publikacja 08.09.2011 00:15
Był na samym dnie. Pił, kradł, trafił do więzienia. W dniu, kiedy po raz kolejny usiłował popełnić samobójstwo, Bóg odmienił jego życie. Teraz Henryk Krzosek został twarzą programu „Słowo na niedzielę”.
Henryk Krzosek dzieli się z widzami „Słowa na niedzielę” świadectwem o tym, jak moc Bożego słowa przemienia nawet najbardziej zatwardziałego grzesznika
TVP
Do „Słowa na niedzielę” Krzoska wciągnęła Julita Wołoszyńska. Kilka lat temu zaproponowała mu udział w programie. Wtedy wystąpił w jednym z odcinków, a teraz, po 4 latach, będzie spotykał się z widzami co tydzień. Obecnie Henryk Krzosek jest zupełnie innym człowiekiem niż 20 lat temu.
Nic z ciebie nie będzie
Henryk Krzosek nie miał szczęśliwego dzieciństwa. Ojciec był alkoholikiem. Mama ciężko pracowała na utrzymanie rodziny. Nie miała czasu zajmować się dziećmi. Kiedy w podstawówce nauczyciel matematyki zawołał go do siebie i powiedział: „Krzosek, z ciebie już nic nie będzie”, poczuł, że ma dosyć szkoły. Więcej do niej nie poszedł, a książki wyrzucił na śmietnik. Przyznaje, że nie potrafił się uczyć. Piątą klasę powtarzał trzy razy.
Kiedy rzucił szkołę, rozpoczął życie na ulicy. Już w szkole miał kolegów, z którymi dokonywał drobnych kradzieży. Wszyscy pochodzili z patologicznych rodzin. Teraz robił to samo co kumple. Chciał im zaimponować, pokazać, że nie jest gorszy, chciał, by grupa go zaakceptowała. Skończyło się tym, że trafił do więzienia. Za napad z rabunkiem. Siedział 2 lata, później 7 miesięcy na wolności i kolejny napad z rabunkiem. Tym razem jako recydywista dostał 5 lat. Starał się o zwolnienie warunkowe, ale sąd uznał, że nie rokuje nadziei na poprawę. Cały wyrok odsiedział w ciężkim więzieniu. Tam ukończył szkołę podstawową, a potem zawodówkę, zdobywając zawód ślusarza-spawacza.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.