Jak zostać niegodziwcem?

Satan Asso

wydawnictwo.pl |

publikacja 02.07.2011 06:30

Myśl jedno, rób drugie. Inni zupełnie przestaną cię rozumieć. Prędzej czy później także sam przestaniesz się rozumieć.

Jak zostać niegodziwcem?

"Zwierzenia skruszonego diabła." Publikujemy fragment książki wydanej nakładem wydawnictwa Promic.

Receptariusz generalny - dla wszystkich

Zawsze porównuj się z innymi. To chwyt nader pożyteczny, a nawet niezawodny. Jeśli uznasz swoją wyższość nad kimś, będziesz nim pogardzał, jeśli niższość, ogarnie cię zawiść. W jednym i drugim przypadku poczujesz się źle i będziesz mógł nadal pielęgnować w sobie wielkie rozjątrzenie połączone z jeszcze większym niezadowoleniem.

Powtarzam: podsycaj pieczołowicie myśli negatywne, nawet te błahe (z pewnością nie zdążę na tramwaj, z pewnością złapię grypę, z pewnością obleję egzamin). W ten sposób nie tylko poczujesz się nieszczęśliwy, ale też niejedna z tych myśli stanie się rzeczywistością.

Darowanemu koniowi zagląda się w zęby. jeśli ktoś da ci prezent, zrób minę wyrażającą niezadowolenie; potem skrytykuj prezent i daj do zrozumienia, że nic ci po nim. Wystrzegaj się podziękowań. Mógłbyś zachęcić do ofiarowywania ci kolejnych prezentów.

Myśl jedno, rób drugie. Inni już zupełnie przestaną cię rozumieć. A także prędzej czy później - ty sam przestaniesz się rozumieć. Wówczas, nie oglądając się ani na innych, ani na siebie, będziesz mógł w całkowicie naturalny sposób postępować zgodnie ze swoimi najniższymi instynktami.

Jeśli ktoś robi coś dla ciebie, z pewnością kieruje się własnym interesem. Kiedy więc ty szkodzisz bezinteresownie, jesteś od niego lepszy.

Jeśli jednak musisz coś dla kogoś zrobić, postępuj tak, jakbyś najlepiej wiedział, co jest dla niego dobre, nie zaś kierując się jego prawdziwymi potrzebami.

Kiedy masz muchy w nosie, unikaj ich wypędzania. Niechaj sobie tam goszczą, i to jak najdłużej. W ten sposób zwykły odruch złości stanie się solidnym gniewem i będziesz mógł przez parę dni rozkoszować się swoim złym humorem.

Unikaj wszelkiego rodzaju śmiechu - poza uśmiechem ironicznym. Uśmiech to być może najgroźniejszy oręż, którym można wymóc na tobie popełnienie dobrego uczynku. Musisz przekonać się - chodząc, jeśli okaże się to potrzebne, na filmy amerykańskie - że uśmiech to zwykły skurcz mięśni twarzy, tak samo jak każdy inny grymas. Chcesz dowodu? Wyjdź na ulicę i uśmiechnij się do tego, do tamtego. Wezmą cię za wariata i kto wie, czy nie sprowadzą karetki pogotowia.

Ćwiczenie:

Znakomitym ćwiczeniem na co dzień jest stawać przed lustrem i notować w pamięci, jaki głupkowaty i tępy wyraz ma twoja twarz przy najmniejszej próbie uśmiechu; przeciwnie, jaka jest męska, interesująca, groźna, kiedy zaciskasz szczęki, patrzysz pochmurnie, marszczysz czoło i brwi.

Nigdy nic zniżaj się do proszenia o przysługę. Mógłbyś tym kogoś uszczęśliwić albo co gorsza uzyskać te przysługę.

Opłakuj rozlane mleko. Dzięki temu rozlejesz następne.

Pewien pisarz, mój śmiertelny wróg, napisał książkę zatytułowaną Tysiąc i jeden powodów, żeby żyć. W rzeczywistości żadnych takich powodów nie ma. Bądźże więc mężczyzną i wyjmij swój rewolwer z szuflady. Natychmiast powitam cię z wszystkimi honorami.

Buntuj się przeciwko bólowi. To doskonały sposób, żeby go wzmóc. Myśl o śmierci jako o czymś najokropniejszym, najbardziej niesprawiedliwym i przerażającym. W ten sposób w jednej chwili będziesz ją miał na karku. Stanie się tak, jak myślałeś.

Nie dziel cierpień bliźnich. Przeciwnie, ciesz się nimi. Ta sekretna radość na dłuższą metę zapewni ci taką elegancka, dyskretną opaleniznę, jaką mają chorzy na wątrobę.

Poszukaj pewników, tak jakbyś był na grzybach, chodząc to tu, to tam, ogarnięty narastającym lękiem, że ich nie znajdziesz. Z pewnikami jaskrawymi, hałaśliwymi, widocznymi na pierwszy rzut oka, jest jak z grzybami. Może nie będą najbardziej smakowite, ale za to zatrują ci życie.

Mów dużo i nigdy nie słuchaj innych. Bycie wysłuchanym i - co niewiarygodne - zrozumianym przynosi pożytek innym, którzy wtedy stają się w stosunku do ciebie istnymi wampirami. Aby tego uniknąć, trzeba koniecznie wyprzedzić przeciwnika, dosłownie wpychając mu słowa z powrotem do gardła. Jeśli jednak ktoś zdoła potem narzucić ci się ze swoją potrzebą pomocy i poufałości, w twoje wymuszone słuchanie wmieszaj starannie dobraną dawkę obojętności, apatii, senności. Ale jeśli chcesz być naprawdę niegodziwy w tym zakresie, wysłuchaj go z największą uwagą, z uwagą - pamiętaj! - całkowicie pozorna, jaką można osiągnąć, patrząc rozmówcy zastygłym spojrzeniem prosto w oczy i myśląc jednocześnie o czymś innym albo opuszczając współczująco głowę wspartą na palcu wskazującym i kciuku, by w tej postawie uciąć sobie drzemkę. Można to robić bezkarnie - oczywiście jeśli zabrać się do rzeczy umiejętnie. Zostać niegodziwcem jak się patrzy to nie dla każdego. Dużo łatwiej jest być przeciętnie dobrym. A mnie, prawdę mówiąc, nie robi to prawie żadnej różnicy.

Oto przykład człowieka nieźle zaawansowanego w niegodziwości. To ten, kto jest na noże z innymi, gdyż uważają go za tak odpychającego, za jakiego sam się uważa.

Unikaj dobrodziejstw, upominków, przysług - jeśli jesteś nimi obdarzany bez żadnych ubocznych myśli. Są to sprawy przykre, gdyż zmuszają do wdzięczności, a przynajmniej do jej udawania. A wdzięczność to złodziejka: zabiera ci coś należącego do ciebie. Kiedy jednak ktoś daje ci suknię, zabierz mu także płaszcz. Innymi słowy, jeśli musisz przyjąć wsparcie, niechże przynajmniej będzie ono kompletne, całkowite, bezwarunkowe. I żeby ten, kto raz ci pomógł, czuł się zobowiązany do pomagania ci zawsze, daj mu odczuć, że to jego spotyka szczęście, gdyż ma okazję ci pomóc, nie zaś ciebie, który otrzymałeś wsparcie. Chodzi przecież o wzniosły cel: pomagać dobrym jeśli rzeczywiście tego chcą - być jeszcze lepszymi, aby tym łatwiej stali się nędznikami.

Kto dobrze zaczął, dopiero zaczął. Wyobraź sobie, że zaczynasz źle. Lepiej wcale nie zaczynać, albo - jeśli to konieczne - pozwolić, żeby zaczęli inni. Ty zadowolisz się wydarciem innym owoców ostatecznego sukcesu.

Kiedy ktoś, choćby nawet przyjaciel, robi ci jakąś uwagę, natychmiast się obraź. Jeśli bowiem zaczniesz przyjmować uwagi, otworzysz bramy dla krytyki, sądów, ocen siebie i swoich czynów. To trochę tak, jakby otworzyć śluzę w tamie.

 

W rozwiązłości jesteśmy artystami. Jeśli będziesz ją ze wszystkich sił kultywował, całą rzeczywistość ujrzysz w szczególnym świetle, w tym świetle, które unicestwia wszelkie barwy miłości, zastępując je pięknym, czystym, realistycznym kolorem błota.

Otrzymałeś coś za darmo, każ sobie płacić. W innym razie jaka byłaby z tego korzyść? Jeśli ktoś ci coś ofiarował, musi ci za to jeszcze zapłacić.

Gromadź. Gromadź pieniądze, korki od butelek, zegary z kukułką, znaczki z Zanzibaru, haczyki na wędkę, lokomotywy, hełmy strażackie, piłki golfowe. Gromadzenie to przejaw doskonałego zdrowia psychicznego. Czyż nie zajmują się gromadzeniem mrówki, krety, świstaki i inne podobne bydlęta?

Oddawać się gniewowi to tak jak zażywać relaksującej kąpieli. Nieważne, że po twoim wybuchu furii inni będą przygnębieni, poniżeni, zniszczeni. Ważne jest tylko to, że teraz ty czujesz się dobrze. Jeśli nie masz powodu, żeby się złościć, zmuś się do tego. Oni nie zrozumieją, dlaczego wpadłeś we wściekłość, a przez to nabiorą dla ciebie wielkiego szacunku.

Nigdy nie używaj słowa „dziękuję”. Ludzie boją się dziękujących, gdyż spełniając jakiś dobry uczynek, na ogół nie czynią tego z rozmysłem.

Z tego oto powodu lepiej nie mieć czystego serca - Pismo Święte powiada: „Z całą pewnością pomrzemy, bowiem ujrzeliśmy Boga”, mówi też: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą”. Ja bym temu nie ufał.

Podczas zebrań spieraj się z wszystkimi. To najlepszy sposób, żeby ludzi miedzy sobą skłócić.

Niewiasto, jeśli jesteś zazdrosna, bądź takąż bez reszty, całą sobą. W ten sposób nie tylko pogrążać się będziesz coraz bardziej w poczuciu nieszczęścia, ale też uczynisz niegodziwca z najlepszego mężczyzny pod słońcem.

Mężczyzno, jeśli jesteś zazdrosny, bądźże takim bez reszty, całym sobą. W ten sposób nie tylko okażesz się niegodziwy, ale też sprawisz, że jeśli żona dotychczas cię nie zdradziła, z pewnością to zrobi.

Ubezpieczaj się. Przed gradem, dżumą dymieniczą, rozwścieczonymi osami, wypadaniem włosów, łowcami głów, złodziejami tybetańskich dywanów i złodziejami długopisów, porywaczami zwłok i złodziejami parasolek. To doskonały sposób zabezpieczenia się przed wszelkimi ewentualnościami. Ale również przed roztrwonieniem dobytku. I wpadaj w straszliwą wściekłość, kiedy zwichniesz sobie palec i z twojej polisy ubezpieczającej cię przed wypadkami losowymi wyczytasz, że właśnie to zwichnięcie - tylko pomyśl - nie zostało uwzględnione w umowie. Im więcej nagromadzisz w sobie posępnego gniewu, tym jaśniej ujrzysz, że brakuje ci tylko jednego, ale za to najważniejszego ubezpieczenia - ubezpieczenia przed ubezpieczeniem.