Nie taki Kryszna piękny…

Ks. Sławomir Czalej; GN 22/2011 Gdańsk

publikacja 26.06.2011 06:30

- Wiara w reinkarnację jest niebezpieczna dla humanizmu, a także dla sprawiedliwości społecznej - mówi s. Michaela Pawlik ze Zgromadzenia Sióstr Dominikanek Misjonarek Jezusa i Maryi.

Nie taki Kryszna piękny… ks. Sławomir Czalej/ GN Indie, stan Goa. Niewiele osób zafascynowanych hinduizmem ma świadomość, że odmawia on wszelkich praw tym, których Jezus nazywał swoimi braćmi najmniejszymi.

Trzecie w archidiecezji sympozjum poświęcone upowszechnianiu wiedzy o różnych zagrożeniach duchowych odbyło się 21 maja przy parafii NSPJ w Gdyni. Uczestniczyło w nim około 1000 osób! W tym roku było to już drugie sympozjum poświęcone tym zagadnieniom; pierwsze odbyło się 29 stycznia w auli Jana Pawła II w Gdańsku-Oliwie. Obydwa pod patronatem medialnym „Gościa Niedzielnego”.

Zagrożenia ciągle te same

– Inicjatywa narodziła się w Warszawie, w ramach XIV Międzynarodowych Targów Wydawców Katolickich w 2008 r. Samo spotkanie odbyło się w Galerii Porczyńskich i było pomyślane jako impreza jednorazowa – mówi ks. Grzegorz Daroszewski, znawca problematyki sekt i zagrożeń duchowych. Okazało się jednak, że zainteresowanie tematem jest olbrzymie. Jeszcze w tym samym roku odbyły się więc spotkania, m.in. w Gdańsku, Lublinie, Poznaniu, Krakowie, Białymstoku, Toruniu, Katowicach.

W tym samym też 2008 roku – świadomi zagrożeń, choć zupełnie niezależnie od inicjatywy warszawskiej - zaproponowaliśmy naszym czytelnikom rekolekcje wielkopostne pt. „Poznacie prawdę i prawda was wyzwoli”. Wtedy to m.in. o swojej „przygodzie” z reiki opowiadał śp. ks. Piotr Mazur, który przed laty sam padł ofiarą tej metody uzdrawiania. W gdańskim GN cyklicznie, zwłaszcza przed wakacjami, uwrażliwiamy rodziców i wychowawców, aby zachowali czujność wobec swoich dzieci i podopiecznych. Dlaczego? Otóż jakimś dziwnym trafem Trójmiasto i Pomorze są terenem corocznej ofensywy różnego rodzaju sekt i związków religijnych, które prowadzą tu swoją agitację. Odpowiedzią na takie działania była ogólnopolska konferencja, zorganizowana w 1997 r. przez śp. ks. Janusza Witkowskiego i jego środowisko skupione wokół Katolickiego Stowarzyszenia „Jezus Żyje”, o współczesnej promocji okultyzmu. Zapoczątkowała ona cykl konferencji poświęconych m.in. zagrożeniom ze strony radiestezji, astrologii i wschodnich sztuk walki, manipulacji psychicznej, intelektualnej i duchowej czy zagrożeniom rozwoju osobowości młodego człowieka. Pomimo śmierci ks. Janusza, w lipcu 2007 r., inicjatywy nie przerwano. Ostatnia konferencja odbyła się w ubiegłym roku. Warto podkreślić, że stałymi prelegentami, oprócz ks. Daroszewskiego, są m.in. o. Aleksander Posacki, jezuita, czy coraz częściej goszczący nie tylko w gdańskim GN nawrócony reżyser filmowy Leszek Dokowicz. Niedawno nasz tygodnik wydał płytę z jego najnowszym filmem pt. „Syndrom”.

 

Innych inicjatyw jest oczywiście więcej, ale nie chcąc zanudzać naszego czytelnika, zastanawiamy się jedynie, czy to wystarczająca liczba. I nie tylko dlatego, że co roku organizowane są w Trójmieście Bałtyckie Spotkania i Targi „Od wahadełka do gwiazd”. W tym roku można było w ich trakcie nie tylko kupić amulety czy magiczną biżuterię, ale również spotkać się z – nomen omen – „gwiazdami” telewizji ezoterycznej oraz ze „słynnymi wróżkami” Fatimą i Akimą. Imion i nazwisk, pewnie nie tylko ze względu na ochronę danych osobowych, wróżki nie podały. Gorzej jednak, gdy terapeuci związani z Gdańskim Centrum Informacji o Sektach i Nowych Ruchach Religijnych spotykają osobę, która będąc np. satanistą, nie wie, u jakich lekarzy może otrzymać pomoc.  Nie dziwi zatem fakt, że nie tylko podczas sympozjów i konferencji egzorcyści mają pełne ręce roboty…

Zanim Indie pokochasz

Pomijając prelekcje o. A. Posackiego SJ, egzorcysty z diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej ks. Antoniego Zielińskiego czy Leszka Dokowicza – nasi czytelnicy są w tej problematyce raczej zorientowani – warto przytoczyć kilka myśli z wystąpienia s. Michaeli. Przede wszystkim dlatego, że nie jest ona tylko teoretycznym znawcą zagrożeń z kręgu cywilizacji i religii hinduskiej. Zanim wstąpiła do zakonu, pracowała przez 13 lat w Indiach jako pielęgniarka, posługując najuboższym. W jaki zatem sposób wiara w reinkarnację zagraża sprawiedliwości społecznej? Siostra M. Pawlik posłużyła się następującym przykładem. Otóż pewnego razu przyszedł do niej mały chłopiec, który najadł się w dżungli trujących owoców. Okazało się, że był głodny, bo jego „pan” od kilku tygodni nie płacił mu za pracę. – Postanowiłam udać się do pracodawcy i upomnieć o zapłatę dla chłopca, tym bardziej, że konstytucja Indii zabrania wstrzymywania zapłaty. Ten odpowiedział mi, że konstytucją się w życiu nie kieruje, bo jest dziełem ludzi. Jego obowiązuje „odwieczne prawo  kosmiczne”, w znaczeniu prawa kastowego – wyjaśnia s. Michaela. Nie pomogło apelowanie  do sumienia. „Czy wiesz – zapytałam – że jeszcze trochę, a ten chłopiec umarłby z głodu?!”  „I co by się stało?! Byłby już noworodkiem w wyższej kaście! Taki im wcześniej umrze, tym dla niego lepiej! Po co go zatrzymałaś w tym podłym wcieleniu?!” – odpowiedział siostrze pracodawca.

Z podobną sytuacją spotkałem się także osobiście, gdy koło świątyni w Hampi – w południowym stanie Karnataka – kupiłem osobie chorej na trąd ryż z warzywami. Sprzedawca zadał mi podobne pytanie, patrząc na mnie co najmniej jak na dużego białego wariata. Mało go interesował fakt, że tuż obok jego stoiska umiera człowiek, który w dodatku nie miał palców u rąk i u nóg. Trędowaty jadł z liścia bananowca jak pies: wpierw pozbierał językiem upuszczone przeze mnie na ziemię nieliczne ziarna ryżu. Te wysypały mi się, gdy rzuciłem na miskę liść, tak aby nieszczęśnika nie dotknąć. Matką Teresą z Kalkuty, niestety, nie jestem…

Dzisiaj wielu ludzi z Europy czy USA zafascynowanych jest pięknymi hasłami o pokoju i sprawiedliwości głoszonymi przez wyznawców Kryszny czy Buddy. Tymczasem sama wiara w reinkarnację niesie ze sobą nie tylko zagrożenia społeczne, ale przede wszystkim duchowe. – Jest ona niezgodna z Objawieniem Bożym, czyli z Pismem Świętym – kwituje krótko s. Michaela. Ponadto może być objawem choroby psychicznej. – Wiara ta może wynikać z błędnych wniosków wyciąganych z doznań psychicznych. Takim doznaniem jest np. „cofanie się”, wędrówka po poprzednich wcieleniach… Zdarza się to zwykle przy rozszczepieniu jaźni, które jest doznaniem psychicznym występującym najczęściej w schizofrenii – wyjaśnia s. M. Pawlik.

Wiara w reinkarnację wiąże się często z okultyzmem, hipnozą, sugestią czy z praktykowaniem  jogi. Człowiek, który podąża tropem hinduizmu, zaczyna odchodzić – prędzej czy później – od Jezusa Chrystusa. Warto skonfrontować Jego nauczanie, chociażby naukę zawartą w ośmiu błogosławieństwach, z tą zawartą w starożytnych Wedach. – Do XIX w. istniała praktyka sati, czyli palenia wdów po śmierci męża. Dziecko traciło nie tylko ojca, ale i matkę – mówi pielęgniarka z Indii. Reforma z XIX w. zaczerpnęła z nauki chrześcijańskiej, określającej pozycję wdów, i to już od starożytności.

– Opowiadał mi pewien misjonarz, że jeszcze 50 lat temu w okolicach Rajapuru składano bogini Kali ofiary z dzieci. Tak było podczas epidemii cholery. Ich krew miała ułaskawić boginię – wyjaśnia. Warto jeszcze podkreślić, że sam wielki Mahatma Gandhi, chcąc ukrócić nieludzkie praktyki hinduizmu, opracował wraz z innymi postępowymi Hindusami tzw. neowedanty. Zawarte są w nich treści biblijne i chrześcijańskie, a niewielu Hindusów zdaje sobie sprawę, że ze starożytnymi okrutnymi Wedami mają one niewiele wspólnego. – Śmiem przypuszczać, że gdyby nie kontakt świata hinduskiego z chrześcijaństwem, tamte prawa obowiązywałyby do dzisiaj – twierdzi s. Michaela.

I może zamiast zakończenia. Pisałem ostatnio o pielgrzymce motocyklistów do Rzymu na beatyfikację Jana Pawła II. Otóż jeden z nich miał na szyi zawieszony amulet z Chin, z jakimiś literami. W drodze powrotnej uczestnicy zwiedzali Asyż. Stanęli także przed kościółkiem Porcjunkuli, za nawiedzenie którego można uzyskać odpust zupełny. Właściciel amuletu nie chciał wejść, twierdząc, że już dosyć kościołów zobaczył… W pewnym momencie, gdy stał u progu i wciąż się wahał, spadł jego chiński „medalik”. Trudno było uwierzyć, tym bardziej że był uwiązany grubymi rzemieniami. Po nawiedzeniu bazyliki mężczyzna zawiesił na szyi krzyżyk oraz postanowił przemodelować nieco swoje życie...