Polacy dla goli

Szymon Babuchowski

GN 33/2011 |

publikacja 18.08.2011 00:15

Kibice śpiewają hymn, a piłkarze mają zaciśnięte usta, bo identyfikują się z innym krajem. Coraz częściej drużyny narodowe zasilają obcokrajowcy. Powoli zatraca się idea rywalizacji między narodami.

Debiut Polanskiego w naszej kadrze PAP/Adam Ciereszko Debiut Polanskiego w naszej kadrze

Do niedawna śmialiśmy się z tego, że wielu niemieckich piłkarzy nie śpiewa hymnu przed meczami, ba, nawet nie próbuje symulować śpiewu ruchem warg. Ale czy wkrótce podobna sytuacja nie będzie dotyczyć reprezentacji Polski? Liczba zagranicznych kandydatów do zasilenia naszej drużyny narodowej wzrasta. Do Emmanuela Olisadebe i Rogera Guerreiro, obdarzonych w trybie przyspieszonym polskim obywatelstwem, chce dołączyć Manuel Arboleda. Mamy też całą grupę piłkarzy pochodzenia polskiego z podwójnym obywatelstwem. Należą do niej: Obraniak, Matuszczyk, Boenisch, Polanski. Czy wszyscy oni w równym stopniu identyfikują się z biało-czerwonymi barwami?

Paszport w trybie ekspresowym

Wszystko zaczęło się od Nigeryjczyka Emmanuela Olisadebe, dla którego procedura nadania obywatelstwa została za sprawą ówczesnego prezydenta, Aleksandra Kwaśniewskiego, skrócona do minimum. W eliminacjach do mistrzostw świata w 2002 r. „Oli” stał się najskuteczniejszym strzelcem polskiej reprezentacji. Ale po mundialu stracił formę. Grał przez cztery lata w lidze greckiej, często zaliczając kontuzje lub – jak wolą inni – symulując je. W 2004 r.
zagrał ostatni mecz w naszej drużynie narodowej, potem tułał się po europejskich klubach. Ostatnio rozpoczął treningi z Lechią Gdańsk, ale na powrót do reprezentacji raczej nie ma co liczyć. Do dziś nie mówi dobrze po polsku, mimo to podkreśla, że wiele zawdzięcza swojej drugiej ojczyźnie i że czuje się Polakiem.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.