Święty spokój

Agnieszka Małecka, GN 23/2011 Płock

publikacja 14.07.2011 06:30

Każdy wiekowy obiekt ma swoje tajemnice. Podobno w sanktuarium w Ratowie nocą można usłyszeć płacz. Do dzisiaj też przechowywana jest tu deska z odciśniętym sandałem mnisim związana z dawną tragedią, gdy jeden zakonnik zabił drugiego. Tyle legendy, które nadają koloryt temu miejscu, trochę zapomnianemu. Warto tu zajrzeć nie tylko z okazji odpustu.

Święty spokój Agnieszka Małecka/ GN Każdy wiekowy obiekt ma swoje tajemnice. Podobno w sanktuarium w Ratowie nocą można usłyszeć płacz.

Dawniej, przez lata przychodzili tu pielgrzymi ciągnący z daleka do św. Antoniego Padewskiego, szczególnie na 13 czerwca, w jego wspomnienie liturgiczne. Ile historii ludzkich dusz, modlitw wypowiedziano w tych murach? Nikt nie policzy. Obecny rektor kościoła pw. św. Antoniego ks. Bogdan Pawłowski chce, by sanktuarium stało się rodzajem „twierdzy ducha”. Już teraz na stronie internetowej tego miejsca zaprasza do „domu przy źródle”, chociaż kompleks budynków pobernardyńskich w Ratowie wymaga jeszcze wielkich nakładów pieniędzy i pracy.

Pomiędzy egzotyką a odnową duchową

Oddalone o 3 kilometry od Radzanowa nad Wkrą Ratowo nie leży przy żadnej głównej trasie. Ustronne położenie sanktuarium ma swoje plusy i minusy. Trudno tu wskoczyć po drodze. Ale właśnie dlatego stwarza szansę, by zaszyć się z dala od reszty świata. Takie miejsca jak stare klasztory przyciągają coraz częściej zapracowanych biznesmenów, którzy szukają jakiejś odmiany. Klasztorne, surowe cele wydają się równie interesujące, co egzotyczne. Ale nie to jest w nich najważniejsze, bo atrakcje typu gwarancja spartańskich warunków i wiejskie klimaty oferują na przykład gospodarstwa agroturystyczne. Klasztor to miejsce modlitwy, gdzie żyło się lub nadal żyje według jednej z wielkich reguł monastycznych.

Do Ratowa od czterech wieków przyciąga cudowny i słynący łaskami obraz św. Antoniego, dawniej gromadzący tłumy pobożnych wiernych. Rektor sanktuarium ostrzega, by nie bagatelizować postaci świętego, który swoimi kazaniami, cudami przyciągał ludzi do Boga. – Antoni Padewski często redukowany jest do świętego od rzeczy zagubionych, od znajdywania kluczy, a on pomagał znaleźć coś o wiele cenniejszego – duszę. Dzisiaj często młody człowiek jest pogubiony, jakby osierocony, zostawiony sam sobie, ma „opiekunów” zamiast rodziców i nie ma poczucia przynależności. Dlatego chcę tu stworzyć klimat domu, w którym młodzież przyjeżdżająca do Ratowa spędza razem czas, modli się, odpoczywa, a także pracuje, np. sprzątając klasztor. Tu dokonuje się ich formacja – wyjaśnia ks. Bogdan Pawłowski. Chce, by sanktuarium było ostoją, „domem przy źródle”, by można się tu było zatrzymać i zaczerpnąć z duchowej tradycji tego miejsca. Patron jest tu szczególnie czczony w każdy wtorek, w nowennie, której towarzyszy poświęcenie wody egzorcyzmowanej i błogosławieństwo chorych, bo patron miejsca był nie tylko słynnym kaznodzieją, ale i „cudownym lekarzem”.

Rokoko, święci i poeci

W znanych dziejach tego miejsca uderza fakt, że wszystko zaczęło się od cudownego obrazu, który początkowo wisiał w niewielkiej kaplicy. Ambicją dziedzica Ratowa Tomasza Narzyńskiego pod koniec XVII w. było jednak podniesienie rangi kaplicy i sprowadzenie tu zakonników, którzy wybudują klasztor. Przybyli tu, chociaż trochę niechętnie, bernardyni. Jednak dopiero w połowie XVIII w. powstał murowany klasztor i kościół, konsekrowany przez bp. Antoniego Dembowskiego.

Położone na wzniesieniu sanktuarium góruje nieznacznie nad resztą zabudowań. W stosunkowo niewielkim wnętrzu kryje unikatowy na Mazowszu wystrój sakralny w stylu rokoko z połowy XVIII w. Drewnianych siedem ołtarzy, pokrytych polichromią, wypełniają postaci świętych. Całość dopełnia kilkadziesiąt pięknych fi gur aniołów. W Ratowie jest jeszcze jedno ważne miejsce: kaplica bł. Bolesławy Lament, założycielki sióstr misjonarek Świętej Rodziny, które pracowały w Ratowie przez prawie 80 lat ubiegłego wieku.

Ratowo, mimo swoich zawiłych losów i gorszych dekad, jest cennym zabytkiem, ale czy docenianym? Spodobało się tu artystom i twórcom mławskim. Kontakt nawiązany przez ks. rektora ze Związkiem Twórców Ziemi Zakrzeńskiej i Towarzystwem Przyjaciół Ziemi Mławskiej zaowocował kilkoma wieczorami poetyckimi, które odbyły się w ratowskim kościele. – Nawiązałem też współpracę z Muzeum Romantyzmu w Opinogórze, może uda się wspólnie zorganizować konferencję lub serię spotkań, które bardziej uświadomią ludziom zabytkową wartość kościoła. Ksiądz Pawłowski liczy, że kulturalno-religijnych spotkań, sesji, plenerów będzie więcej, bo w tym roku przypada 780. rocznica śmierci św. Antoniego.

Budowanie zaplecza

Dzisiaj ratowski kompleks czeka na tych, którzy, jak czytamy na stronie internetowej, „potrzebują chwili wytchnienia, samotności, poukładania swojego życia, naładowania akumulatorów”. Jeśli ktoś potrzebuje, jest też szansa spotkania z egzorcystą lub osobą, która może udzielać poradnictwa duchowego. – Na plebanii przygotowane zostały pomieszczenia na górze. Są to 3 duże pokoje, na kilka osób, są łazienki. Może tu spędzić weekendowe lub kilkudniowe rekolekcje w grupie ok. 15 osób, choć bywały i większe. Na dole jest sala spotkań połączona z jadalnią. Kilka grup już tu gościłem, w tym młodzież oazową i ministrantów, i Wojsko Gedeona – informuje ks. rektor, zarazem opiekun duchowy Wojska. Ale na dłużej nie jest to rozwiązanie idealne. Zostały więc zaadaptowane sale w skrzydle klasztornym. Pokoje mieszczą do około 50 osób, jest jadalnia, sala spotkań i pomieszczenie na kuchnię. To docelowo część rekolekcyjno-wypoczynkowa, która póki co wymaga sporych remontów.

Obszar blisko 4 hektarów otaczających klasztor stwarza wielkie możliwości. Znalazło się miejsce na konie, których miłośnikiem jest rektor. Najłagodniejsze z nich biorą udział w programie hipoterapii, dofinansowanym ze środków unij nych. Hipoterapia w tym przypadku skierowana jest do dzieci, które mają problemy emocjonalne i trudności z koncentracją – a koń ma być tu rodzajem klucza, który otwiera dziecko na dobre emocje. W zajęciach, prowadzonych przez doświadczonego terapeutę, od kwietnia do końca wakacji, bierze udział grupa 16 dzieci z gminy Radzanów – wyjaśnia instruktor Robert Ratkowski.

W przypadku sanktuarium uderza kontrast między pięknym wnętrzem a stroną zewnętrzną obiektu. Już w 2009 r. został złożony wniosek o dofinansowanie z Funduszy Europejskich na kapitalny remont kompleksu, szacowany na 14 mln złotych. Jednak wniosek, choć poprawny i zaakceptowany, nie został uwzględniony. Teraz do Urzędu Marszałka Województwa Mazowieckiego został złożony kolejny wniosek o dofinansowanie unijne na remont elewacji i wymianę dachów na kaplicach bocznych, informuje ks. rektor. Pozostaje czekać na pozytywne rozstrzygnięcie. Bo, jak napisał jeden z poetów mławskich, po wieczorze artystycznym w sanktuarium, „warto ratować Ratowo”.