Sanktuarium pod wulkanem

Wojciech Solosz

publikacja 30.08.2011 07:45

Włochy to idealny kraj na wypoczynek. Pełno tu zabytkowych miast, które zdają się „oddychać” atmosferą minionych epok. Właściwie w każdym włoskim mieście, nawet w tym najmniejszym, często zapomnianym przez turystów, można spotkać jakiś niepowtarzalny zabytek.

Pompeje Ori~ Pompeje
Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej

Jednym z regionów Włoch, które może poszczycić się niezliczoną ilością zabytków, jest Kampania. Jej nazwa wywodzi się z łaciny „Campania felix” i znaczy tyle co „szczęśliwy kraj”.

Ten południowy zakątek Italii, ze stolicą w Neapolu, cieszył się wielką popularnością już w czasach starożytnych. Kampania od zawsze była znana z żyznych ziem, uprawy winorośli, pięknych ogrodów, sadów i idyllicznych krajobrazów. Palec Boży wyczarował tutaj wspaniałe góry i pełne uroku morskie zatoki. Ludzie natomiast, na przestrzeni wieków, dodali do tych dziwów natury bogactwo swojej kultury. Dzisiaj w tym regionie można podziwiać ruiny założonego przez Greków miasta Paestum, uroki tajemniczego Salerno czy cudowne Amalfi.

Są w nich neoromańskie katedry i pałace, które swoimi korzeniami sięgają do czasów średniowiecza. Tutaj również nowoczesność miesza się z tym, co stare i zabytkowe. Nierzadko można spotkać nowoczesne wille pośród winnic w sąsiedztwie zabytkowych budowli.

NMP Pompejańska   Magnus Manske NMP Pompejańska
W czasach cesarstwa rzymskiego Kampania była postrzegana jako miejsce sprzyjające wypoczynkowi. Zjeżdżali się tutaj tłumnie kuracjusze, a wszystkie miasteczka okalające zatokę neapolitańską były zabudowane willami i rezydencjami różnych możnych imperium rzymskiego. Swoje posiadłości miała tu również rodzina cesarza Augusta, zaś w samych Pompejach swoją znakomitą willę posiadał Cyceron. W mieście znajdował się teatr, który przyciągał tłumy na walki gladiatorów. Życie duchowe ówczesnych ludzi znalazło swe odbicie w wielu świątyniach, spośród których najsłynniejszą była ta poświęcona egipskiej bogini Izydzie. I choć całe miasto żyło codziennym życiem w cieniu Wezuwiusza, nikomu nawet by nie przyszło na myśl, że te piękne budowle i bajeczny krajobraz mogą w krótkim czasie zamienić się w jedno wielkie cmentarzysko.

Wybuch wulkanu, do którego doszło 24 sierpnia 79 roku, poprzedzony był kilkoma poważnymi ostrzeżeniami. Dnia 5 lutego 63 roku zdarzyło się w Kampanii groźne trzęsienie ziemi. Na skutek tej katastrofy najwięcej ucierpiały Pompeje. Mimo odbudowy miasta, 16 lat później ziemia na nowo zadrżała, a potem jeszcze doszło do wybuchu Wezuwiusza. Na miasto spadł deszcz popiołów, żużlu i kamyków pumeksu, a płonąca lawa zniszczyła wszystko, co spotkała na swojej drodze. W krótkim czasie życie straciło dwa tysiące ludzi. Cisza na długo zapanowała w tym miejscu.

Dopiero w XVI wieku przypomniano sobie o Pompejach przy okazji jakiejś budowy, kiedy to natrafiono na ogromne ruiny. Wykopaliska, jakich podjęto się w tym miejscu, jakby na nowo wskrzesiły dawno zapomniane Pompeje. Spod wulkanicznego popiołu wydobyto ulice, świątynie, domy i warsztaty rzemieślnicze. Odkryto również skorupy z popiołów, które otulały ludzkie i zwierzęce szczątki. W wysokiej temperaturze ciała „wyparowały”, a wulkaniczny pył okazał się doskonałym środkiem konserwującym. Dziś, na tle starożytnych ruin widać współczesne budynki nowego miasta, nad którym góruje majestatyczna bazylika Matki Boskiej Różańcowej.

Miasto Maryi

Nowe miasto wyrosło w XIX wieku. Centralnym jego punktem jest ogromna bazylika wybudowana ku czci Matki Boskiej Różańcowej. Historia tej niezwykłej świątyni, którą nawiedzają każdego roku tłumy wiernych, związana jest z osobą arystokraty, świetnie wykształconego adwokata, ale także opiekuna sierot i działacza społecznego – Bartłomieja Longo. Koleje życia tego człowieka układały się w sposób niezwykły.

W młodości związany z sektą o podłożu satanistycznym, przeżył radykalne nawrócenie. Tknięty jakimś wewnętrznym głosem, w wieku 30 lat wstąpił do III zakonu dominikańskiego, by oddać się bez reszty pełnieniu dzieł miłosierdzia i głoszeniu Ewangelii. Porzucił wizję świetnie zapowiadającej się kariery i rozpoczął drogę do świętości: założył bractwo różańcowe i nauczał katechizmu, chodząc w pobliżu starożytnych Pompejów. Początki były bardzo trudne. Większość katolików nie praktykowała, a wśród ludności powszechna była wiara w różnego typu czary i zabobony.

13 listopada wszedł do miasta, by tchnąć nowego ducha na pogrążoną w duchowej nędzy ludność. Wraz z obrazem Matki Boskiej Różańcowej wniósł także umiłowanie różańca i troskę o najuboższych. Minęło dziesięć lat, kiedy na miejscu małej, niepozornej kapliczki z obrazem Madonny Różańcowej, który już wtedy słynął niezwykłymi łaskami, powstała bazylika ku czci Matki Bożej Pompejańskiej. Wzniesieniu okazałej fasady bazyliki przyświecał szczytny cel – zbudowano ją w intencji pokoju na świecie. Wiadomości napływające z Lourdes, gdzie niewiele wcześniej Matka Boża zachęcała do odmawiania modlitwy różańcowej, tylko podsycały zapał towarzyszący wznoszeniu okazałej świątyni.

Dzięki bezinteresownej pomocy znakomitego architekta Antoniego Cuy i składkom tysięcy wiernych w 1891 roku ukończono budowę kościoła, którego konsekracja przypadła na rok 1892. Już dwa lata później sanktuarium Matki Bożej Różańcowej zostało wyniesione do rangi bazyliki mniejszej. Owocem nieustannej modlitwy różańcowej było powstanie sierocińców, szkoły, przytułków, pracowni dla ludzi pozbawionych schronienia i biednych dzieci z odległych wiosek. W tym wielkim dziele wspierały Bartłomieja siostry zakonne ze zgromadzenia, które sam powołał. Siostry ze Zgromadzenia Córek Różańca Świętego otaczały opieką sieroty i dawały im poczucie bezpieczeństwa.

Wsparciem i pomocą służyła także małżonka Bartłomieja – księżna Anna Maria Fornarari de Fusco. W roku 1925 poświęcono dzwonnicę ku czci Chrystusa Odkupiciela. Rok później Bartłomiej Longo zakończył swoje ziemskie życie. Umarł z różańcem w ręku. Pożegnał świat, zawierzając wszystko Maryi: „ Przez moje ręce przeszły miliony na budowę Bazyliki Pompejańskiej i na dzieła dobroczynne w mieście Maryi. Nic więcej nie posiadam. Jestem ubogi. Pozostały mi honorowe odznaczenia i świadectwa życzliwości ze strony papieży. I te również chcę ofiarować na cześć Matki Różańcowej”.

Madonna z Pompejów

Od momentu przyniesienia przez Bartłomieja Longo obrazu do Pompejów doszło do wielu udokumentowanych cudów, których medycyna nie była w stanie wyjaśnić. Oto 12–letnia Clorinda Lucarelli została uwolniona od drastycznej postaci epilepsji; oto w pełnym zdrowiu powstała z łoża śmierci Conetta Vasterilla; oto wróciła do zdrowia ciężko chora na gruźlicę Giovannina Muta; oto ocalał umierający z powodu gangreny ojciec – kroniki sanktuarium odnotowały szereg cudownych zdarzeń, których nie sposób wytłumaczyć prawami logicznego myślenia i medycyny.

Ostatecznym potwierdzeniem nadprzyrodzonej mocy wizerunku i kultu Matki Boskiej Pompejańskiej była koronacja obrazu, której dokonał papież Paweł VI 23 marca 1965 roku. Historia cudownego wizerunku, który dziś znajduje się w głównym ołtarzu bazyliki, jest dość niezwykła. Otóż zniszczony wizerunek Madonny Różańcowej odnalazł w sklepie z rupieciami i kupił za równowartość jednego dolara dominikanin Alberto Radente. Opiekę nad nim powierzył matce Conetcie. Jednak ostatecznie postanowił go ofiarować Bartłomiejowi, wielkiemu propagatorowi modlitwy różańcowej.

Początkowo Bartłomieja zniechęcił fatalny stan obrazu i jego niski poziom artystyczny. Ramy zniszczyły szkodniki, twarz Madonny nie była ładna, podobnie jak innych postaci: św. Dominika po lewej i św. Róży po prawej stronie Matki Boskiej. „Weź go, zobaczysz, że Matka Boża użyje tego obrazu, by zdziałać mnóstwo cudów” – dopiero słowa matki Conetty przekonały niezdecydowanego Bartłomieja.

Ostatecznie wizerunek Madonny został odnowiony. Twarz św. Róży zamalowano, a na jej miejsce kazał Longo wymalować podobiznę św. Katarzyny ze Sieny. Od tego momentu obraz na zawsze znalazł już swoje miejsce w Pompejach. Należy on do popularnych dewocyjnych przedstawień sceny wręczania różańca św. Dominikowi i św. Róży przez Matkę Boską i Dzieciątko Jezus. Mierny artyzm obrazu nie stanowił jednak żadnej przeszkody w tym, by wizerunek stał się kultowym, cudownym, jednym z najbardziej czczonych we Włoszech i nie tylko.

Wielu ludzi zna takie przedstawienie Maryi, nie wszyscy jednak wiedzą, że pochodzi ono przede wszystkim z Pompejów (…) Cudowny wizerunek z Pompejów przedstawia Matkę Bożą siedzącą jakby na tronie z małym Jezusem na prawej ręce w momencie przekazywania różańców św. Dominikowi i św. Katarzynie. Wyciągnięte dłonie dominikańskich patronów, pochylona postać Madonny i poza Jezusa, który całym ciałem zwraca się w stronę św. Dominika, podkreślają znaczenie modlitwy różańcowej.

Najświętsza Maryja Panna jest główną patronką zakonu dominikanów, którzy oddają Jej cześć jako Królowej Różańca Świętego. 16 października 2002 roku Jan Paweł II rozpoczął 25 rok swojego pontyfikatu. Wagę tego szczególnego dnia podkreślił dokument podpisany publicznie przez papieża. Był to list apostolski „Rosarium Virginis Mariae”. W tym dniu papież ogłosił rozpoczęcie Roku Różańca. Na tę uroczystość, na osobistą Jego prośbę, sprowadzono do Watykanu obraz Madonny z Pompejów. Zaś zakończenie obchodów Roku Różańca nastąpiło właśnie w Pompejach. Jan Paweł II dwukrotnie przewodniczył modlitwie różańcowej w pompejańskim sanktuarium. Tutaj tez pozostawił piękne wotum – dużą, liczącą trzy metry figurę Maryi. W roku 1980 papież wprowadził Bartłomieja Longo, którego ciało zostało pochowane w podziemiach bazyliki, w poczet błogosławionym.

Moc modlitwy

Dziś wierni z różnych zakątków naszego globu modlą się przed kopiami pompejańskiego wizerunku. W specjalnej nowennie proszą Królową Różańca Świętego o wstawiennictwo w swoich troskach i problemach. Nowenna pompejańska trwa 54 dni. Każdego dnia odmawia się trzy części różańca (radosną, bolesną i chwalebną): przez 27 dni jako część błagalną, a przez następne 27 dni jako dziękczynną. Wielu świadczy o potędze tej jakże wymagającej nowenny.

Pani Wanda ze Starogardu Gdańskiego chorowała na raka piersi. Miała wielkiego guza pod piersią z przerzutami na węzły chłonne, zajętą i opuchniętą rękę oraz plecy. Chodziła na chemię, która nie dawała oczekiwanych rezultatów. Mimo iż chemia została zmieniona, w jej stanie zdrowia nic się nie zmieniło. Wówczas wpadła jej do ręki książka "Cuda i łaski Królowej Różańca Świętego". Wtedy też poznała historię błogosławionego Bartłomieja Longo i zaczęła odmawiać nowennę pompejańską.

Pierwsza część nowenny przysporzyła jej wiele trudności. Z ledwością mogła odmawiać codzienne modlitwy. Była bardzo słaba. Jednak z Bożą pomocą dotrwała do końca 54 – dniowej nowenny. 17 maja na podstawie badaniach przeprowadzonych w Akademii Medycznej w Gdańsku nie stwierdzono raka. Dwie różne lekarki, w tym jedna z Rzymu, dokładnie zbadały przypadek pani Wandy. Obie były zdziwione i zarazem uradowane tym faktem. Żadna z nich nie stwierdziła obecności guza, węzły chłonne były w normalnym stanie, a opuchlizna zeszła. Badania krwi potwierdziły diagnozę lekarek – rak zniknął. Po guzie, który jeszcze tak niedawno zagrażał życiu pani Wandy, pozostało jedynie wgłębienie.

***

"Maryja ukazuje się chrześcijanom wszystkich czasów jako Ta, która głęboko odczuwa cierpienia ludzkości. To współczucie nie ogranicza się tylko do bliskości uczuciowej, ale wyraża się też w konkretnej i skutecznej pomocy ludzkości przeżywającej materialną i moralną nędzę" - z rozważań Sióstr Maryi Niepokalanej Prowincji Katowickiej.