Rewolucja czy efekt jo-jo?

Jacek Dziedzina

GN 35/2011 |

publikacja 01.09.2011 00:15

Pułkownik Kaddafi był tyranem. Ale jaką alternatywę dla Libii stworzy jego dawny współpracownik? Czy ludzie imitujący przed kamerami podrzynanie gardła i biegające po ulicach Trypolisu nastolatki z karabinami w rękach są gwarancją pokoju dla tego kraju?

Ludzie Kaddafiego jeszcze wierzą w zwycięstwo PAP/EPA/DENNIS M. SABANGAN Ludzie Kaddafiego jeszcze wierzą w zwycięstwo

Patrząc trzeźwo na sytuację w Libii, trudno o optymizm. Mam na myśli naiwny optymizm, który streszcza się w prostym schemacie: dyktator obalony – teraz może być już tylko lepiej. Otóż jak faktycznie może być w Libii bez Muammara Kaddafiego, trudno sobie wyobrazić nawet samym Libijczykom, bo starsi od 42 lat nie pamiętają innej rzeczywistości, a młodsi zwyczajnie jej nie znają. Analizując chłodno (a nie hurra-telewizyjnie) przebieg wydarzeń i specyfikę tamtego społeczeństwa, można jednak mieć powody do zmartwień o dalsze losy tego kraju.

To nie „Solidarność”

W przekazach medialnych na Zachodzie powstańcza Tymczasowa Rada Narodowa reprezentuje wszystkich Libijczyków „zjednoczonych w walce z tyranem”. W rzeczywistości to konglomerat w sumie nielicznych opozycjonistów, do których dołączyli dawni przedstawiciele reżimu Kaddafiego. Na czele Rady stoi Mustafa Muhammad Abd ad-Dżalil, były minister sprawiedliwości, a więc szef jednego z tych resortów, które w systemach autorytarnych/totalitarnych odgrywają zazwyczaj mało chlubną rolę. Choć akurat na korzyść Dżalila działa m.in. jego reforma kodeksu karnego, łagodząca część paragrafów. Ponadto z ministerialnego fotela zrezygnował, kiedy Kaddafi zdecydował się użyć siły przeciwko protestującym. Jednak jako były człowiek pułkownika już na starcie nie może liczyć na pełne zaufanie powstańców. Podobnie jak pełniący rolę premiera powstańczego rządu Mahmud Dżebril – również człowiek nie tak znowu dawnego reżimu. Sama Rada nie jest zresztą powszechnie popieraną siłą opozycyjną, jaką na przykład w Polsce w latach 80. była „Solidarność”. Jak mówił niedawno na łamach GN arabista Stanisław Guliński, to głównie ludzie, którzy próbują wykorzystać powstańczy ruch do wypłynięcia na szczyty władzy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.