym, gdzie Benedykta XVI słuchali dziennikarze z różnych krajów.

Znamienne, że papież przypomniał też w homilii ten fragment testamentu Jana Pawła II, w którym odniósł się on do Soboru Watykańskiego II. „Pragnę raz jeszcze wyrazić wdzięczność Duchowi Świętemu za wielki dar Soboru Watykańskiego II, którego wraz z całym Kościołem – a w szczególności z całym episkopatem – czuję się dłużnikiem – czytał Benedykt XVI. „Jestem przekonany, że długo jeszcze dane będzie nowym pokoleniom czerpać z tych bogactw, jakimi Sobór dwudziestego wieku nas obdarował. Jako biskup, który uczestniczył w soborowym wydarzeniu od pierwszego do ostatniego dnia, pragnę powierzyć to wielkie dziedzictwo wszystkim, którzy do jego realizacji są i będą w przyszłości powołani. Sam zaś dziękuję Wiecznemu Pasterzowi za to, że pozwolił mi tej wielkiej sprawie służyć w ciągu wszystkich lat mego pontyfikatu". „Ale o jaką sprawę chodzi? – ciągnął Benedykt XVI. „Chodzi o to samo, co Jan Paweł II wyraził już podczas swej pierwszej uroczystej Mszy świętej na placu św. Piotra w niezapomnianych słowach: „Nie lękajcie się! Otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi!". To, o co nowo wybrany Papież prosił wszystkich, sam wcześniej uczynił: otworzył dla Chrystusa społeczeństwo, kulturę, systemy polityczne i ekonomiczne, odwracając z siłą olbrzyma – siłą, którą czerpał z Boga – tendencję, która wydawała się być nieodwracalna”

Po zakończeniu Eucharystii Benedykt XVI jako pierwszy poszedł oddać cześć wystawionym w Bazylice św. Piotra relikwiom – tak, teraz już relikwiom – Jana Pawła Wielkiego. Po nim zrobili to kardynałowie i inni wielcy Kościoła i świata. A potem uczcić je będą mogli wszyscy wierni.

Cóż powiedzieć? Najlepiej chyba to, co się stało podsumowuje ostatni fragment homilii Benedykta XVI: Błogosławiony jesteś umiłowany Papieżu Janie Pawle II, ponieważ uwierzyłeś. Prosimy, byś nadal umacniał z nieba wiarę Ludu Bożego. Amen”

Tak. Niech tak się stanie. Amen.