Najtrudniejszy pierwszy rok

Roman Tomczak; GN 30/2011 Legnica

publikacja 14.09.2011 06:30

Mimo że ich widok w kościelnym prezbiterium już nikogo nie dziwi, kolejki po Komunię św. od nadzwyczajnych szafarzy wciąż są krótsze niż do księży. – A przecież nieważne kto daje, tylko Kogo daje – uważa Józef Buczak, szafarz z Lubina.

Najtrudniejszy pierwszy rok Roman Tomczak/ GN Co roku przybywa w naszych parafiach nowych nadzwyczajnych szafarzy. Ich pomoc Kościołowi jest nieoceniona.

W lubińskiej parafii pw. św. Maksymiliana Marii Kolbego służy dziewięciu nadzwyczajnych szafarzy Komunii świętej. Pierwsi pojawili się tam 18 lat temu. Wtedy to właśnie ordynariusz legnicki, którym wtedy był bp Tadeusz Rybak, zezwolił na pełnienie tego rodzaju posługi.

W lubińskiej wspólnocie o bardzo widocznym, górniczym charakterze stała i wysoka liczba szafarzy potwierdza przywiązanie ludzi ciężkiej pracy do wiary swoich ojców. Czy górnicze z gruntu środowisko determinuje charakter tej posługi? Czy ma wpływ na stałą, dużą liczbę szafarzy? Wiadomo na pewno, że dzięki temu odwiedziny chorych z Najświętszym Sakramentem mogą się tu odbywać w każdą niedzielę. Inaczej odbywałyby się – jak w wielu innych parafiach – w każdy pierwszy piątek miesiąca.

Dystans do siedzącego

Kandydata na nadzwyczajnego szafarza wskazuje proboszcz. To zadanie trudne, bo niesie ze sobą spore brzemię odpowiedzialności. Poza tym wymaga wiedzy i taktu. Mimo to ks. Wiesław Migdał, proboszcz parafii pw. św. Maksymiliana M. Kolbego w Lubinie, zapewnia, że jeszcze się nie pomylił w swoich typowaniach. – Poza tym, że po roku czy dwóch dwie osoby zrezygnowały z pełnienia tej posługi, ci, których teraz mamy, trzymają się i są pewni – mówi.

Ta pewność zasługuje na szczególny szacunek. Bo bycie szafarzem to nie tylko odpowiedzialność i misja. To także borykanie się z niezrozumieniem i dystansem części wiernych. Niektórzy uważają, że człowiek świecki nie powinien rozdawać Komunii św. – W naszym kościele nigdy nie było tak, żeby ksiądz siedział, a szafarze rozdawali Komunię św. No ale cóż, ludzie mają wybór – mówi ks. Migdał.

Załatwione z Panem Bogiem

Józef Buczak pracował kiedyś w kopalni, ale na powierzchni, jako mechanik. Nadzwyczajnym szafarzem jest od 14 lat. Kiedy ks. Migdał zaproponował mu wykonywanie tej posługi, w pierwszym odruchu zgodził się, a potem chciał się wycofać. – Myślałem nad tym, czy jestem godzien. To przecież bardzo poważna sprawa. Wydawało mi się wtedy, że to ponad moje siły – wspomina. Te wątpliwości rozwiał bp Tadeusz Rybak i to już podczas pierwszego spotkania. Podobne zastrzeżenia miał Edward Rewers, jeden z najstarszych szafarzy w parafii. Jego obiekcje rozwiała najbliższa rodzina. Za to Stefana Nawrota bez problemu przekonał ks. Migdał. – Nie wiem, jak on to z Panem Bogiem załatwił – uśmiecha się na to wspomnienie pan Edward.

Józef Buczak co niedzielę idzie najpierw na Mszę św. o 7.00, a później odwiedza 3–4 chorych w domach. Ludzie różnie reagują na te jego odwiedziny. – Chorzy są szczęśliwi z tych wizyt. Ale zdarza się, że ich krewni nie mają zrozumienia dla naszej posługi i dają to dość mocno do zrozumienia. „Jakiś chłopek do matki” – usłyszałem niedawno. A ja nie jestem żaden „chłopek”, tylko przyszedłem z Najświętszym Sakramentem – mówi. – Tylko, że ja się tym nie przejmuję. Apostołowie też uczestniczyli w łamaniu chleba, a potem nieśli go do chorych, do więzień.

W każdą niedzielę 3–5 chorych odwiedza także Stefan Nawrot. Mówi, że za każdym razem widzi ich radość, że mogą przyjąć Najświętszy Sakrament tak, jak wszyscy, w niedzielę. – Wtedy i ja jestem szczęśliwy – zapewnia.

Edward Rewers odwiedzał tylko jedną chorą osobę – swoją żonę. Zmarła w nocy 23 lipca.

Do księdza z różańcem

– Miałem taką sytuację, że ktoś nie chciał przyjąć Komunii św. ode mnie – przypomina sobie pan Edward. Ale zaraz dodaje: – To chyba taka polska tradycja, przyzwyczajenie, które każe szafarzowanie Najświętszego Sakramentu kojarzyć głównie z osobą księdza – mówi. Zauważa także, że teraz to się zmienia. Że młodzi zupełnie nie robią z tego różnicy. Nawet dzieci pierwszokomunijne przyjmują Najświętszy Sakrament od szafarzy. Józef Buczak jest zdania, że winę za całe to uciekanie z kolejki do kolejki ponosi skromna wiedza na temat szafarzy. – Za mało się o tym mówi, o naszej szafarskiej misji. O tym, że nieważne od kogo, tylko Kogo się przyjmuje wraz z naszą wizytą – uważa.

Zjawisko wybierania księdza

zamiast szafarza zaobserwował także Stefan Nawrot. Jego zdaniem, to trochę tak jak z przynoszeniem różańca do kościoła przez starszych ludzi, którzy odmawiają go, niestety, nawet podczas Mszy św. i innych nabożeństw. – Tak samo niektórzy przywykli do Komunii św. wyłącznie z rąk księdza – mówi. Nie przypomina sobie jednak, żeby ktoś odchodził od niego i szedł do księdza.

Ksiądz prof. Stanisław Araszczuk, odpowiedzialny za przygotowanie i formację szafarzy w naszej diecezji, przyznaje, że w niektórych wspólnotach parafialnych występuje to zjawisko wybierania pomiędzy szafarzem a księdzem. Jego zdaniem, wszystko zależy od uświadomienia wiernym istoty posługi nadzwyczajnego szafarza Komunii św., czyli od przygotowania wiernych na przyjęcie takiej posługi. – Myślę, że bardzo duże znaczenie ma w tym przypadku modlitwa za przygotowujących się do pełnienia posługi nadzwyczajnych szafarzy, odmawiana we wspólnotach parafialnych. Wtedy nie ma takich problemów – zapewnia.

Dopóki starczy sił

– Ze względu na moją posługę, częstym tematem u mnie w pracy były sprawy wiary – mówi Józef Buczak. – Nie zawsze wszyscy zgadzali się ze mną, ale zarówno moi koledzy z pracy, jak i sąsiedzi często ustawiają się do mnie w kolejce, kiedy rozdaję Najświętszy Sakrament. Ale kiedy ktoś unika szafarza i ucieka z kolejki do kapłana, to boli – mówi.

Za to Stefan Nawrot uważa, że najgorsze ma już za sobą. – Niełatwo było być szafarzem na ten pierwszy rzut, 18 lat temu. Ludzie różnie reagowali. Zdarzały się docinki. Pierwszy rok był najtrudniejszy – opowiada. Przyznaje, że sąsiedzi bardzo przychylnie zareagowali na jego decyzję. Nie mówiąc o rodzinie, w której cały czas miał wsparcie. Teraz zdarza się, że udziela Komunii św. swoim kolegom z pracy, sąsiadom, a nawet tym, którzy wcześniej nie rozumieli sensu jego posługiwania.

Kiedy Edward Rewers skończył 65 lat, chciał zrezygnować z posługi. Do dalszej służby przekonał go bp Stefan Cichy. – Powiedział, że dopóki mogę powłóczyć nogami, to powinienem służyć – uśmiecha się na wspomnienie tamtej rozmowy. Za udział w opozycji solidarnościowej był więziony w stanie wojennym. Należał do Stowarzyszenia Współpracowników Salezjańskich przy parafii pw. Matki Bożej Częstochowskiej w Lubinie.

Stefan Nawrot był kiedyś członkiem Domowego Kościoła. Módlmy się za szafarzy Nadzwyczajni szafarze Komunii św. pełnią bardzo ważną i odpowiedzialną rolę w życiu współczesnego Kościoła. Nie tylko swoją posługą dają przykład chrześcijańskiego życia, ale także ułatwiają pozostałym wiernym w komforcie i bez niepotrzebnego napięcia korzystać z łaski przyjęcia Najświętszego Sakramentu. Dzieje się tak, kiedy szafarze pomagają księżom podczas największych świąt katolickich, gdy kościoły pełne są wiernych, a oczekiwanie na Komunię św. bardzo się wydłuża. Pomoc szafarzy jest wtedy nie do przecenienia.

Ksiądz prof. Araszczuk mówi, że w diecezji legnickiej liczba kandydatów na nadzwyczajnych szafarzy stale rośnie. – Co roku część tych, którzy wykonują tę posługę, nie może już dłużej pracować – ze względu na wiek, stan zdrowia czy wyjazdy poza miejsce zamieszkania. Stąd też co roku przygotowujemy grupę około 20 nowych mężczyzn, kandydatów na nadzwyczajnych szafarzy Komunii św. – mówi. – Biskup legnicki Stefan Cichy zezwolił ponadto, żeby w naszej diecezji w kursie dla nadzwyczajnych szafarzy brały udział także siostry zakonne.

Kurs z egzaminem

Ks. prof. Stanisław Araszczuk, odpowiedzialny w diecezji legnickiej za nadzwyczajnych szafarzy Komunii świętej, ich przygotowanie i formację

– Kurs nadzwyczajnych szafarzy Komunii św. w naszej diecezji odbywa się raz w roku i trwa ponad dwa miesiące – od pierwszej niedzieli października do pierwszej niedzieli Adwentu. Tematyka zagadnień, które powinny być poruszane podczas niego, jest zawarta w instrukcji Episkopatu Polski. W różnych diecezjach w różny sposób odbywa się przygotowanie do wykonywania tej posługi. Na terenie diecezji legnickiej od wielu lat są to cotygodniowe spotkania. Kandydaci na nadzwyczajnych szafarzy uczestniczą we Mszy św., a następnie w wykładach, które podejmują zagadnienia zarówno z teologii Eucharystii, jak też katolickiej nauki społecznej czy teologii biblijnej. Są także ćwiczenia praktyczne dotyczące wypełniania tej posługi. Prowadzącymi wykłady są przede wszystkim księża wykładowcy Wyższego Seminarium Duchownego w Legnicy oraz Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu. Czyli ci, którzy są najlepiej przygotowani do przekazywania wiedzy o dyscyplinach teologicznych, które są ujęte w kursie przygotowawczym.

Na zakończenie jest egzamin. Obecny jest wtedy zazwyczaj także przedstawiciel Wydziału Duszpasterskiego kurii oraz ci, którzy prowadzili zajęcia. Taki egzamin ma bardziej charakter teoretyczny, ale pojawiają się także pytania dotyczące praktycznego wykonywania posługi nadzwyczajnego szafarza Komunii św. i te pytania są chyba najważniejsze. Po ukończeniu kursu następuje włączenie kandydatów do grona nadzwyczajnych szafarzy. Odbywa się to podczas celebracji Eucharystii, której przewodniczy biskup. Ma wtedy miejsce specjalna modlitwa nad kandydatami.