Zanim nas wysiedlą

Przemysław Kucharczak

GN 37/2011 |

publikacja 15.09.2011 00:15

Ta wieś zniknie, bo leży na dnie planowanego zbiornika Racibórz Dolny.

Kościół w Nieboczowach. Według planu tu za cztery lata będzie dno zbiornika Racibórz Dolny Henryk Przondziono/GN Kościół w Nieboczowach. Według planu tu za cztery lata będzie dno zbiornika Racibórz Dolny

Potężny zbiornik Racibórz Dolny ma być gotowy w 2015 roku. Powinien uchronić przed powodzią – nawet tak wielką jak w 1997 r. – Racibórz, Kędzierzyn-Koźle i Opole. A 170 km dalej, pod Wrocławiem, powódź będzie lżejsza. Ten zbiornik nad Odrą zajmie teren ponad 26 km kw. Licząc ze zbudowanym już, sąsiednim polderem Buków (który zajmuje 8 km kw.), będzie to pod względem powierzchni trzeci wśród sztucznych zbiorników w Polsce. Większe są tylko Jezioro Włocławskie i zbiornik Jeziorsko na Warcie.

W odróżnieniu od nich zbiornik Racibórz będzie jednak na co dzień zbiornikiem suchym. Ogromne masy wody będą się do niego wlewać tylko w czasie powodzi. Polder Buków już się w tej roli sprawdził, nieco spłaszczając szczyty sunących Odrą fal powodziowych. Jeśli uda się dotrzymać planu, ciężki sprzęt zacznie wznosić wysokie wały nowego zbiornika wiosną przyszłego roku.

Prastarzik Franciszek

Wszystko pięknie, ale co czują ludzie, którzy tu wyrośli? 32-letnia Basia Mazurek napisała książkę: „Wieś Nieboczowy nie zniknie z naszych serc”. Mieszka tu z mężem, dwójką dzieci i swoimi rodzicami. – Ta chałupa wystawiył mój prastarzik [pradziadek] Franciszek Błaszczok – mówi Basia piękną i czystą śląską gwarą. Z wykształcenia jest teologiem i pedagogiem. – Moja babcia Joanna miała sześć lot, jak pomogała wypolać cegły na tyn dom. Dbomy o to dziedzictwo i udoskonalomy go od pokoleń, teroz tyż jo i mój Robert – mówi. – A wiy pan, jak wzruszające są opisy ludzi, kierzy postawiyli nieboczowski kościół w 1930 r.? jak wciągali stukilowy krzyż na wieża, albo jak dzieci robiyły cegła na kościół – wylicza. Basia i inni mieszkańcy do 2007 r. protestowali przeciw planowi wysiedlenia ich wioski. To był trudny czas, bo gniewali się na nich mieszkańcy miast leżących niżej nad Odrą. W mediach ukazywały się bolesne dla nieboczowian opinie na ich temat. Mówiono, że z powodu egoizmu mieszkańców jednej wsi zagrożone są powodzią setki tysięcy innych ludzi. Jednak czy nieboczowianie nie mieli prawa bronić swoich domów?

Przed czterema laty stowarzyszenie mieszkańców zgodziło się na wysiedlenie, ale pod pewnymi warunkami. Państwo obiecało im odtworzenie Nieboczów 7 kilometrów dalej, koło wsi Syrynia. W imieniu państwa Zarząd Gospodarki Wodnej ma tam zbudować kościół o takim samym metrażu. Przeniesie też cmentarz, na którym leżą szczątki pokoleń nieboczowian. Nowa wieś jest sensownie zaplanowana. Obok kościoła ma powstać centrum z domami wielorodzinnymi, i miejscami na sklepy. Będzie też parking, dwa boiska, dom przedpogrzebowy z dzwonnicą, remiza ze świetlicą, a nawet park. Nieboczowianie nie uzyskaliby tego, gdyby przedtem twardo się nie stawiali. Mieszkańcy sąsiedniej, małej Ligoty Tworkowskiej zgodzili się na przesiedlenie bez protestów i podobnej propozycji nie uzyskali. Czasem warto się stawiać.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.